Odejście legendy bydgoskiego klubu to spore zaskoczenie. Amerykańska rozgrywająca to było przedłużenie „ręki” trenera Tomasza Herkta na boisku. Także poza boiskiem łączyły ją z trenerem wyjątkowe więzi. Herkt nazywał swoją zawodniczkę „generałem”, a koszykarka mówiła wszem i wobec, że jest to najlepszy trener, z jakim pracowała. Dostała nawet polskie obywatelstwo i grała dla naszej reprezentacji. Zdobywała z Artego dwa srebrne medale i jeden brązowy.
W tym roku postanowiła zagrać z niższą pensją, ale klub mimo wszystko nie zdecydował się z nią podpisać kontraktu. „Nasza decyzja jest podjęta z powodów czysto organizacyjno-finansowych, na którą nie miały wpływu żadne inne czynniki. Doceniając wkład Pani Julie McBride w sukcesu Artego Bydgoszcz, chcemy podkreślić, że ta decyzja jest dla nas bardzo trudna, jednak konieczna” - napisał klub w mailu.
McBride nie podjęła jeszcze decyzji, gdzie zagra.