Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w miniony piątek po godz. 10. Rolka taśmy wyciągu dla dzieci wciągnęła prawą rękę, aż do barku, 65-letniego pracownika Stacji Narciarskiej Słotwiny Arena w Krynicy-Zdroju. Mimo natychmiastowej pomocy i prawie godzinnej reanimacji mężczyzna nie przeżył.
Sprawę wyjaśnia Prokuratura Rejonowa w Muszynie, pod której nadzorem prowadzone były prace na miejscu zdarzenia. Jak zaznacza Rafał Gruszka, prokurator rejonowy w Muszynie, dzięki intensywnej pracy policji, przedstawicieli Urzędu Dozoru Technicznego i Państwowej Inspekcji Pracy, udało się już zgromadzić obfity materiał dowodowy.
- Wszczęliśmy śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązku z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy przez osobę, na której ten obowiązek ciążył - mówi prokurator Gruszka. - Wskutek tego doszło do wypadku podczas wykonywania prac przy wyciągu taśmowym i śmierci pracownika stacji.
Chodzi o przestępstwa z art. 220 i 155 Kodeksu karnego. W przypadku pierwszego prawo przewiduje karę do trzech lat pozbawienia wolności. Natomiast przestępstwo z drugiego artykułu zagrożone jest karą od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Jak podkreśla szef muszyńskiej prokuratury śledztwo na razie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko i jest za wcześnie, żeby stawiać komuś zarzuty.
- Zleciliśmy już sekcję zwłok zmarłego 65-latka. Po analizie zebranego już materiału dowodowego zamierzamy powołać też biegłych z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy - dodaje prokurator Gruszka.
Współpracę ze śledczymi zapowiedział właściciel Stacji Narciarskiej Sotwiny Arena, której pracownik zginął. Postanowił także do odwołania wyłączyć z użytkowania wyciąg taśmowy oraz stok dla dzieci, gdzie doszło do tragedii.
WIDEO: Aktywność fizyczna zimą. Jak trenować?
KONIECZNIE ZOBACZ