Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wydawano wyroki na rogu św. Gertrudy i Dominikańskiej

Redakcja
Kiedyś przy ul. św. Gertrudy chowano ofiary kata. Dziś jest sklep "Wanda"
Kiedyś przy ul. św. Gertrudy chowano ofiary kata. Dziś jest sklep "Wanda" Anna Kaczmarz
Przy rogu ul. św. Gertrudy i Dominikańskiej chowano ściętych katowskim toporem. W XX w. dokonano tam "egzekucji" kina - pisze Marta Paluch.

Jak to się stało, że w 1406 roku Andrzej Wierzynek został ścięty i pochowany w niepoświęconej ziemi, mimo że był członkiem jednego z najznamienitszych krakowskich rodów? Do dziś nad tą zagadką głowią się historycy. A sprawę jego osądzenia można nazwać zbrodnią w majestacie prawa.

Zawistni wrogowie
Rodzina Wierzynków, szanowana i znana już w XIV wieku, miała wielu wrogów. Zazdroszczono im sławy i wpływów, których znakiem było zorganizowanie słynnej uczty dla zagranicznych władców - gości króla Kazimierza Wielkiego. I to właśnie ci wrogowie mogli się przyczynić do tragicznego końca zamożnego kupca i młodego rajcy miejskiego Andrzeja Wierzynka. Inna sprawa, że sam Andrzej nieco im się podłożył.

Jako mąż szczególnego zaufania, był on jednym z trzech rajców i miał nieograniczony dostęp do miejskiej kasy. A że często reprezentował interesy Krakowa za granicą, chętnie sięgał do skarbczyka. I nikt go szczegółowo z tych pieniędzy nie rozliczał. - Jeden z rajców zauważył, że gdy Wierzynek brał pieniądze, do sakwy wkładał tylko ich część, resztę sakiewek chował w zanadrzu. Na złodzieja zastawiono więc pułapkę - opowiada prof. Stanisław Salmonowicz, który opisał tę historię w "Pitavalu krakowskim". Rajcy oznaczyli specjalną pieczęcią sakwy ze skarbca. I gdy złodziej po raz kolejny chował dla siebie pieniądze, nakryli go. Przestraszył się tak bardzo, że z rękawa wypadł mu skradziony mieszek. Poszedł pod sąd. Stwierdził wtedy, że przyznanie się do winy może mu pomóc. Wywinie się, a jedynie spadnie na niego publiczna kompromitacja. Ale się przeliczył. Stanął więc przed sądem z mieszkami zawieszonymi wokoło szyi na znak popełnionego przestępstwa. Przyznał się nie tylko do kradzieży, na której go przyłapano, ale do wielu innych. Miał jednak swoje wytłumaczenie.

Wziąłem co swoje
- Długo i wiernie służyłem miastu, a za to żadnej nie miałem zapłaty. A gdy widziałem, że nikt mię tego nagrodzić nie myśli, chciałem sam sobie zapłacić - stwierdził rozbrajająco. - Wyznaję, że i te tu pieniądze i inne często brałem, nie by kraść, lecz za moje usługi. Gdyby moje trudy chciano wynagrodzić, mało by na to było i tysiąca grzywien - wywodził przed sądem.Prawo magdeburskie, według którego go wówczas sądzono, było surowe dla złodziei. Szczególnie dla tych złapanych na gorącym uczynku. Sądzeni "gorącym prawem" byli oceniani niezwłocznie i nie mieli prawa odwołania.

Wobec Wierzynka orzeczono karę śmierci. Tak strasznie się śpieszono z jej wykonaniem, że nie tylko nie poproszono w tej sprawie o ocenę króla, ale też nie dano skazańcowi przed śmiercią się wyspowiadać. Ta decyzja była wówczas skandaliczna.

Po ścięciu rodzina skazańca głośno protestowała, zarzucając sędziom brak zachowania form procesu, pośpiech i stronniczość. Można się domyślać, że wpływ na taki a nie inny wyrok mieli wrogowie rodu, choć nie zachowały się sądowe akta sprawy.

Wierzynka pochowano w niepoświęconej ziemi, za murami miasta, na rogu dzisiejszych ulic Dominikańskiej i św. Gertrudy. Już po fakcie doznał jednak sprawiedliwości. Królewski sąd uznał, że trzej rajcowie przyspieszali sprawę (zapewne z pobudek osobistych). Zostali za to skazani na grzywnę. Dzieci Andrzeja dostały nawet zadośćuczynienie z królewskiego skarbu.

A w miejscu, gdzie pochowano Wierzynka (na tzw. cmentarzu ściętych) jego syn wzniósł kościółek św. Gertrudy. Do końca XVIII w. chowano wokół niego ofiary miejskiego kata.

W 1912 r. tuż przy cmentarzu powstało najstarsze kino Krakowa - Wanda, które przez prawie sto lat zabawiało krakowian wyszukanym repertuarem i gościło wielu filmowców. Przyjechał tu m.in. pod koniec lat 90. słynny serbski reżyser Emir Kusturica, twórca filmów o bałkańskiej wojnie (m.in. "Undergroundu"). Nie domyślał się nawet, że opowiada swoje historie w kinie, gdzie pod ziemią leżą setki trupów pogrzebanych za "magdeburskie zbrodnie"...

Kino niestety zamknięto, a dziś w tym legendarnym miejscu można co najwyżej kupić kefir w delikatesach "Wanda".

Damy Ci więcej!Zarejestruj się!

Nagroda dla policjanta, który uratował życie kierowcy w Niemczech Przeczytaj!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska