https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jaś Mela już w Krakowie

Piotr Rąpalski
Jasiek Mela (po prawej) wrócił obolały, ale szczęśliwy
Jasiek Mela (po prawej) wrócił obolały, ale szczęśliwy Dawid Parus
Przeziębiony, zakatarzony i umęczony wyprawą... zaczyna przygotowania do nowojorskiego maratonu, który odbędzie się w listopadzie.

Zdobywca Elbrusa jest już w domu. Przeziębiony, zakatarzony i umęczony wyprawą... zaczyna przygotowania do nowojorskiego maratonu, który odbędzie się w listopadzie. Co więcej, myśli już o kolejnej wyprawie. Na celownik bierze tym razem Amerykę Południową.

Nie jest łatwo dojść do siebie po zdobyciu szczytu wysokiego na 5642 m n.p.m. - Odchorowuję różnicę temperatur. Oczy mam zapuchnięte i jestem przeziębiony - przyznaje Jasiek Mela. - Lekko otarłem sobie nogę, do której przymocowuję protezę - dodaje. "Gazeta Krakowska" była patronem tej wyprawy.

1 sierpnia Jaś Mela, który w wieku 13 lat stracił rękę i nogę, wraz z niewidomym od urodzenia Łukaszem Żelechowskim wspięli się na Elbrus. Młodzi śmiałkowie są pierwszymi niepełnosprawnymi osobami, którym udał się taki wyczyn. Wejście i zejście z góry trwało 17 godzin. - Ta wyprawa mocno mi dała w kość. Jestem zmordowany. Byłem na granicy wytrzymałości. Nie ukrywam, że idąc, miałem czasem łzy w oczach. Pokazaliśmy jednak tą wyprawą, że można pokonać wszystkie przeciwności losu - dodaje Jasiek.
Podróżnik po wyprawie nie zamierza jednak leżeć do góry brzuchem. Już za kilka dni rozpocznie przygotowania do Maratonu w Nowym Jorku, który odbędzie się w listopadzie. Ćwiczenia zacznie od małych dystansów. Systematycznie będzie zwiększał pokonywane odległości, aby w końcu zmierzyć się z dystansem maratonu, który wynosi ponad 42 km.

W międzyczasie planuje zjawić się w Gdańsku na maratonie solidarności. Przed wyprawą myślał, że uda mu się w nim wystartować, ale na razie ograniczy się do kibicowania i spotkania ze swoimi przyjaciółmi.

Mimo, że trudy wyprawy na Elbrus mocno dały mu się we znaki, Jasiek myśli już o kolejnej podróży. Możliwe, że następnym razem zawita do Argentyny i zmierzy się z najwyższym szczytem Ameryki Południowej Aconcagua, który wznosi się na wysokość 6959 m n.p.m.

W 2004 roku Jasiek Mela wraz z Markiem Kamińskim zdobył oba Bieguny. W 2008 roku wraz z grupą osoób niepełnosprawnych wspiął się na "dach Afryki" - Kilimandżaro. Podczas tej wyprawy powstał pomysł stworzenia fundacji "Poza horyzonty", która pozwala osobom niepełnosprawnym spełniać ich marzenia o podróżowaniu.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska