https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kazali jej czekać na śmierć. Krakowianka pozwała szpital

Anna Górska, Artur Drożdżak
Krakowianka Maria Tomera-Szostak chce dochodzić swoich praw w sądzie.
Krakowianka Maria Tomera-Szostak chce dochodzić swoich praw w sądzie. fot. Andrzej Banaś
Maria Tomera-Szostak, 68-letnia emerytka, w pozwie skierowanym do krakowskiego sądu domaga się od Szpitala Wojskowego przy ul. Wrocławskiej w Krakowie 300 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i błędy medyczne. Od lekarzy usłyszała, że ma nowotwór złośliwy i niedługo umrze. Po tych słowach wezwała notariusza i sporządziła testament. Trzy miesiące spędziła na oddziale paliatywnym. Wraz z mężem czekała na swoją śmierć. Nie było dodatkowych badań i prób leczenia, rehabilitacji. Gdy mąż przeniósł ją do innego szpitala, tam się okazało, że żona złośliwego guza nie ma. Do dziś żyje.

- Pożegnałam się ze wszystkimi. Tylko liczyłam dni, kiedy to się stanie - wspomina krakowianka. - Wzdrygiwałem się na każdy telefon, bojąc się, że dzwonią ze szpitala z informacją o zgonie - dodaje jej mąż, pan Stanisław, mąż. To trwało trzy miesiące - od 9 lipca do 12 września ub.r.

68-letnia Maria Tomera-Szostak na początku 2011 r. zaczęła cierpieć na biegunki i wymioty. Zgłosiła się na oddział ratunkowy szpitala przy ul. Wrocławskiej, tam zalecono jej badania: USG brzucha, gastroskopię, ale niczego nie wykryto. Nie zgodziła się wówczas na badanie kolonoskopowe.

Pogorszenie stanu zdrowia nastąpiło już w czerwcu. Znowu była w szpitalu przy Wrocławskiej, wtedy dowiedziała się, że ma nowotwór złośliwy. - Lekarz na komputerze mi pokazywał, jak bardzo rozsiany jest nowotwór. Była konieczna operacja wycięcia części jelita grubego - wspomina pan Stanisław.

15 czerwca kobieta trafiła na salę operacyjną, ale po kilku dniach musiano powtórzyć zabieg, bo pojawiły się komplikacje. Okazało się, że lekarze źle zespolili jelito. Skutek: ropa w jamie brzusznej, stan zapalny. Pani Maria trafiła na oddział intensywnej terapii. I znowu dwa razy pod rząd pod nóż chirurgów.

W lipcu skierowano ją na oddział paliatywny. - Usłyszałem od lekarzy, że stan żony jest bardzo ciężki, bez szans na wyleczenie. Poinformowali, że na oddziale paliatywnym jest spokój i cisza - opowiada Stanisław Szostak.

Tu 68-latka przeżyła koszmar. Jej sala mieściła się tuż przy sali pożegnań. Z dnia na dzień czuła się coraz słabiej, po lekach nasennych cały czas spała. - Worek stomijny szybko się wypełniał, nieczystości wylewały się na łóżko. Leżałam godzinami we własnym kale, sąsiadki zatykały nos z tego smrodu. Pojawiły się odleżyny - nie kryje łez kobieta.

Najpierw czekała na kolejne badania, próby leczenia, rehabilitację, bo chciała chodzić. - Gdy zapytałem lekarza, dlaczego nikt nie leczy żony, wytłumaczył mi, że na tym oddziale nie ma leczenia, tylko eliminowanie bólu. Zaproponował wsparcie psychologa - relacjonuje mąż pacjentki. Wezwali więc notariusza, by spisać testament, ale już nie chcieli bezczynnie czekać na śmierć. - Wróciłam do domu, uczyłam się na nowo chodzić.

W grudniu z silnym ropieniem wewnątrzbrzusznym kobieta wylądowała w Szpitalu Uniwersyteckim, gdzie przeprowadzono jej kolejne zabiegi. - Zrobiono mi też trzykrotnie badania histopatologiczne, które wykazały brak nowotworu złośliwego. Nie było już mowy o śmierci. Lekarze z Uniwersyteckiego usunęli mi stomię. Żyję - kwituje pani Maria.

Zwróciliśmy się do Szpitala Wojskowego z prośbą o wyjaśnienie sprawy. Dostaliśmy odpowiedź, że obowiązuje ich tajemnica, dlatego nie będą komentować zarzutów pacjentki.

- Naszym zdaniem podczas pobytu kobiety w szpitalu popełniono trzy rodzaje błędów - mówi adwokat Janusz Sawicki, reprezentujący Marię Tomerę- Szostak. - Po pierwsze były błędy diagnostyczne. Po drugie błędy w rokowaniach, niewłaściwa prognoza, że jest nieuleczalnie chora i że niedługo nastąpi zgon. I wreszcie zastosowanie niewłaściwej metody leczenia - wylicza adwokat. Bo zamiast podjąć kurację, lekarze zainicjowali leczenie paliatywne, by tylko ograniczyć jej cierpienia. Podawali jej jedynie środki przeciwbólowe.

Czy tak było, rozstrzygnie sąd. Kluczowa będzie opinia biegłych lekarzy.

Komentuje Adam Sandauer, prezes stowarzyszenia pacjentów Primum Non Nocere:
Jeśli pacjent po błędnej diagnozie trafia na oddział paliatywny i czeka tam niepotrzebnie na śmierć, moim zdaniem to ewidentna podstawa do żądania zadośćuczynienia za cierpienie i straty moralne. Zazwyczaj na oddział paliatywny wysyła się nieuleczalnie chorych, by godziwie, w spokoju i ciszy spędzali ostatnie dni swojego życia.
Ale ta kobieta tam spędziła trzy miesiące?!

Kalendarium choroby Marii Tomery-Szostak

9 czerwca 2011 r. Lekarze Szpitala Wojskowego stwierdzają, że pacjentka ma nowotwór złośliwy.
15-25 czerwca Trzy operacje, wycięcie fragmentu jelita.
1 lipca-9 września Potwierdzenie nowotworu złośliwego, ale bez przerzutów. Wypisana z oddziału paliatywnego na żądanie męża. Lekarz wnioskuje o objęcie opieką Hospicjum Domowego.
3 grudnia Badanie w Szpitalu Uniwersyteckim wyklucza obecność guza złośliwego.
8 maja-9 czerwca 2012 r. Likwidacja stomii i potwierdzenie braku guza złośliwego.

Przedwojenny Lasek Wolski [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 18

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gosc
Na oddział do szpitala zgłosił się pacjent że złośliwym rakiem- tak wynikało z badań. Miał wkrótce umrzeć.
Okazało się, że pomylono wyniki.
Ciekawe jak żył ten, co miał prawidłowe badania nosząc raka
e
etiene
no cóz ten 2011r zapadnie w pamieci szpitala Mam również sprawe w Sadzie domagam sie renty i 100000 od szpitala. Nie właściwie przeprowadzone badanie cytologiczne,czy zle patomorfolog dokonał oceny praparatu to rozwieją biegli.Fakt,że cytologia robiona w III 2011r. wykała II. Kilka miesiecy pożniej krwawienie szpital histopatologia i rak IIB.Do dzisiaj mam konsekwencje radioterapii
G
Gość
Nasi lekarze to potrafia tylko wyciagac łapy po kase... więcej... więcej....bo nowy samochód... bo nowy dom... jeszcze wiecej kasy!
F
Flip
"...Okazało się, że lekarze źle zespolili jelito..."Czyli jeżeli okaże się, że jelito było dobrze zespolone a rozeszło się z tego powodu, że pacjentka miała niedobór białka w organiźmie np w wyniku tego, że nie zgodziła się na kolonoskopię co spowodowało opóźnienie diagnozy i zabiegu operacyjnego to Pani wypłaci zadość uczynienie szpitalowi?Rozumiem, że stwierdzenie faktu i wydanie opinii bez wyroku sądu w przypadku jak nie zostanie to podtrzymane wyrokiem niesie za sobą fakt niesłusznego pomówienia... a co za tym idzie pacjentka zapłaci 300 tyś na rzecz poprawienia warunków dla innych pacjentów?Wg mnie pacjent też powinien odpowiadać za to co mówi... wraz z autorkami tego tekstu i adwokatem, który teraz będzie dorabiał teorię do gumki od majtek...
z
znachor
jeżeli cokolwiek prawdy jest w artykule, to znaczy, że wycięto jelito z nowotworem złośliwym, później wygrano walkę z powikłaniami , które w podeszłym wieku są często śmiertelne a następnie w badaniach kontrolnych okazało się,że nie ma przerzutów ani innych cech choroby nowotworowej...czyli została wyleczona...za to doktorom chyba trzeba dać dożywocie... ew. 21 lat jak w Norwegii
W
Wnuczka
Ja pożegnałam na tym oddziale babcię, ale w przeciwieństwie do Pani spotkałam się z życzliwością lekarzy i personelu medycznego. Moja babcia naprawdę odchodziła w godnych warunkach, a ja czułam wsparcie i zrozumienie personelu. W ostatnich dniach życia babci siedziałam tam godzinami i widziałam poświęcenie oraz zaangażowanie pracujących tam ludzi. Pani ordynator bardzo taktownie informowała nas o stanie babci. Fakt, że czasami musieliśmy czekać dłuższą chwilę, by nas przyjęła, ale wiedzieliśmy, że nasza babcia nie jest jedyną pacjentką. Proszę wybaczyć, ale absolutnie nie zgadzam się z Pani komentarzem. Mimo ogromnego bólu i żalu po stracie, a nawet pewnego rodzaju złości doceniam pracę personelu oddziału paliatywnego. Zwłaszcza pielęgniarek.
G
Gość
Co ? słownictwo pozostało z PRL-u ? zadość- uczynienie (sic?) . Prawnicy muszą używać właściwego określenia Pozew o ODSZKODOWANIE ZA PONIESIONE KRZYWDY ZDROWOTNE !. Prawnik wnosi pr awidlowe zarzuty błędnej oceny choroby przez szpital . Karać "partaczy medycznych " !. Wskazówka dla Prawnika --- podczas rozprawy prosze złożyć wniosek aby ODSZKODOWANIE nie było wypłacone z budżetu danego miasta w którym znajduje się szpital tylko z UBEZPIECZENIA SZPITALA ! TYLKO !.
p
pogodna
.......to ta Pani powinna być bardzo wdzięczna, że opieka paliatywna doprowadziła ją do wyleczenia -Gratulacje !...dla Opieki....., Pani.... 100 lat....!.
g
gasipies
Mój syn urodził się w 1986-tym roku, "Dziecko Czarnobyla".
Żona urodziła, oddano mi ją w piątek w stanie "niechodzącym" po tygodniu w szpitalu.
Śmierdziała, śmierdziała straszliwie rybami, JA SIĘ NA TYM NIE ZNAM. Robiłem co mogłem (oprócz karmienia wszystko)
O czym nie wiedziałem, to że "OFICJALNIE" została wypisana w poniedziałek (wzięli do domów jej PORCJE ŻYWNOŚCIOWE ZA 2 DNI, ciężko uwierzyć ale tak było).
W poniedziałek poszedłem do pracy, gdy wróciłem żony i dziecka nie było, siedział kumpel, który mnie
poinformował, że była pielęgniarka środowiskowa. Wyjęła żonie 2 zapomniane tampony.
W szpitalu wyjęli jej następne 3.
Ta ciąża i poród to był dla nas horror, straciłem wtedy wszelki szacunek i zaufanie do naszych "kochanych" lekarzy.
Kiedyś był to Zawód Zaufania Publicznego, ale to się zmieniło, nie ufam im, nie ufam im ZA GROSZ ani na tyle ile mam brudu za paznokciami (a paznokcie mam baaaardzo krótkie).
z
znawca
to był cud:-)
e
ela
jestem 8 lat po usunięciu guza piersi, był to złośliwy rak, lekarze nie zlecali chemii ani lamp, dzięki nim ciągle żyję...:-)
P
POwiec prawde
Inteligentna inaczej KOPACZOWA doprowadzila sluzbe zdrowia do zapasci - koniec roku i szpitale nie przyjmuja chorych (?), wieloletnie kolejki do specjalistow, drozsze leki.....

TUSK w nagrode zrobil z tej baby marszalka sejmu - to najwiekszy skandal wolnej POLSKI.
j
ja
Jeśli nie wiesz co to jest nowotwór złośliwy to lepiej się nie wypowiadaj. Jesteś żałosny. A poza tym gdyby wyleczenie nowotworu opierało się tylko na jego operacyjnym usunięciu to chyba wszyscy po takich zabiegach powinni być zdrowi, a niestety tak nie jest.
o
obiektywny
Dlaczego nie przyszło do głowy dziennikarzom, że w trakcie operacji wycięto złośliwego guza i w następstwie tego doszło do regresji choroby i wyleczenia...
R
Rozgoryczona
Oddzial Opieki Paliatywnej przy tym szpitalu ma cudowna strone internetowa,na ktorej zachwalana jest obsluga, wyglad sal, cisza,spokoj, opieka psychologiczna, pelno wolonatriuszy.. Wielka sciema!!! Moj dziadzio byl na tym oddziale w marcu..tydzien tylko. Zadnych wolontariuszy, obsluga pozostawiala bardzo wiele do zyczenia, bo musielismy za kazdym razem prosic o opieke nad dziadziem...Zadnego psychologa nie bylo..nikt nas nie wspieral w tych ciezkich chwilach. A po smierci dziadzia stalismy zalani lzami 2godz na korytarzu z jego rzeczami..i czekalismy az ktos laskawie znajdzie czas,zeby nam wydac akt zgonu.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska