https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kazania ks. Czachora gromadziły tłumy i doprowadzały do pasji tajniaków z SB

Paweł Szeliga
Książka ks. Stanisława Czachora ma 310 stron i zawiera 85 kazań. Dzisiaj trafia do sprzedaży
Książka ks. Stanisława Czachora ma 310 stron i zawiera 85 kazań. Dzisiaj trafia do sprzedaży Stanisław Śmierciak
Jednych kazanie buduje, drugich denerwuje, a trzecich nawraca - powiada ks. Stanisław Czachor, długoletni proboszcz parafii św. Kazimierza w Nowym Sączu, autor wydanej właśnie książki pt. "Sądeckie Homilie".

Tych zbudowanych jego kazaniami nie brakowało, gdyż do "kaplicy szkolnej" ciągnęły tłumy wiernych. W latach PRL przychodzili słuchać płomiennych, patriotycznych kazań, w których proboszcz nie bał się wspomnieć ciężkiej doli sybiraków (także tych deportowanych na wschód przez sowietów) czy polskich oficerów pomordowanych w Katyniu.

- W PRL ksiądz Czachor głosił twarde kazania, nasycone patriotyzmem i niechęcią do systemu - wspomina Krzysztof Pawłowski, działacz Klubu Inteligencji Katolickiej, twórca nowosądeckiej Wyżej Szkoły Biznesu-NLU. - Nigdy się nie bał. Budził autentyczny szacunek.

Ks. Czachora pochodzi z Niedzieliska koło Brzeska, Do Nowego Sącza skierowano go w 1969 r. Objął rektorat kościoła św. Kazimierza, podległy wtedy parafii św. Małgorzaty. Osiem lat później kierował już własną parafią. Tym, co głosił z ambony, wielokroć narażał się komunistycznej władzy, choć na początku nic na to nie wskazywało.

- Przyjechałem w styczniu, a w lutym poważnie zachorowałem na gardło - opowiada ks. Stanisław Czachor. - Organizm źle zareagował na klimat znacznie ostrzejszy niż w Dębicy, gdzie pracowałem 11 lat. U świętego Kazimierza prawie przestałem mówić. Sam nazwałem siebie wówczas Stanisławem Niemym.

Kiedy nowy ksiądz w końcu zaczął się odzywać, Służba Bezpieczeństwa wzięła go na cel. Stosowała typowe metody walki z Kościołem. Jedną były próby skłócenia księży. Rozpuszczano plotki, że ambitny proboszcz z Kazimierza chce zagrozić ks. dr. Stanisławowi Lisowskiemu, proboszczowi największej w mieście parafii św. Małgorzaty. Gdy kapłanów nie udało się poróżnić, w mieście gruchnęła wieść, że ks. Czachor wzbogacił się na proboszczowaniu i wybudował willę. Także te pogłoski nie naruszyły autorytetu kapłana, więc SB rozpoczęła kampanię zastraszania. Po każdym mocniejszym kazaniu dostawał listy z pogróżkami. - "Wiemy, którędy wracasz z kościoła" - pisał anonimowy autor.

- Starałem się, by w drodze zawsze mi ktoś towarzyszył - przyznaje ks. Czachor. - Z kościoła wracałem w towarzystwie wikarego, a gdy chodziłem po kolędzie, to w ostatnim domu prosiłem, żeby ktoś mnie odprowadził lub podwiózł na plebanię. SB była bezradna. Nie miała na mnie haków. Nie piłem, nie łajdaczyłem się, więc nie dało się mnie szantażować.

Ksiądz nadal głosił patriotyczne kazania. Odprawiał msze św. w intencji sowieckich ofiar. Uroczyste nabożeństwa organizował 11 listopada, gdy nikomu jeszcze się nie śniło, że po upadku systemu ten dzień będzie obchodzony jako Święto Niepodległości. Specjalne msze odprawiał też w kolejne rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego. W pracy duszpasterskiej znajdował czas na budowę i remonty. Postawił domy katechetyczne przy ul. Jagiellońskiej 70 i Kunegundy 12 a (dziś ma tam siedzibę Katolickie Centrum Edukacji Młodzieży "Kana"), wykupił jedną czwartą kamienicy w pobliżu kościoła św. Kazimierza, zorganizował kuchnię dla ubogich i przychodnię "Lekarze nadziei", przyjmującą darmowo ponad 960 pacjentów rocznie. Wyremontował parafialną świątynię i kościółek na Starym Cmentarzu. Uratował sypiącą się ze starości Kapliczkę Szwedzką na rogu ul. Kościuszki i Jagiellońskiej. Część prac zrealizował jeszcze w PRL, a więc systemie, którego nie bał się krytykować.

- Wtedy nawet we władzach nie brakowało życzliwych ludzi - podkreśla ks. Czachor. - W uzyskaniu pozwoleń na budowę i remonty pomógł mi na przykład Henryk Kostecki, pierwszy sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Nowym Sączu. Jeśli szanuje się ludzi i potrafi z nimi rozmawiać, to z każdym można dojść do porozumienia.

Od 2001 r. długoletni proboszcz jest na emeryturze. Nadal mieszka na plebanii i angażuje się w życie parafii. Głosi kazania i, jak przed laty, interesuje się życiem miasta. Po 1989 r. mówiło się o jego przemożnym wpływie na kształt list wyborczych do rady miasta. Zyskał nawet miano "głównego kadrowca" w Nowym Sączu. Sam zarzeka sie jednak, że to przesada.

- Tylko żarliwie modliłem się do Ducha Świętego o oświecenie naszych władz - wyjaśnia. I ubolewa, że dziś Sącz wciąż nie ma obwodnicy, ani drugiego mostu na Dunajcu, a młodzież musi wyjeżdżać za pracą. W tym mieście, jak podkreśla, spędził najlepsze lata kapłaństwa. - Tutaj dojrzewałem duchowo. Gdy byłem proboszczem, żaden ksiądz nie porzucił kapłaństwa. Wyświęcono 17 duchownych i kilka sióstr zakonnych z mojej parafii. Nikogo nie zgorszyłem. Wierzę, że wielu zbliżyłem do Boga - dodaje.

Ksiądz nigdy nie zawiódł

Bożena Jawor, wiceprezydent Nowego Sącza i szefowa Klubu Inteligencji Katolickiej, utworzonego w 1980 r. z inicjatywy Krzysztofa Pawłowskiego i ks. Czachora: - Na księdza Stanisława Czachora zawsze można liczyć. W stanie wojennym, gdy zawieszono działalność KIK, a działającym w nim ludziom groziły represje powtarzał: "nie bójcie się, nie jesteście sami". Uczył nas, że wiara ma twarde podstawy oparte na Ewangelii i Dekalogu. Tu nic się nie zmienia, dlatego nie może być mowy o Kościele bardziej liberalnym, czego domagają się niektóre środowiska. Przed laty ks. Czachor punktował błędy PRL. Dziś wskazuje na zagrożenia związane z liberalizmem i źle rozumianą wolnością.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 13

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

B
BubaNs
o alkoholu hazardzie on w tym jest dobry znaczy zna to od środka mógłby poopowiadąć (jak stawiać i czy walnąć łyczka przed zgarnianą pulą pieniążków żeby nie spaść z krzesła), Krystaliczni wszyscy pięknie owinięci złodzieje i oszuści! Nowy Sącz to nie serial Ranczo tu się czarnych nikt nie boji a Bogiem lepiej niech się nie zasłaniają!
ł
łupinka
Ks. Czachor na pewno w Sączu jest od 1968 r., a nie tak jak w artykule. Bowiem we IX
1968 r. rozpoczął nauczanie religii licealistów od Długosza. Wziął lutnię po powołanym na biskupa ks. Gucwie. Też Stanisławie.
W
WACEK
JÓZIO OLEKSY BYLA CZERWONA ŚWINIA ZA KOMUNY I NIEDOSZŁY CZARNY WIEPRZ-KATABAS
WCHODZI DO DU..PY BO CHCE KANDYDOWAC DO EUROPARLAMENTU. A TAKIEGO WAŁA
o
old44
Nigdy bym nie slyszał o ks. Czochorze gdyby nie karcięta czyli hazard na plebanii kościoła św. Kazimierza przy udziale znanych biznesmenów w mieście.Po ujawnieniu tej sprawy księżulo nagle zniknął zarówno z probostwa parafii jak i z oficjalnego obiegu informacji. Nie wiedzialem, że żyje. Pewnie czasowo gdzieś go wywieźli, a jak sprawa ucichła to wrócił.
o
old44
"Nie piłem, nie ładaczyłem się", nikogo nie zgorszyłem" - toż to absolutny wyjątek wśród kleru, swoisty biały kruk.
A
Antypro
A dzisiaj ojciec inwestor i prawie wszyscy biskupi też głoszą w kazaniach niechęć do systemu....
p
pomroczna rzeczywistość
Święty turecki z tego Pana ??
C
Czytelnik
W artykule dyskretnie przemilczano, że wydawcą książki ks. Stanisław Czachora jest Urząd Miasta w Nowym Sączu. W ten sposób ratuszowa ekipa rujnująca do cna Nowy Sącz, na rok przed wyborami samorządowymi podjęła próbę kupienia sobie za społeczny grosz przychylności księdza, ciągle mającego wpływy w Mieście. Próba, jak widać,zakończyła się powodzeniem. Czyli można się spodziewać, że z jednej strony ksiądz oficjalnie będzie utyskiwał na to, że miasto ma coraz większe problemy, a z drugiej strony, po cichu, będzie, wspierał tych, którzy Nowy Sącz w te problemy pchają. No ale książkę księdzu przecież wydali...
o
ola
Cos mi tu nie pasuje I sekretarz KW PZPR Józek Oleksy, który był nad SB jest pierwszoplanową postacią
załączonego zdjęcia. Czy towarzysze z GK maja polaków za idiotów.
R
REDAKTORZY Z WYROKAMI
Książkę księdza Stanisława Czachora, współtworzyli redaktorzy JERZY LEŚNIAK i SŁAWOMIR SIKORA. JERZY LEŚNIAK – długoletni dziennikarz „Dunajca” - tygodnika Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Nowym Sączu, wychwalającego m.in. wprowadzenie stanu wojennego. JERZY LEŚNIAK i SŁAWOMIR SIKORA w roku 2006 dwukrotnie dopuścili się przywłaszczenia cudzych zdjęć, za co trafili przed oblicze prokuratora i Sądu. Sąd stwierdzając ich winę dwukrotnie umorzył im warunkowo postępowanie na jednoroczny okres próby i orzekając świadczenia pieniężne na cele społeczne. Księże Stanisławie, gratuluję współpracowników.
K
KUKURYKU
TEN DUCH SNIETY MUSIAL ZASNAC SKORO WYBRALI YNTYLYGENTYNEGO KOKOTA NA SENATORA.
KUKURUKU PISDZIELEC.
K
KUKURYKU
TEN DUCH SNIETY MUSIAL ZASNAC SKORO WYBRALI YNTYLYGENTYNEGO KOKOTA NA SENATORA.
KUKURUKU PISDZIELEC.
j
jozue
STAŚ WCALE NIE JEST TAKIM KRYSZTAŁOWYM CZŁOWIEKIEM MA TROCHĘ NA SUMIENIU SUKIENKA WCALE GO NIE WYBIELA
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska