Wydawało się, że po dwóch łatwo wygranych setach oświęcimianki w minimalnej liczbie odsłon zakończą spotkanie. Jednak w trzeciej partii pokpiły sprawę, oddając krakowiankom inicjatywę. Przy stanie 5:10 trener Przemysław Karaś poprosił o czas, ale nie wiele wskórał. Szybko zrobiło się 8:15 i w zasadzie pozostało wyczekiwanie na kolejną odsłonę.
- Do wykonania planu, czyli wygrania grupy, potrzebowaliśmy zwycięstwa w dwóch setach, więc zapewne to rozluźniło dziewczęta – zwrócił uwagę Przemysław Karaś. - Poza tym, mamy tak liczną grupę, że trzeba dać pograć wszystkim zawodniczkom. Dziewczęta walczyły w tym sezonie na trzech frontach, więc mają w nogach już sto spotkań.
W czwartym secie było już 3:13 i zanosiło się na pogrom. Jednak wejście Klisiak na zagrywkę sprawiło, że oświęcimianki zdobyły siedem punktów z rzędu. W końcówce zrobiło się 22:22, ale dwa asy krakowianek przesądziły o tym, że potrzebny był tie-break.
W dogrywce było już 5:8, ale po ataku Michalczuk zrobiło się 10:10 i to oświęcimianki przechyliły szalę na swoją stronę (12:10) i nie oddały już wygranej.
Setbol Oświęcim – Wisła Kraków 3:2 (25:20, 25:16, 18:25, 22:25, 15:12)
Setbol: Piszczek, Michalczuk, Klisiak, Maksajda, Rusinek, Mordan Oleksa, Kuźma (libero) oraz Lipka, Wieczorek, Kania, Księżarczyk (libero).
Wisła: Kaczmarczyk, Wasik, Korzeń, Łatka-Hollant, Banaś, Smaga, Szczepaniec (libero) oraz Sotwin.
WIDEO Z PRZEMYSŁAWEM KARASIEM, PREZESEM SETBOLU OŚWIĘCIM - TUTAJ
Follow https://twitter.com/sportmalopolska