Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Kurtyka: swój świat miał w Krakowie

Marta Paluch
Krakowianin, historyk, absolwent UJ. MIał 50 lat. Od 2005 roku pełnił funkcję prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.

Mieszkał w siedzibie IPN w Warszawie. Przyjaciele ostrzegali, że to może źle się skończyć. - Namawiałem, żeby się przeniósł, bo spać w pracy to jakiś koszmar. Ale on nie miał do tego głowy - mówi przyjaciel Kurtyki, prof. Ryszard Terlecki.

Ostatnie piętro gmachu IPN przy ul. Towarowej w Warszawie było dla prezesa Instytutu schronem w niezrozumiałym, warszawskim świecie. - Tam mieszkał cały desant IPN z Krakowa. Janusz był wśród swoich - tłumaczy Marek Lasota, szef krakowskiego oddziału IPN. Gdy Kurtyka przyjeżdżał w piątki do Krakowa, najpierw oblatywał księgarnie, skąd wychodził obładowany książkami. Potem odwiedzał wszystkich przyjaciół. - Tu wracał na inną, swoją planetę. Mówił: strasznie ci zazdroszczę, że ze swojego okna masz widok na normalny świat - opowiada Lasota.

W ubiegły piątek jak zwykle wpadł do siedziby krakowskiego oddziału IPN. Widziałam go jeszcze w przelocie na korytarzu - dopinał szczegóły Marszu Pamięci ofiar katyńskich w Krakowie. Następnego dnia wsiadł do prezydenckiego Tupolewa, który leciał do Katynia. Zostawił dwójkę dzieci i żonę. Przyjaciele zgodnie przyznają, że synom (jeden jest studentem archeologii, drugi uczniem), poświęcał bardzo dużo czasu. Dla nich nawet ubierał się w moro i szedł biegać po lesie. - Graliśmy w paintball. Zależało mu, by chłopaki miały rozrywkę - wspomina Lasota.

- Kiedyś zaprosiliśmy Janusza i jego żonę na kolację. Byli tuż pod moim domem, gdy zadzwonił telefon. "Między dziećmi krew się leje" - rzucił mi Janusz. I zawrócili, by ich godzić. A kolacja ostygła na stole - uśmiecha się do wspomnień Bogusław Sonik, europoseł. Synów zabierał na patriotyczne uroczystości - chciał ich dobrze wychować. Pierwsze pytanie kolegów na wieść o katastrofie: czy nie lecieli z nim synowie. - Był państwowcem rodem z 20-lecia międzywojennego, idealistą. Służba państwu, historyczna wiedza o Polsce, to według niego podstawa - mówi Sonik.

Nic dziwnego, że młody Kurtyka - student historii na Uniwerstecie Jagiellońskim, współtworzył na uczelni NZS, a w stanie wojennym zszedł do podziemia. - Dwa tygodnie po wprowadzeniu stanu wojennego rozkręciliśmy Podziemną Radę Programową NZS - wspomina Krzysztof Gurba, kolega z opozycji. Kurtyka kolportował bibułę i organizował podsłuchiwanie ZOMO i milicji. - Nie wiem, jak to zrobił, ale mu się udało - mówi Gurba. Zbierał też informacje dla podziemnej agencji prasowej. SB nigdy ich nie złapała.

Już wtedy pasją Kurtyki była historia najnowsza. Udało mu się dotrzeć do kombatantów antykomunistycznego podziemia. Po latach Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość wybrało go na prezesa. - To hermetyczne grono. A jednak zaufali mu i przekazali pałeczkę. Był z nimi bardzo związany emocjonalnie, pomagał im - mówi dr Antoni Dudek, współpracownik Kurtyki.

Gdy Kurtyka w 2005 r. został szefem IPN (wcześniej był dyrektorem Instytutu w Krakowie), był przez niektórych krytykowany za upolitycznianie instytutu. - Janusz był pewny, że to, co robi, jest słuszne i wiedział, po co to robi. Nie cofał się przed kłopotami - mówi prof. Terlecki. Podkreśla, że szef IPN takie ataki znosił zadziwiająco dobrze. - Był niesłychanie silny, wręcz mężny. Zdecydowany i bardzo zaangażowany w to, co robił - dodaje. Współpracownicy przyznają, że to urodzony szef. Błyskawicznie podejmował decyzje. - Nie dzielił włosa na czworo, nie wahał się. Niektórzy uważali, że to jego wada. A mnie imponował - mówi Dudek.

- Był bardzo zaangażowany, stale pod pełną parą. Ciągle coś się koło niego działo - dorzuca prof. Andrzej Paczkowski, historyk. - Postanowił, że w kampanii billboardowej przybliży Polakom najważniejsze daty z najnowszej historii, m.in. 1 i 17 września, organizował dziesiątki wystaw. Przyjaciele i znajomi są zgodni: Kurtykę charakteryzowało coś, co można nazwać szlachetnością. - Miał misję przywrócenia pamięci narodowej. A media patrzyły na niego tylko przez pryzmat teczek - zżyma się Jarosław Szarek, historyk IPN. - On po prostu nie mógł pojąć niektórych rzeczy. Np. tego, że środowisko akademickie sprzeciwia się autolustracji. Przecież stawiali siebie za wzór młodzieży - dodaje.

W sferze publicznej oschły i zasadniczy prezes instytucji przechowującej "teczki", prywatnie był otwartym i towarzyskim człowiekiem. - Czasem robił wrażenie sztywnego. Mylne - mówi Terlecki. - Uchodził za trochę kostycznego, bo taką formę przyjął publicznie. Ale wśród kolegów żartował, śmiał się. Podczas spędzanych wspólnie sylwestrów bawił się i tańczył, jak inni. Uwielbiał też chodzić po górach - dodaje Lasota.

Koledzy przypominają również jego inną, mniej znaną mediom twarz - historyka późnego średniowiecza. - Był jednym z najlepszych specjalistów w Polsce - mówi prof. Paczkowski. Pracę doktorską obronił z najwyższymi notami. Pisał książki m.in. o Kazimierzu Wielkim i rodzie Tęczyńskich. - Zawsze obłożony książkami, potrafił całe noce przesiadywać w archiwum - wspomina przyjaciel, Wojciech Frazik. Kurtyka wykładał m.in. w jezuickiej szkole wyższej "Ignatianum" w Krakowie. Pracował także w Polskiej Akademii Nauk i redakcji historycznej Wielkiej Encyklopedii PWN.

Nie był również pozbawiony ambicji politycznych. W 1993 r. kandydował do Sejmu z 21. miejsca na liście Komitetu "Ojczyzna". Wystartował z dalekiego miejsca na liście i posłem nie został, ale koledzy mówią, że cały czas tliły się w nim ambicje polityczne. - Rozmawialiśmy, że gdy przestanie być prezesem IPN, zostanie politykiem - mówi prof. Terlecki. Krążyły plotki, że mógłby być kandydatem na prezydenta Krakowa...

Rok temu został odznaczony przez prezydenta Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. - I zginął także jak żołnierz - podkreśla prof. Terlecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska