Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iwona Guzowska: Nasze życie jest walką

Redakcja
Iwona Guzowska: Czas wrócić na ring
Iwona Guzowska: Czas wrócić na ring Tomasz Bolt/Polskapresse
Iwona Guzowska dekadę temu wygrywała niemal wszystko w kick-boxingu i boksie. Teraz pracę posłanki łączy z triathlonem. Wkrótce wróci jednak na ring, ale już jako zawodniczka MMA. Rozmawia Łukasz Madej.

Pani poseł czy Pani Iwono?
Wie pan, posłem się tylko bywa, a człowiekiem jest się zawsze. A ja do tego jestem cały czas czynnym sportowcem, więc wybieram drugą opcję.

W takim razie Pani Iwono, co Pani porabiała ostatnio w Krakowie?

Spędzałam wakacje. Mam w tym mieście mnóstwo przyjaciół. Musiałam nawet na chwilę zawrócić z drogi powrotnej do Gdańska, bo popsuł mi się samochód [uśmiech]. Ale to nic nie szkodzi, bo naprawdę lubię Kraków.

Już myślałem, że właśnie pod Wawelem rozpoczęła Pani przygotowania do powrotu na ring. Wach, Wawrzyk, Szpilka, Drwal, akurat w Krakowie byłoby z kim poćwiczyć.

Nie, nie, jeszcze nie rozpoczęłam. Do tego zabiorę się dopiero po zakończeniu sezonu triathlonowego. Ale byłam również w Bukowinie Tatrzańskiej. Na pewno w góry wybiorę się też, kiedy przygotowania do mojego pierwszego występu w MMA już ruszą. Wiadomo, jaki wpływ na formę fizyczną mają treningi w górach. Zresztą ja kocham góry, południe Polski. Tak samo zresztą jest z Gdańskiem czy Bałtykiem, ale chciałabym w przyszłości mieszkać blisko Tatr.

Kiedyś regularnie zdobywała Pani złote medale mistrzostw świata, Europy w kick-boxingu oraz boksie. Ostatnią walkę stoczyła Pani jednak prawie dziesięć lat temu. Zdarzało się w tym czasie wkładać jeszcze czasem rękawice?
Nie, chociaż jakiś czas temu byłam z synem na treningu kick-boxingu.

Długo nie dawała się Pani skusić na propozycję występów w mieszanych sztukach walki.

To prawda. Pierwszą ofertę dostałam już dwa lata temu. Nie przyjęłam jej, bo nie byłam do tego przekonana.

A teraz Pani jest?

Teraz tak, dlatego dałam się skusić federacji KSW. Gdybym nie była przekonana, nadal bym się nie zgodziła.

Co wpłynęło na zmianę decyzji?
Triathlon.

A właśnie, gratuluję. Ostatnio dystans Ironmana na mistrzostwach Europy pokonała Pani w dwanaście godzin trzydzieści osiem minut i szesnaście sekund. Robi wrażenie.
Dziękuję. Zresztą powiem szczerze, wkrótce zamierzam zejść do dziesięciu godzin.

Jak udaje się Pani utrzymywać taką niesamowitą formę? Codziennie wstaje Pani o piątej rano, najpierw biega, potem wsiada na rower, a na końcu idzie popływać?
Piąta rano? Nie, Broń Boże, ja jestem śpiochem. Ale rzeczywiście, ćwiczę codziennie. Bardzo to lubię. Trudno byłoby mi żyć bez sportu.

Chyba nawet Roman Kosecki, kolega z Platformy i była gwiazda piłki nożnej, nie miałby z Panią szans w bieganiu.

Nie wiem, czy Romek teraz byłby w stanie przebiec pięć kilometrów [śmiech]. A poważnie mówiąc, to chyba przeżywam drugą młodość. Uważam, że być może nigdy nie byłam w takiej dobrej formie fizycznej jak teraz. Właśnie to miałam na myśli, mówiąc, że triathlon wpłynął na moją decyzję o przyjęciu propozycji walk w MMA.

Co na to rodzina, przyjaciele?

Najmocniej na powrót do ringu namawiał mnie syn. Być może nawet to było decydujące. Mówił, że będzie super, jeśli podejmę wyzwanie. Tak się stało i teraz będzie musiał mamę oglądać między linami.

A premier Donald Tusk nie kręci nosem?

Czemu miałby to robić?

Bo może to nie przystoi posłowi, a co dopiero posłance, walczyć w ringu. Do tego w uważanej za bardzo brutalną formule.
Niczego takiego od premiera nie usłyszałam. Zresztą, jak wiadomo, szef rządu lubi sport. Liczę na to, że zjawi się na gali z moim udziałem, będzie mnie dopingować i na własne oczy zobaczy, jak wygrywam.

Pewnie wie Pani, że ludzie będę dużo mówić...

Wiem - i niech sobie mówią, marudzą. Co to kogo obchodzi, co robię w swoim prywatnym czasie? To moje życie i sama podejmuję za siebie decyzje. Jak uprawiam triathlon, to jest dobrze, a jak chcę się sprawdzić w MMA, to jest źle? Czym to się różni? Przecież to są dwie dyscypliny sportu. Zresztą życie jest podobne do walki. Mam po prostu odwagę realizować marzenia. A jak sam pan wspomniał wcześniej, byłam mistrzynią w kick-boxingu i boksie, a teraz chciałabym się sprawdzić w innym sporcie walki. I tyle. Co w tym dziwnego? Będzie się trzeba zabrać za treningi w parterze, bo kopać i uderzyć potrafię.

Z ręką na sercu, jakie znaczenie miały pieniądze?

Nie da się ukryć, że były ważnym elementem. Ale takim finalnym. Rozmawialiśmy o nich na końcu. Przypominam, że minęły dwa lata, zanim się zgodziłam.

Doświadczenie z polityki może się jednak przydać. I w niej, i w MMA nie ma prawie żadnych, poza duszeniem i wciskaniem palców w oczy, zasad.
[śmiech] Nie mieszałabym obu tych rzeczy. Politycy różnie się zachowują, ale w sportach walki są przecież sędziowie, reguły. MMA to sport, i tylko w takich kategoriach całą sprawę rozpatruję. A polityka to zupełnie co innego.

Pamięta Pani, kiedy nazywano Panią "Andrzejem Gołotą w spódnicy"?
Nie, nie pamiętam, ale jeśli tak mówiono, nie był to raczej za specjalny komplement dla kobiety.

Pytam, bo powroty Gołoty kończyły się klapą. Nie boi się Pani tego samego?
Nie, ale porażka zawsze jest wkalkulowana w sport. To ryzyko wpisane w nasze życie.

Kiedy w takim razie pierwszy występ w MMA?

Na początku przyszłego roku. Może styczeń, luty albo marzec. Dokładnego terminu na razie nie znam. To się jeszcze okaże. Wcześniej jednak przejdę odpowiednie, ciężkie, przygotowania. Najpierw treningi, potem sparingi.

Podobno nazwisko rywalki jest już znane?
Nie, takie informacje nie są prawdziwe. W każdym razie zapewniam, że od razu zmierzę się z mocną przeciwniczką. Nie zamierzam kalkulować. To nie byłoby w moim stylu.

Ile pojedynków bierze Pani pod uwagę?
Na razie skupiam się na tym jednym. Po nim będziemy się zastanawiać, co dalej.

Niedawno zarzekała się Pani, że w MMA nie wystąpi. Wcześniej, że na powrót do boksu nigdy się nie zdecyduje. Więc...
Nie, nie. Do pięściarstwa na pewno nigdy nie wrócę, a MMA to dla mnie po prostu nowe wyzwanie. A ja lubię je podejmować. Taka już jestem.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska