Krakowianin, broniący tytułu sprzed roku (wtedy rywalizowano jeszcze w kategorii KF), w finale startował z trzeciego pola, za Rosjaninem Aleksandrem Smoljarem i mistrzem Europy, Hiltbrandem. Rozgrywana w świetle jupiterów gonitwa - 22 okrążenia, każde po 1415 metrów - dostarczyła masy emocji zawodnikom, sytuacja w czołówce zmieniała się jak w kalejdoskopie.
Po dwóch "kółkach" liderem był Basz, ale po chwili wyprzedził go Hiltbrand, na piątym okrążeniu Duńczyk Christian Lundgaard, a na szóstym - Fin Paavo Tonteri. Polak był czwarty, pierwsza dwójka trochę odskoczyła, ale Karol na 10. okrążeniu zaczął marsz w górę. Wyrzedził Fina, na 13. "kółku" Duńczyka. W końcu, gdy jadąc zderzak w zderzak za Hiltbrandem czekał na jego błąd, dostał szansę na jednym z wiraży - i ją wykorzystał.
Siedem okrążeń do mety Polak znów był więc liderem. Tu nikt jednak nie chciał odpuścić i nikt nie był bezbłędny. Na 19. okrążeniu to Hiszpan zaatakował Karola, i zdobytego prowadzenia już nie oddał. Na metę przyjechał 1,3 sek. przed Baszem.