Choć celem wojewody małopolskiego jest podniesienie poziomu bezpieczeństwa, pacjenci i ratownicy obawiają się, że nowy system zamiast przyspieszyć dotarcie erki do celu, może je znacznie opóźnić.
- Mam nadzieję, że się sprawdzi, choć koledzy w Miechowie i Myślenicach narzekają. Elektroniczne mapy bywają zawodne. Zdarza się, że z Krakowa wysyłają karetkę do innej miejscowości o tej samej nazwie ulicy co zgłoszona - mówi Grzegorz Michalczyk, ratownik z Chrzanowa.
Pamięta o aferze, gdy pierwszego dnia po przyłączeniu myślenickiej dyspozytorni do krakowskiego pogotowia karetkę wysłano na osiedle Tysiąclecia w Nowej Hucie zamiast na osiedle o takiej samej nazwie w Myślenicach... Ma wątpliwości, czy "obcy" dyspozytorzy będą w stanie sprawniej zlokalizować miejsce wypadku.
- W Chrzanowie wszyscy doskonale znają swój teren, objazdy, a nawet niektórych chorych - zauważa Michalczyk.
Krakowski dyspozytor musi najpierw zebrać wywiad od dzwoniącego, a następnie za pomocą systemu komputerowego zlokalizować, która karetka jest najbliżej miejsca zdarzenia i ją tam wysłać.
Anna Bolek z Babic już kiedyś o mało nie przypłaciła życiem błędu dyspozytorów. Przed pięcioma laty zasłabła przed domem - zemdlała i przewróciła się, uderzając głową o schody. Jej syn zadzwonił z komórki pod numer alarmowy 112. - Najpierw odebrała policja w Jaworznie, potem pogotowie w Oświęcimiu. Podesłali karetkę, ale do Babic w swoim powiecie, a nie pod Chrzanowem - relacjonuje pani Anna. Synowi na szczęście udało się ją ocucić wodą i gdy po około 40 minutach ratownicy dojechali do celu, czuła się już znacznie lepiej.
Monika Frenkiel, rzeczniczka wojewody małopolskiego, tłumaczy, że zintegrowana dyspozytornia krakowska ma jeden cel: skrócić do minimum czas dojazdu karetki do chorego i dowieźć go do najbliższego szpitala. - Faktycznie, system raz za-szwankował, ale wpadka z Nowej Huty posłużyła za lekcję, z której wyciągnęliśmy wnioski. Podobne sytuacje nie miały i nigdy nie będą miały już miejsca - zaznacza Frenkiel.
Tłumaczy, że powiaty, które dołączyły do systemu, mają do dyspozycji o wiele więcej karetek pogotowia, bo nie tylko swoje.
- Chodzi o to, by puste erki nie stały pod lecznicą, tylko ratowały ludzi - zaznacza Monika Frenkiel. Dyspozytorzy widzą na elektronicznej mapie, które samochody jadą puste i mogą najszybciej dojechać do chorego.
- Trochę boli, jak odbiera się nam coś, co świetnie funkcjonowało przez lata. Nie chcę jednak negatywnie oceniać nowego systemu dysponowania - zaznacza Ewa Potocka, szefowa chrzanowskiego szpitala. 27 sierpnia do centrali dołączy powiat oświęcimski.
Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!