- Nasze zwycięstwo powinno być zdecydowanie wyższe, bo przeważaliśmy i stwarzaliśmy sytuacje. Ale końcówka, w której rywal rzucił wszystkie siły na szalę, była nerwowa - przyznaje trener Hutnika Leszek Janiczak.
Czarni w pierwszej połowie nie zagrozili Hutnikowi. Sami najlepszego zawodnika mieli w osobie Jakuba Borusińskiego, który obronił dwa groźne uderzenia Grzegorza Marszalika. - Po strzale Kołodzieja piłkę sprzed linii wybił obrońca - dodaje trener krakowian.
Kluczowy atak nastąpił 4 minuty po przerwie, gdy prostopadłe podanie wykonał Dariusz Gawęcki. Do piłki ruszyli Kamil Sobala i golkiper Czarnych. No i to napastnik Hutnika był górą.
Okazje do podwyższenia wyniku mieli Patryk Kołodziej, a zwłaszcza główkujący z kilku metrów Błażej Radwanek - spudłowali. W końcówce, gdy gospodarze mało już myśleli o obronie, goście kłuli ich kontrami. Dawid Linca w sytuacji sam na sam z Borusińskim nie trafił jednak do celu, szansy nie wykorzystał też Krzysztof Świątek.
- Szkoda, że nie wykorzystaliśmy naszych okazji, bo drżeliśmy o wynik do ostatnich sekund. Czarni w końcówce mieli kilka rzutów rożnych, to zawsze jakaś niepewność. W ostatniej doliczonej minucie oddali „strzał meczu”, który obronił Zając - relacjonuje Janiczak.
Czarni Połaniec - Hutnik Kraków 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Sobala 49.
Czarni: Borusiński - Wątróbski, Załucki, Witek, Misztal (60 Miśko) - Janiec, Hul (68 Stypa), Łąk (56 Ryguła), Zięba, Krępa (65 Meszek) - Miazga (80 Tetlak).
Hutnik: Zając - Ptak, Jaklik, Bienias, Tetych - Radwanek (75 Linca), Kołodziej (78 Pietrzyk), Gawęcki, Świątek, Marszalik (90+1 Reczulski) - Sobala (83 Kotwica).
Sędziował: T. Żołądek (Kielce). Żółte kartki: Wątróbski, Miazga - Ptak, Linca. Widzów: 250.