TOP 10 największych muzeów w Małopolsce [ZDJĘCIA]
Kierowcy na co dzień jeżdżący po podhalańskich drogach zdążyli się już przyzwyczaić, że w ciągu roku jest kilkadziesiąt dni, kiedy przejechanie 5-kilometrowego odcinka pomiędzy centrum Zakopanego a skrzyżowaniem w Poroninie zajmuje więcej czasu niż pokonanie 75 km drogi z Nowego Targu do Krakowa! Ostatnio doświadczyli tego kilkanaście dni temu, gdy kończyły się zimowe ferie.
- Wystarczy, by w niedużym odstępie czasu do Zakopanego jechały dwa pociągi. Wówczas zamykany jest przejazd kolejowy na newralgicznym skrzyżowaniu w Poroninie i już mamy korek gigant - mówi Marek Trzaskoś, wiceprzewodniczący zakopiańskiej rady miasta. - W sezonie zaś w korku nagle staje niemal całe miasto. Sam jestem kierowcą i często muszę w takim korku stać. Czas się tym zająć.
Zdaniem Trzaskosia, dopóki Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie przebuduje skrzyżowania w Poroninie, w jego okolicy powinny stanąć kamery. - Takie urządzenia są niedrogie - mówi radny. - Nie potrzeba do nich kabli, bo mogą nadawać obraz drogą radiową. Sygnał trafiałby do straży miejskiej.
Zaś osoba tam dyżurująca, gdy tylko zauważy korek, zadzwoni na policję i poprosi o wysłanie na miejsce policjanta, który ręcznie rozładuje zator. - Co prawda teraz na policję też może zadzwonić osobiście jakiś kierowca, ale prawdopodobnie zostanie zbyty - mówi Trzaskoś. - Sam informowałem o korku. Zawsze słyszałem, że nie ma wolnych patroli. Sądzę jednak, że strażnik nie zostałby zbyty.
Gdyby kamery na zakopiance zdały egzamin, powinny zostać zainstalowane też w samym Zakopanem, nie tylko na wylocie w stronę Krakowa, ale i w innych punktach - w stronę Morskiego Oka czy Kościeliska. To właśnie tam, zwłaszcza w sezonie letnim, tworzą się korki.
Bezpośrednia transmisja z sytuacji na drogach powinna znaleźć się też w internecie. Kierowcy wyruszający w trasę mogliby zobaczyć, co ich czeka i ewentualnie odczekać z wyjazdem lub wybrać inną drogę.
Sceptycznie jednak do pomysłu podchodzi policja. - Rozwiązanie nie jest głupie, ale trzeba pamiętać, że jesteśmy ograniczeni kadrowo - mówi Kazimierz Pietruch, rzecznik zakopiańskiej policji. - Dlatego nie możemy zagwarantować, że zawsze, gdy w Poroninie ustawi się korek, wyślemy tam policjantów. Jeśli w międzyczasie w innym miejscu będzie wypadek czy kolizja, to radiowóz będzie musiał jechać tam.
Otwarci na pomysł są natomiast drogowcy zarządzający zakopianką, którzy muszą wyrazić zgodę na ustawienie kamer na poboczu drogi. - Do tej pory nie słyszeliśmy o tym pomyśle - mówi Iwona Mikrut, rzecznik krakowskiej GDDKiA. - Jeżeli jednak ktoś uzasadni nam celowość tej koncepcji, to się do niej ustosunkujemy. Dopuszczamy możliwość ustawienia kamer.
- Pożyjemy, zobaczymy - mówi Marcin Barnaś, zakopiański taksówkarz. - Pomysł z kamerami nie jest zły, bo z tymi korkami naprawdę trzeba coś zrobić. Boję się jednak, że na jego realizację rzeczywiście zabraknie pieniędzy. Dlatego sam mam inny pomysł. Zamiast kamer, wystarczą nowe drogowskazy. Jeśli w centrum miasta pojawi się dużo informacji, dzięki którym turyści dowiedzą się, że do Bukowiny można jechać przez Murzasichle, a wówczas omija się skrzyżowanie w Poroninie, to będą tę drogę wybierać. Wtedy ruch się rozłoży na kilka tras i korków nie będzie.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+