Maciej Antkiewiczzastąpił Roberta Moskala, z którym zarząd rozwiązał umowę pod dwóch wiosennych porażkach: w Ostrowcu Świętokrzyskim (0:2) i na własnym boisku z Karpatami Krosno (1:2). W trzeciej kolejce trzebinianie pauzowali.
Dla Antkiewicza jest to już druga przygoda z trzebińskim klubem (za pierwszym razem zimą zastąpił Pawła Olszowskiego, pod wodzą którego zespół od połowy jesieni notował same porażki – przyp. red.). Poprzednio związany był z nim dwa lata temu, także w III lidze, ale wówczas w grupie małopolsko-świętokrzyskiej. MKS także walczył o byt, ale krakowski szkoleniowiec, po kilku wiosennych kolejkach, wybrał ofertę asystenta Marka Motyki w drugoligowej Limanovii.
Poprzednio prowadził trzebinian w zaledwie sześciu wiosennych meczach, notując jedno zwycięstwo, dwa remisy i trzy porażki.
– Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale uznaliśmy, że atutem Macieja Antkiewicza będzie znajomość zawodników, z którymi przyjdzie mu współpracować
– tak Jacek Augustynek, prezes trzebinian, uzasadnia wybór zarządu MKS.
– Część chłopaków zna on z pierwszego okresu pracy w Trzebini, z innymi zetknął się w innych klubach. Przez tydzień po dymisji Roberta Moskala chłopcy byli bez trenera, więc chcieliśmy, żeby nowy–stary szkoleniowiec przed swoim debiutem w derbach Małopolski, przeciwko Unii Tarnów, miał okazję przeprowadzić z drużyną kilka treningów.
Prezes przyznaje, że wybór był trudny, bo do klubu wpłynęło dziesięć ofert. Zgłosili się trenerzy nie tylko z Małopolski, ale także ze Śląska. Właśnie na początku skłaniano się do wyboru trenera z sąsiedniego województwa. Pierwotnie wyraził on gotowość podjęcia pracy w klubie, w którym przed laty występował, ale potem zmienił zdanie ze względu na sprawy zawodowe.
– Gdyby pierwsza wersja nam wypaliła, mielibyśmy trenera już w piątek. Skoro poszukiwania następcy Roberta Moskala nieco nam się wydłużyły, nie chcieliśmy dłużej przeciągać sprawy – zwraca uwagę Augustynek.
Trzebinianie związali się z nowym trenerem umową do czerwca 2018 roku. Jest zatem plan dłuższej współpracy. Upada opcja z zatrudnieniem śląskiego szkoleniowca, który był gotowy przyjść do Trzebini po zakończeniu rundy wiosennej.
W przypadku Antkiewicza historia zatoczyła koło. Obejmuje zespół w podobnej sytuacji, w jakiej zostawił go przed dwoma laty. Z tą tylko różnicą, że wówczas MKS był w strefie spadkowej, a teraz do niej dryfuje i trzeb zrobić wszystko, żeby powstrzymać ten proces. Na razie, a potem zacząć myśleć o złapaniu kontaktu ze środkiem tabeli.
– Zadanie na wiosnę dla trenera jest tylko jedno, bo innego być nie może, czyli zakończenie rozgrywek w bezpiecznej strefie – podkreśla Augustynek.
Debiut Antkiewicza w roli trzebińskiego szkoleniowca przypadnie na własnym boisku, z derbach Małopolski przeciwko tarnowskiej Unii, uchodzącej za rewelację wiosny. Piłkarze wraz z działaczami liczą na zadziałanie efektu tzw. nowej miotły. A jeśli trzebinianie znów przegrają?
– Trener ma czystą kartę i wierzymy, że zespół odblokuje się psychicznie – uważa Augustynek. – Może i przy starym trenerze też byśmy wkrótce wygrali, ale nie byłoby regularnego punktowania, a zachowując bierność moglibyśmy się tylko pogrążyć.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska