Gowin w rozmowie z tvn24.pl pytany o to, jak się czuje, odpowiedział, że "dziś już bardzo dobrze”. „To znaczy po dwóch miesiącach, z których jeden spędziłem w szpitalu, a drugi wracałem do pełni formy” – mówił.
Polityk przyznał, że miał depresję, która była efektem wielu miesięcy bezsenności. „Z kolei brak snu był skutkiem ubocznym przechorowania COVID-19. Na to nałożyło się przepracowanie i brutalny atak PiS” – stwierdził.
Gowin mówił też, że „lekarze są zaskoczeni tempem mojego zdrowienia”. „Sami stwierdzili, że powinienem wracać do pracy” – powiedział.
Prezes Porozumienie podkreślił, że „przebieg choroby jest indywidualny”. „W każdym przypadku trzeba uzbroić się w cierpliwość, a przede wszystkim zaufać lekarzom. I nigdy się nie poddawać” – mówił. Zaznaczył, że „tę chorobę trzeba odczarować, zwłaszcza że staje się coraz powszechniejszym skutkiem ubocznym COVID-19”. „Chciałbym, żeby ludzie borykający się w samotności z podobnymi problemami, zobaczyli, że to dotyka też innych. Z danych NFZ wynika, że nawet kilku milionów Polaków. Dotknęło i mnie, polityka, byłego wicepremiera. Ale z tą chorobą można skutecznie walczyć” – dodał.
W połowie listopada Jarosław Gowin zniknął z życia publicznego. Kilka dni później jego partia – Porozumienie – wydała oświadczenie.
„Od kilku dni Jarosław Gowin w związku z rekomendacjami lekarzy przebywa w szpitalu gdzie przechodzi badania. Wiosną tego roku ciężko przeszedł chorobę COVID-19. Wówczas blisko trzy tygodnie przebywał w szpitalu MSWiA w Warszawie. Rodzina i przyjaciele proszą o uszanowanie prywatności. Nie jesteśmy upoważnieni do przekazywania informacji o stanie zdrowia. Z pewnością wkrótce zrobi to sam Jarosław Gowin, z którym pozostajemy w stałym kontakcie. Porozumienie jako partia i środowisko będzie dalej pracować zarówno w parlamencie, jak i terenie, oczekując na możliwie szybki powrót do zdrowia Jarosława Gowina” – zakomunikowano.
