https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Pieprzyca, prezes Puszczy Niepołomice: Gdyby nie miasto, nic byśmy nie zrobili

Jacek Żukowski
Jarosław Pieprzyca
Jarosław Pieprzyca Puszcza Niepołomice
W niedzielę o godz. 12.15 Puszcza zagra z Motorem Lublin. To będzie pierwszy mecz „Żubrów” w ekstraklasie rozgrywany w Niepołomicach. O tym wydarzeniu i nie tylko rozmawiamy z prezesem klubu Jarosławem Pieprzycą.

Nie w pierwszym sezonie, a w drugim w ekstraklasie zagracie pierwszy mecz na własnym boisku. Dobrze, że w ogóle do tego dojdzie, bo to nie było takie oczywiste.

Wszyscy wyczekują na ten pierwszy mecz, szczególnie mieszkańcy Niepołomic, kibice. Wydarzenie niebywałe! Dobrze, że jest ten drugi sezon gry w ekstraklasie. Mamy wiele pracy związanej z tym wydarzeniem, ale będziemy gotowi na niedzielę. Mam nadzieję, że ten debiut ekstraklasowy w Niepołomicach będzie okraszony sukcesem i sportowo się też powiedzie.

A było w ogóle zagrożenie, że nie wrócicie do Niepołomic w tym sezonie?

Gdyby nie wsparcie miasta, to sami byśmy jako klub nic nie zrobili. Są to inwestycje, które może przeprowadzić tylko miasto. Jesteśmy spółką miejską o 100-procentowym kapitale miasta. Zawsze istniało zagrożenie, że nie wrócimy. Występowaliśmy na swoim obiekcie w I lidze, ale ona ma inne wymagania niż ekstraklasa, zwłaszcza jeśli chodzi o transmisje telewizyjne. LivePark ma wyśrubowane standardy i musieliśmy się do nich dostosować. Mamy już wszystko dopracowane, LivePark już zakończył wizytację.

Co było największym wyzwaniem w przekształceniach stadionowych?

Na pewno budowa wież telewizyjnych – trzech, ale też podestów pod kamery goal-line, które muszą być na stałe. W głównej wieży jest pomieszczenie dla komentatorów.

Jedna z nich stoi na tym słynnym już terenie, o który była „wojna”. Nie należał do miasta… Trzeba go było wydzierżawić.

Były rozbieżności co do wysokości dzierżawy, to mniej więcej kawałek ziemi 2 na 2 m. To jest dzierżawa na 10 lat.

Były więc problemy „społeczne”…

Gdyby sytuacja miała trwać, to bezcelowe byłoby granie w ekstraklasie na obcym obiekcie. Dla Cracovii, mimo całej sympatii do niej, było to uciążliwe, poza tym koszty by nas „zjadły”. Za jeden mecz musieliśmy ponosić koszt około 300 tys. zł wliczając wszelkie koszty, nie do uciągnięcia na dłuższą metę.

Najbliższy mecz zapisze się w historii klubu, podobnie jak barażowe, o wejście do wyższych klas.

Na pewno tak, tym bardziej, że do każdego meczu barażowego nie przystępowaliśmy w roli faworyta. Raczej byliśmy skazani na porażkę, szczególnie w meczu z Wisłą. Graliśmy na jej obiekcie, przy jej kibicach, ciężko było zakładać, że Puszcza wygra i przejdzie do finału baraży.

Kiedy pan był pierwszy raz na meczu Puszczy?

Jak miałem pięć lat, byłem z tatą. Nie pamiętam jaki był to mecz, z jakimś lokalnym rywalem. Z kolei jak debiutowałem w Puszczy jako piłkarz to graliśmy z Zielonymi Niegowić, strzeliłem wówczas bramkę. To była B-klasa. Miałem 15 lat, a naszym trenerem był niedawno zmarły, ostatni mistrz Polski z Cracovii Mieczysław Kolasa. Bardzo szybko mnie wyciągnął z juniorów do seniorów.

W klubie działa pan już długo.

Od 2009 roku, byłem wtedy p.o, a od 2011 prezesem stowarzyszenia. Potem były zmiany strukturalne.

W 2006 r. były słynne już baraże o III ligę z Okocimskim Brzesko. Pierwszy mecz wyjazdowy Puszcza przegrała 1:2, w rewanżu było 3:0 do przerwy dla niepołomiczan, a skończyło się 3:3 i był duży niesmak.

Ten mecz odbił się szerokim echem. Był wielki zawód wśród wszystkich związanych z klubem. Przeszedł do historii, ale w tym niekorzystnym świetle.

Gdyby ktoś powiedział wtedy, że za niespełna 20 lat będzie w Niepołomicach ekstraklasa, to chyba mało kto by w to wtedy uwierzył.

Wtedy pewnie powiedziałbym takiemu komuś, by sobie kupił młotek i puknął się w głowę…

Widać, jak można postawić klub na nogi, w ciągu dwóch dekad zrobić z klubu IV-ligowego ekstraklasowy.

Decydują ludzie. Jestem jedną z wielu składowych. Trzeba wspomnieć o prezesie Januszu Karasińskim, który cały czas działa, jest motorem napędowym. Jest były burmistrz Roman Ptak, obecny Michał Hebda, Marek Bartoszek, który zaczynał w klubie od wielu funkcji, był spikerem, odpowiedzialnym za media, był jego prezesem i cały czas działamy razem. Nie wyobrażam sobie pracy bez tego człowieka.

Współpraca z miastem jest specyficzna. Wiele klubów w ekstraklasie jest miejskich, ale u was wygląda to tak, że miasto pomaga, ale nie ingeruje w sprawy sportowe, jak we Wrocławiu czy Zabrzu, gdzie prezydenci tych miast mają sporo do powiedzenia, np. w kwestii zatrudnienia trenera. U was jest to na zdrowych zasadach.

Mieliśmy to szczęście, że długoletni burmistrz Ptak to były, bardzo obiecujący zawodnik Puszczy. On to czuł, uczestniczył w wielu naradach i konsultacjach odnośnie funkcjonowania klubu. Wyrażał swoją opinię, nigdy jej nie narzucając. Podejmowaliśmy najlepsze, jak nam się wydaje, decyzje dla klubu.

Były też porażki…

Oczywiście, taką moją największą jest to, że po awansie do I ligi, po sezonie spadliśmy. Odchorowałem to mocno. Zapłaciliśmy „frycowe”, nie umieliśmy się obracać w tych realiach, potem era trenera Tułacza spowodowała, że z każdym rokiem był widoczny rozwój i wskakiwaliśmy na coraz wyższe szczeble.

Niektórzy się śmieją, że trener Tułacz będzie pracował w Puszczy dożywotnio, póki sam nie zrezygnuje.

Gdybyśmy myśleli o zwolnieniu trenera Tułacza to bylibyśmy jakimiś nie do końca zrównoważonymi ludźmi. Raczej obawiamy się zawsze, że ktoś trenera „podkupi”, a pewnie wielu chętnych na to było.

Najbliższy mecz zobaczą 2 tysiące osób. Są plany rozbudowy stadionu, bo na razie zgoda na taką liczbę jest warunkowa.

Tak, musimy działać równolegle, nie możemy czekać i patrzeć na to, czy się utrzymamy, czy nie. Są pewne terminy. Jesteśmy w fazie projektowania kolejnej trybuny. Wiadomo, że determinuje wszystko wynik sportowy, ale nie może być tak, że zostajemy w ekstraklasie i nie mamy żadnych planów.

Obecny stadion jest dopuszczony warunkowo, czas na dobudowanie kolejnej trybuny macie do końca przyszłego sezonu?

Tak. Zbudujemy trybunę za bramką, a ta obecna za bramką będzie rozbudowana. Po to, by docelowo było 4500 miejsc.

Drugi sezon po awansie jest zawsze trudniejszy i to się chyba potwierdza na waszym przykładzie.

Widzimy potencjał w tym zespole, chłopcy mają charakter. Możemy z każdym wygrać jeśli mamy odpowiednie nastawienie i dajemy z siebie wszystko. To jest naszą siłą. Jeśli pod względami ambicjonalnymi coś gorzej wychodzi to wtedy sami sobie zabieramy możliwości.

Motor to chyba dobry rywal na otwarcie – nie jest to mocarz ligi, nie jest to też słabeusz.

Motor gra ciekawą, ofensywną piłkę. Beniaminek świetnie się prezentuje w tym sezonie. Na pewno nie przyjedzie tutaj i nie będzie nam chciał zrobić prezentu...

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska