Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak czekolada działała na zmysły królów osiadłych na Wawelu

Joanna Weryńska
Seria ,,Królewska" czekolad  Piaseckiego. Dochód z niej przekazał on na cele charytatywne
Seria ,,Królewska" czekolad Piaseckiego. Dochód z niej przekazał on na cele charytatywne repro. wojciech matusik
O tym, że Kraków słynie nie tylko z pięknych zabytków i Smoka Wawelskiego, ale i najlepszej czekolady, przekonać się można, czytając książkę ,,Kraków na słodko" Leszka Mazana. Dzięki autorowi poznajemy wiele słodkich tajemnic grodu Kraka.

Gorącą czekoladę w swojej łożnicy na Wawelu często popijali król Jan III Sobieski z ukochaną Marysieńką. Królowej już na sam jej widok w oczach pojawiały się dzikie błyski pożądania... Znakomitym afrodyzjakiem czekolada była też dla króla Augusta II Mocnego. W czasie obradującego na Wawelu sejmu koronacyjnego nie mógł się nachwalić jej smaku i miłosnego działania. O słuszności słów władcy świadczy fakt, że przypisywano mu ojcostwo 365 dzieci, choć sam skromnie przyznawał się do 9 pociech.

Z kolei czekoladową słabość Stanisława Augusta Poniatowskiego potwierdza jeden z eksponatów w Muzeum Collegium Majus UJ. Jest nim pozostawiona przez króla na Wawelu tabliczka czekolady. Unikat wyszedł spod rąk nadwornego królewskiego cukiernika Jana Rychtera.

Jednak jeszcze w 1790 roku Johann W. Goethe nie dowierzał naszym mistrzom cukiernictwa. W podróż do Krakowa, gdzie miał zbierać materiały do ,,Fausta", wziął więc - jak pisze Mazan - pół kufra czekolady.
Dopiero w 1873 w jednej z podkieleckich miejscowości narodził się przyszły król krakowskiej czekolady Adam Piasecki. To on w wieku 25 lat założył legendarną fabrykę Wawel. Właśnie jego losy zainspirowały Mazana do stworzenia słodkiego tomu. - Zrobiłem to nie tylko dlatego, że lubię czekoladę. Piasecki to jedna z najbardziej zagadkowych krakowskich postaci. Kiedy tu przybył, był ubogim chłopakiem. Jednak ciągu kilku lat zrobił fortunę na czekoladzie. Jego wyroby rozsławiały Kraków. Szkoda, że dziś nikt o nim już nie pamięta.

Ciekawe były nie tylko dzieje Piaseckiego i jego fabryki, ale i losy smakołyków, które produkował. Jak pisze Mazan, niemal wszystkie XIX-wieczne damy, zasiadając w loży Teatru im. J. Słowackiego, obowiązkowo otrzymywały od swych towarzyszy secesyjne cacko ze słodyczami, firmowanymi przez Piaseckiego. O to, by opakowania były piękne i funkcjonalne, dbał osobiście.

Nic więc dziwnego, że słodkiej pokusie ulegali także artyści. Gabriela Zapolska nie wyobrażała sobie pisania bez chrupania batonu czekoladowego od Piaseckiego.

Także Jan Matejko wiele zawdzięcza jego czekoladkom. Wybitny mistrz pędzla, przyjeżdżając w konkury do swej późniejszej żony Teodory Giebułtowskiej, przywoził z sobą mnóstwo różnorodnych czekoladek. Obdarowywał nimi nie tylko ją, ale i jej młodsze rodzeństwo. Zajęte odpakowywaniem słodyczy dzieciaki nie zwracały uwagi na zakochaną parę, która w kącie czule wyznawała sobie miłość.

Dzięki tym historiom, a także fantastycznym zdjęciom prezentującym w dużej mierze związane z czekoladą obrazy oraz przepiękne opakowania słodyczy, książkę Leszka Mazana, wydaną przez Anabasis, nie tylko przyjemnie się czyta, ale i ogląda. Słowem, to lektura grzechu warta - jak sama czekolada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska