https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak w hotelu w Katowicach James Hetfield, lider Metalliki, przyszedł na wódkę do chłopaków z Wałbrzycha

Marcin Zasada
To jedna z bardziej niezwykłych historii związanych z wielkimi koncertami gwiazd rocka na Śląsku. W 1987 roku w Spodku w Katowicach zagrała Metallica, a James Hetfield został zaproszony na wódkę przez kilku fanów. Jak sądzicie, co było dalej?

Spis treści

"Nawet autografu nie wzięliśmy"

Która godzina? 23. No kurde, obiecał, że przyjdzie, to czekamy. Która jest? Północ dochodzi. Może zapomniał, może nas olał, może nie pamięta numeru pokoju… Jest prawie pierwsza, większość już śpi, niech to szlag, nawet autografu nie wzięliśmy. A teraz pauza: w pokoju 222 ktoś łomocze do drzwi. Pobudeczka. Jedyna taka w życiu.

Gdy bodaj jesienią 1986 w telewizji powiedzieli, że Metallica po raz pierwszy przyjedzie do Polski, po raz pierwszy i od razu na dwa koncerty w katowickim Spodku w lutym następnego roku, grupa fanów grupy z Wałbrzycha nie potrzebowała dużo czasu do namysłu.

- Na mnie padło zadanie wyprawy do Katowic i kupienia biletów w przedsprzedaży. Pamiętam ten ziąb, deszcz, kolejkę i skostniałe palce, którymi odbierałem 24 wejściówki dla 12 osób. Na oba koncerty oczywiście – wspomina Paweł Lulis.

ZOBACZ UNIKATOWE ZDJĘCIA ZAKRAPIANEJ NOCNEJ IMPREZY Z JAMESEM HETFIELDEM
KLIKNIJ I OTWÓRZ W NOWEJ KARCIE

- Próbowaliśmy się dowiedzieć, w którym hotelu będzie nocować Metallica. Rzecz jasna nikt nam nic nie powiedział, ale w swojej nastoletniej logice założyliśmy, że musi to być jakiś dobrej klasy hotel najbliżej Spodka. W ten sposób doszliśmy do rezerwacji czterech pokojów w Hotelu Warszawa - opowiada Paweł.

- Drogo, w dodatku kilku z nas nie miało skończonych 18 lat i recepcjonista nie chciał nas zameldować. Byliśmy tak zdeterminowani, my niepełnoletni, że wkręciliśmy się na waleta. A potem przez cały dzień nie opuszczaliśmy pokoju, bo wiedzieliśmy, czym grozi wpadka – dodaje Robert Janicki.

Problemy, koszty i trudy podróży z Dolnego Śląska na Górny poszły precz, gdy przy recepcji zjawiła się kudłata czwórka znana do tej pory tylko z telewizji. Tak, Metallica też zatrzymała się w „Warszawie”, dla ścisłości – w dzisiejszym Novotelu. Był 10 lutego 1987 roku. Dokładnie 38 lat temu.

JESTEŚ PRAWDZIWYM FANEM METALLIKI?
CO WIESZ O METALLICE? ROZWIĄŻ TEN QUIZ

Paweł: Tylko ja i mój kuzyn „Siwy” jako tako władaliśmy angielskim. Więc podeszliśmy, powiedzieliśmy, że dziś wieczorem będziemy na koncercie, ale po nim zapraszamy do naszego pokoju – na polską wódkę. James Hetfield i Jason Newsted (dla niewtajemniczonych: wokalista i gitarzysta oraz basista zespołu) obiecali, że przyjdą na pewno.

Marzenia jednak się spełniają? Najpierw trzeba było szczęściu pomóc i ruszyć w Katowice w poszukiwaniu obiecanego Hetfieldowi polskiego, narodowego napitku.

- Po długiej gonitwie po sklepach chłopaki kupiły gdzieś kilka flaszek jakiejś paskudnej berbeluchy z pomarańczową etykietą. Jakaś ziołowa, smakowała jak olej silnikowy. Katastrofa - wspomina Robert.

Później był koncert, legendarny, bo pierwszy w wykonaniu Metalliki za żelazną kurtyną. Grupa była już wtedy supergwiazdą metalowej sceny – rok wcześniej wydała album „Master Of Puppets”, uważany za jej szczytowe osiągnięcie. Fani thrash metalu do dziś pamiętają pewnie pełną listę utworów zagranych tamtego wieczoru – od „Battery” aż po „Blitzkrieg”. Ale miało być o tym, co po koncercie. Początek już znacie i można go sobie wyobrazić. Grupa nastolatków w obcym mieście obgryza paznokcie w oczekiwaniu na finał przygody życia.

- Po północy dałem za wygraną i poszedłem do łóżka w swoim pokoju. Już we śnie usłyszałem, jak ktoś drze się w drzwiach: „Hetfield! Przyszedł Hetfield! Do 222!”. Słaby dowcip. Chciałem spać dalej, ale intruz nie przestawał wrzeszczeć - opowiada Robert.

- Gdy go zobaczyłem, myślałem, że to halucynacje, skutki uboczne ziołowej gorzałki. A on tylko rzucił coś w stylu: „Here I am, friends” i wszedł, uśmiechnięty od ucha do ucha. Do dziś trudno opisać to szaleństwo - dodaje Paweł.

Nie wiedzieliśmy, że nas poznacie

Lider Metalliki nie czekał aż chłopcy z Wałbrzycha przygotują kieliszki – degustację obiecanego trunku rozpoczął z pełnej butelki. A gdzie reszta zespołu? Reszta? „Kirka (Hammetta – gitarzystę) musieliśmy odnieść do pokoju. Lars (Ulrich – perkusista) powiedział, że bardziej od imprezowania to lubi się wyspać. A Jason (Newsted - basista)? Dobre pytanie. Nikt nie wie, gdzie podział się Jason i czy w ogóle żyje” – wyliczał nadal rozbawiony idol nie tylko wałbrzyskiej młodzieży.

- Do mnie Hetfield mówił: „Zombie”, bo przyszedłem do pokoju blady, zaspany i z wielkimi oczami. Wygłupialiśmy się, rozmawialiśmy, choć nie znaliśmy angielskiego i uczyliśmy Jamesa, jak się w Polsce przeklina. Skrupulatnie zapisywał każde słowo i rechotał za każdym razem, gdy powtarzał je na głos - mówi Robert.

Paweł: Wszystkich zaskoczyło, że odwiedził nas normalny facet, żaden gwiazdor czy bufon. Ktoś dokładnie taki jak my, kochający metal i rockandrollowy styl bycia. Zresztą on też był zaskoczony. Mówi nam – „Wiecie, my kompletnie nie mieliśmy pojęcia, co nas tu czeka. Nie byliśmy pewni, czy w ogóle nas tu znają. A na koncercie publika śpiewa wszystkie kawałki razem z nami!”.

Impreza z Hetfieldem w Hotelu Warszawa trwała do rana. Następnego dnia, po drugim koncercie, James obiecał powtórkę – mówił, że ściągnie cały zespół. Ale finalnie Metallica wyleciała z Katowic zaraz po występie.

"Mój syn nauczył się grać Seek & Destroy"

38 lat później po bujnych lokach Hetfielda zostało już tylko wspomnienie. Ale chłopcy z Wałbrzycha, dziś poważni panowie, nadal jeżdżą za jego kapelą, na każdy koncert w Polsce. Tylko tego samego hotelu nie udało się trafić.

Paweł: Mój syn, gdy nauczył się grać na perkusji „Seek & Destroy” (przebój Metalliki) zobaczył mnie na zdjęciach z 1987 i zapytał „Tata, to naprawdę ty?”. Jak to, „naprawdę”? Ciągle jestem młodszy od Hetfielda (śmiech). Robert: Spokojna głowa, jeszcze nie zdziadzieliśmy. Czekamy na kolejny koncert Metalliki.

PS. Dziękujemy oficjalnemu fanklubowi Metalliki w Polsce (jego strona internetowa to Overkill.pl) za pomoc w odnalezieniu bohaterów pamiętnej imprezy z Jamesem Hetfieldem w 1987 roku w Katowicach.

Artykuł opublikowany pierwotnie w kwietniu 2018 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Jedna nieścisłośc. Hotel Warszawa był w miejscu dzisiejszego altusa na uniwersyteckiej a nie tam gdzie jest novotel.
G
Gość
ale mega przygoda i super zdjęcia :) Hetfield śmieje się takim szczerym uśmiechem na tych fotach, młodość jest piękna, szczyt kariery, liczy się muza nie kasa aż tak ;)
G
Gość
2018-05-01T21:16:55 02:00, Azs:

Zdjęcia też sfotoszopowali w latach 80tych?

Bzdura.To prawda i tak bylo.Jak widac niektórym zazdrość uniemożliwia percepcję.

G
Gość
2019-05-29T13:11:11 02:00, Gość:

Nie tylko z Wałbrzycha, ten gość w slipach blady po prawej to muj kumpel Binos z Łodzi

Binek mieszkał w bloku obok mnie.Pamietam jak opowiadał o tej imprezie a ja słuchałem go z otwartą japa.Na pytanie czy smakuje mu polska wódka Hetfield trzymając do góry nogami pustą butelkę rzekł.Dobra.Tylko gdzie ona jest?

P
Piotr 69
Byłem na koncercie w 1987 r w spodku do dzis pamietam była to inna metallica niz teraz super koncert pozdrawiam fanow
M
MK
Chyba zazdrość przez niektórych tutaj przemawia...
G
Gość
Nie tylko z Wałbrzycha, ten gość w slipach blady po prawej to muj kumpel Binos z Łodzi
A
Azs
Zdjęcia też sfotoszopowali w latach 80tych?
D
Dorabiana historia
Typy się w kręciły na chwilę do hotelu po autografy, tak jak wiele osób robiło to w tamtych czasach, i dorobili sobie historię o tym jak Hetfield przyszedł do ich pokoju pić z nimi całą noc i wygłupiać się z polskich słów, nie rozumiejąc o czym mówią
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska