W Chabówce niedzielna masa z lodami w czapkach z daszkiem i komórkami fotograficznymi wylała się oglądać standardowe tzw. zabytki, czyli nieczynne lokomotywy jak z Tuwima. Odłączyłem się od masy, przeszedłem przez krzaki. Z tyłu nieoznaczona stała, zardzewiała ostatnia lukstorpeda II generacji. Spotkałem taksówkarza z Chabówki, co widział, jak jeszcze w latach 50. przelatywała niczym srebrne widmo, nie zatrzymując się na stacji. Nawet dziś jest piękna, choć brak jej okien, a w środku ma tylko zgniliznę. Stoi z wszechmocnym zderzakiem z rur. W środku nie czuć smaru, zioła tylko z łąki obok. Jak to możliwe, że jeździła 140 km/h, ale w sumie szybciej niż dzisiejsze pociągi? Dlaczego musimy wszystko komplikować, zamiast wziąć coś starego i sprawdzonego, co w dodatku jeszcze ładnie wygląda? Po co nam pendolino?
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CO TY WIESZ O ZASADACH GRY W PIŁKĘ NOŻNĄ?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!