https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Moskal: Ten mecz dla mnie był jakiś dziwny do oglądania

Bartosz Karcz
Wisła Kraków zremisowała z Arką Gdynia 2:2, a na pomeczowej konferencji można było odnieść wrażenie, że bardziej z takiego obrotu sprawy zadowolony był trener gości Wojciech Łobodziński. Z kolei Kazimierz Moskal odniósł się do najważniejszej kontrowersji tego meczu, czyli braku czerwonej kartki dla Martina Dobrotki.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Jako pierwszy boiskowe wydarzenia podsumował Wojciech Łobodziński, który powiedział: - Dużo emocji, takich po pierwsze moich prywatnych, bo wracam tu po wielu latach w innej roli. Po drugie ten mecz był bardzo intensywny, jeśli chodzi o emocje i zaangażowanie obydwu drużyn. Troszeczkę przestraszyliśmy się być może tej presji w pierwszej połowie, ale później z każdą minutą wyglądało już to coraz lepiej. Kiedy mieliśmy dobre momenty, Wisła strzelała bramkę. No... mając takiego piłkarza, jak Rodado, możesz sobie robić analizy indywidualne, taktyczne, ale ta jakość dla nas szczególnie dzisiaj była okrutna. Ciesze się, że potrafiliśmy pokazać ten ząb w drugiej połowie i przy odrobinie szczęścia mogliśmy ten mecz jeszcze wygrać. Wydaje mi się też, że wielu piłkarzy zdało egzamin z charakteru.

Arka często atakowała bokami, szczególnie swoją lewą stroną. Zapytaliśmy trenera Łobodzińskiego czy taki był właśnie plan na ten mecz. Ten odparł: - W ogóle chcieliśmy grać dużo od boku, bo wiemy jaką mamy jakość ofensywną na skrzydłach i tam próbowaliśmy zawiązać te ataki. Wydaje mi się, że Joao Oliveira jest w takiej dyspozycji w tej chwili, że to może być jak nie najlepszy, to jeden z najlepszych piłkarzy w tej lidze, więc tak - liczyliśmy na to.

Kazimierz Moskal: Nie rozumiem decyzji sędziego i tyle

Trener Wisły Kazimierz Moskal powiedział: - Myślę, że dwa kluczowe momenty w tym spotkaniu. Pierwsza to strata bramki na 2:1, w sytuacji gdy mieliśmy stały fragment i byliśmy pod polem karnym przeciwnika. Za łatwo dwoma podaniami zawodnik wyszedł sam na sam od połowy i strata bramki szybko po naszej bramce na 2:0. Drugi kluczowy moment to oczywiście czerwona kartka i gra w dziesięciu. Po takim spotkaniu, jakie graliśmy w czwartek, czyli 120 minut plus rzuty karne, grając w „dziesięciu” nie jest łatwo, ale mimo wszystko mieliśmy sytuację na 3:1. Nie chcę tutaj jakby komentować tego i w ogóle pracy sędziego, ale nie rozumiem po prostu tej decyzji. Nie rozumiem i tyle.

Ponieważ jeszcze przed konferencją prasową udało nam się zamienić kilka zdań z Tomaszem Wajdą, sędzią VAR w tym meczu, który jasno nam powiedział, że zespół VAR wezwał sędziego głównego przed monitor, rekomendując pokazanie czerwonej kartki Dobrotce, zapytaliśmy Kazimierza Moskala, czy jemy udało się porozmawiać z głównym arbitrem Sebastianem Jarzębakiem i jak on uzasadniał taką decyzję, a nie inną? Moskal odparł: - Tak rozmawiałem. I takie dziwne dla mnie tłumaczenie. Natomiast skoro wracał od VAR-u i sięgał do kieszonki, to ja byłem przekonany, że to jest czerwona. Jeśli wyciągnął żółtą, to dla mnie było to ogromne zaskoczenie. Nie wiem dlaczego taką decyzję podjął. Nie wiem co mówił sędzia na VAR, ale jeśli oglądasz i decydujesz się, że dajesz kartkę, to dla mnie logicznym było, że to jest czerwona.

W meczu z Arką nawet na ławce nie było Łukasza Zwolińskiego. Jaka była tego przyczyna? Trener Wisły mówił: - Łukasz po meczu czwartkowym ma zbity mięsień czworogłowy i myśleliśmy, że uda się go doprowadzić, ale lekarz jednak zdecydował, że nie ma szans w tym meczu zagrać. A czy będzie gotowy na czwartek? Zobaczymy, mamy dwa dni, zobaczymy jak to będzie. Jest duża poprawa, ale musimy poczekać.

Czy dla Wisły remis 2:2 z Arką do bardziej zysk jednego, czy strata dwóch punktów? Moskal nie ma wątpliwości: - Myślę jednak, że to stracone dwa punkty, bo szczególnie w pierwszej połowie mieliśmy mnóstwo sytuacji, które powinniśmy wykorzystać. Oczywiście Arka też w tej pierwszej połowie była groźna, ale na pewno my stworzyliśmy sobie więcej takich sytuacji i przynajmniej z dwubramkowym prowadzeniem powinniśmy zejść do szatni. Dlatego myślę, że stracone. Później ten mecz dla mnie był w ogóle jakiś dziwny do oglądania, do patrzenia na to, co działo się na boisku.

Po kolejnym podobnym pytaniu, czy Wisła nie powinna jego zdaniem już do przerwy prowadzić wyżej, trener krakowian dodał: - Zgadzam się. Pierwsza połowa powinna zakończyć się bardziej okazale z naszej strony i szkoda. Natomiast, kiedy się też prowadzi 2:0, to żałuje się zawsze, że nie udało się dowieźć tego zwycięstwa i zgarnąć tych trzech punktów, bo na pewno byłyby to bardzo dla nas cenne punkty. W kontekście tego co było przed tym meczem i mówię tutaj o tym pucharowym spotkaniu.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 - podsumowanie kolejki Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska