Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kasia jest mamą, pracuje na swoim

Lech Klimek
Lech Klimek
Zrezygnowała z wychodzenia do pracy. W domu realizuje się jako mama i mistrzyni szydełka. Robótki ręczne miały być dla Katarzyny Pawlik metodą na ciążową nudę, a okazały się pasją.

Nigdy nie myślałam, że szydełkowanie czy robótki na drutach mogą być jakimś sposobem na biznes - mówi z uśmiechem Katarzyna Pawlik z Gorlic. - Jestem technikiem żywienia, więc jak już, to widziałam siebie w gastronomi - dodaje.

Inspiracja spłynęła z sieci

Młoda mężatka w ciąży siedziała w domu i zwyczajnie się nudziła.

- Przeglądałam sobie strony internetowe i w pewnym momencie, tak zupełnie przypadkiem, w oczy wpadły mi takie sznurkowe cuda - relacjonuje. - To były dywaniki. Pomyślałam, że byłyby idealne do zabawy dla mojego dziecka, które miało niedługo pojawić się na świecie.

I tak powstał jej pierwszy, własnoręcznie robiony dywan. Teraz pieczołowicie zwinięty leży na szafie.

- Moje pierwsze dzieło nie było zbyt imponujące. Dywanik wyszedł mi trochę nierówny, ale i tak byłam z niego bardzo dumna - mówi pani Katarzyna. - Co tu kryć, ja się musiałam nauczyć od podstaw tej pracy.

Początkowo wszystko miało się skończyć na tym jednym egzemplarzu, który miał być dla synka, Tymona.

- Wtedy jeszcze nie wiedziałam, ile na taki dywan potrzeba materiału - dodaje Katarzyna. - Gdy zamawiałam sznurek, to trochę zaszalałam i okazało się, że zostało mi go bardzo dużo.

Wykorzystać wszystko

Z pierwszej partii sznurka powstało kilka, w sumie dość prostych dywaników. Część trafiła do rodziny, ale część została i nie było na nie chętnych.

- Pomyślałam, co mi szkodzi, mogę spróbować je sprzedać - tłumaczy Katarzyna. - Wystawiałam je na portalu aukcyjnym, ale tak naprawdę to nie spodziewałam się jakiegoś szału. Okazało się, że rozeszły się błyskawicznie - podkreśla, nie kryjąc dumy.

To było prawie dwa lata temu. Wtedy ani Katarzyna, ani jej mąż Marcin nie przypuszczali, że z czasem ich mieszkanie zmieni się w manufakturę.

- Marcin patrzył na to moje dzierganie z uśmiechem, pewnie myślał, że to tylko takie ciążowe zapełnienie czasu - mówi kobieta. - Zresztą ja też tak początkowo myślałam.

Wreszcie zjawił się Tymon

Koniec ciąży i pierwsze miesiące po narodzeniu syna przerwały dzierganie.

- Gdy Tymon trochę podrósł, poszłam do pracy - mówi gorliczanka. - Pracowałam zgodnie ze swoim wykształceniem, w gastronomi, ale czułam, że to mnie nie cieszy, ciągnęło mnie do szydełka.

Prawie rok trwało to rozdarcie. Po pracy Katarzyna siadała z synem na podłodze, tu powstawały coraz bardziej skomplikowane sznurkowe cuda.

- W dywanach szybko zostałam mistrzynią - opowiada rozradowana Katarzyna. - Pomyślałam, że trzeba iść dalej. Zrobiłam pierwszą pufę, a potem koszyk.

W jej głowie zaświtał pomysł na połączenie przyjemnego z pożytecznym.

- Tak sobie dziergałam po pracy, bawiąc się równocześnie z synem - opowiada. - Sprawiało nam to wielką frajdę, Tymon cały czas mi „pomagał”. Zawsze sprawdzał, czy to, co robię, nadaje się dla dzieci.

To, co powstawało, Katarzyna wystawiała na sprzedaż na internetowych aukcjach. Wszystko znajdowało nabywców.

- Nadszedł taki moment, gdy uznaliśmy z Marcinem, że warto spróbować to zalegalizować - opowiada. - Z dnia na dzień zrezygnowałam z pracy i poświęciłam się w całości sznurkowym wyrobom - tłumaczy.

Manufaktura w sypialni

Założenie firmy było jak wypłynięcie na nieznane, głębokie wody.

- Trochę się tego bałam. Papiery, podatki, faktury, to wszystko było dla mnie nowe i nieznane - przyznaje pani Katarzyna.

Tu nieocenioną pomocą i wsparciem okazał się mąż Marcin. Świetnie odnalazł się w roli księgowego, fakturzysty i magazyniera.

- Teraz to wygląda tak, że gdy Marcin wraca z pracy, najpierw zagląda do kuchni, je obiad, a potem ma drugi etat w mojej sznurkowej firmie - opowiada szefowa domowej pracowni.

Okazało się, że jest mistrzem maszyny do szycia i to właśnie on szyje wszystkie pokrowce. Do niego również należy wypychanie wnętrza puf i poduszek.

- Ciągle szukam nowych inspiracji, nowych pomysłów - mówi Katarzyna. - Każdą nowość testuję na rodzinie.

Wszystko, co wykonuje, powstaje z ekologicznych materiałów.

- Mam małe dziecko, więc zawsze patrzę pod takim kontem, żeby moje produkty były bezpieczne dla Tymona - opowiada. - Sznurek to tylko bawełna, również z niej są pokrowce, a wypełnienia muszą spełniać tę moją pierwszą zasadę. Ma być ekologicznie.

Nie zaniedbać domu

Główną zaletą pracy w domu jest możliwość stałego przebywania z synem, obserwowania jak się rozwija, rośnie.

- Dzięki temu będąc w pracy, nie przegapiłam wyrzynania się pierwszego ząbka, czy pierwszego kroku - śmieje się nasza bohaterka.

Czasem jednak półtoraroczny, młody człowiek domaga się, by mama poświęcała mu cały swój czas.

- Gdy Tymon był mniejszy, to było łatwiej - relacjonuje uśmiechnięta młoda mama. - Bardzo często było tak, że leżeliśmy razem na podłodze i każde zajmowało się swoim kłębkiem sznurka. Ja dziergałam, a Tymek plątał wspaniałe węzły - dodaje rozradowana Kasia.

Jednak życie rodzinne ma też swoje prawa. W domu musi być posprzątane, a posiłki zawsze przygotowane. Katarzyna, bardzo lubi gotować, jak mówi, cieszy ją to domowe pichcenie dla męża i syna.

- Mam to szczęście, że małym może się czasem zająć babcia - stwierdza Katarzyna. - A jak Marcin wraca z pracy, to też może mnie odciążyć. Zresztą bez niego nie byłoby z moich robótek nic, jego pomoc i wsparcie zawsze dodają mi sił.

W głowie Katarzyny są już nowe pomysły. Chce się rozwijać, tworzyć nowe rzeczy już nie tylko ze sznurka.

- Tymon rośnie, więc jestem na bieżąco choćby z zabawkami czy dziecięcymi mebelkami - opowiada. - Już zaczęły mi się konkretyzować w głowie jakieś koncepcje zabawek, tym razem drewnianych, może też jakieś mebelki, nawet mam już w ofercie pierwszy drewniany element, skrzynkę na kółkach - dodaje.

Te nowe rzeczy to jeszcze nic konkretnego. Mimo to Katarzyna teraz czuje, że ze wszystkim sobie poradzi, że nie ma dla niej żadnych przeszkód i ograniczeń.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska