Tarnowianie w jedenastu meczach rundy jesiennej stracili już 23 bramki. Dla porównania w dwóch poprzednich sezonach, gdy trenerem „Jaskółek” był Daniel Bartkowski, Unia na tym etapie rozgrywek straciła odpowiednio 15 bramek (w sezonie 2016/17) i 13 goli (2015/16).
– Najgorsze, że trudno jest ustalić powody, z których straciliśmy już tyle bramek – mówi szkoleniowiec Unii. – Do gry obu naszych bramkarzy nie mogę mieć większych zastrzeżeń, podobnie zresztą jak i do postawy bloku defensywnego. Na pewno brakuje nam szczęścia, bo jak nazwać sytuację, w której tracimy bramkę na przykład bezpośrednio z rzutu rożnego – stwierdza Bartkowski.
Wydaje się, że znacznie więcej pretensji można mieć do graczy ofensywnych. Zespół z Tarnowa ma bowiem na koncie tylko 13 zdobytych goli, tymczasem sytuacji bramkowych w każdym kolejnym meczu zawodnicy Unii mają sporo.
– Rzeczywiście skuteczność pod bramką rywali na pewno nie jest naszą najmocniejszą stroną – przyznaje Bartkowski. – Inna sprawa, że z moich wyliczeń wynika iż sędziowie, od początku sezonu, nie podyktowali nam aż siedmiu rzutów karnych, w sytuacjach, w których powinni to zrobić. Kuriozalną była także sytuacja z ostatniego meczu z ekipą MKS-u Trzebinia, gdy arbiter nakazał powtórzenie rzutu karnego, gdyż rzekomo któryś z naszych graczy za wcześnie wbiegł w pole karne. Przy wykonywaniu „jedenastek” takie sytuacje zdarzają się nagminnie, ale jakoś sędziowie rzutów karnych nie powtarzają. Wszystkie te szczegóły wpływają później na wyniki meczów i pozycję zespołu w tabeli – dodaje.
Sytuacja tarnowian w tabeli nie jest najlepsza, tymczasem w sobotę zespół „Jaskółek” czeka kolejna trudna przeszkoda. Drużyna trenera Bartkowskiego zagra bowiem na wyjeździe z liderem, Sołą Oświęcim.
Follow https://twitter.com/sportmalopolskaRobert Lewandowski: Potencjały mamy, ale musimy z niego więcej wyciągnąć