WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
W meczu z Ruchem nikt nie pauzuje już w Wiśle za kartki, ale lista nieobecnych z przyczyn zdrowotnych nie zmieniła się. Są na niej tacy zawodnicy jak: Igor Łasicki, Jesus Alfaro, Igor Sapała, Dawid Szot, Bartosz Talar, Enis Fazlagić, Kacper Duda, Jakub Stępak i Joseph Colley.
Wisła w ostatnim czasie największy problem miał z grą obronną. Kazimierz Moskal zapytany jak ten element poprawić najszybciej, mówi: - Patrząc na ostatnie mecze, szczególnie jak traciliśmy bramki, można dojść do takich wniosków. Patrząc też jednak na raport medyczny, możliwości mamy mocno ograniczone. Igor Łasicki zaczął treningi z zespołem, ale raptem odbył dwie jednostki treningowe. Liczymy na to, że te dolegliwości, które u niego były, ma już poza sobą i w najbliższym czasie będzie mógł walczyć o to, żeby wskoczyć do kadry meczowej. Ewentualnie walczyć o pierwszą jedenastkę. Na ten moment jakichś wielkich możliwości w tej formacji nie mamy. Co można zrobić? Skupić się na tym, o czym już mówiłem, na tych zadaniach, które mamy wykonywać. Bo te bramki, które traciliśmy, to wynikały z prostych błędów. Te bardzo czytelne zachowania, które powinny funkcjonować, w tych sytuacjach nie funkcjonowały i przez to traciliśmy bramki. Pewnie, że potrzebujemy wszyscy, myślę tutaj o zespole, większej pewności siebie. Tę pewność trzeba budować od pierwszych minut każdego kolejnego meczu. Myślę, że na tym powinniśmy się skupić, żeby wejść w mecz dobrze przygotowanym. Z pewnością siebie i tę pewność siebie z każdą minutą budować.
W Trnawie w meczu ze Spartakiem zagrał w bramce Kamil Broda. Czy podobnie będzie w spotkaniu z Ruchem? Szkoleniowiec Wisły wyjaśnia: - Kamil dostał szansę, bo tak jak mówiłem już po meczu, dobrze pracował, dobrze wyglądał. Ten mecz, szczególnie w pierwszej połowie, w jego wykonaniu też był dobry. Mamy jednak jeszcze dzisiaj trening i po nim będziemy podejmować decyzję co do obsady bramki, ale też do poszczególnych pozycji w polu.
Do drużyny powoli wchodzi Frederico Duarte. Na razie Portugalczyk jest w słabej formie. Czasu na treningową pracę nie ma za wiele, więc jego dyspozycja ma wzrastać wraz z kolejnymi meczami. Ten problem dotyczy jednak nie tylko tego piłkarza. Kazimierz Moskal mówi: - Ja myślę, że to dotyczy większej liczby zawodników. Tylko w ten sposób możemy budować ich formę, bo na normalny trening nie ma na razie czasu. Zdajemy sobie z tego sprawę. Zresztą też o tym mówiłem. Nie mamy zamiaru tutaj oszukiwać. Oni dołączyli do nas później. Od początku było widać, że Tamas jest w nieco lepszej dyspozycji fizycznej. Frederico ma większe problemy i po prostu musimy czekać. Poprzez treningi, jakie by one nie były, ale też poprzez ilość czasu spędzonego na boisku, liczyć na to, że ten czas będzie się skracał, żeby był w optymalnej dyspozycji.
W kadrze meczowej nie mieści się ostatnio w ogóle Dawid Olejarka. W sobotę zagrał w rezerwach. Kazimierz Moskal jest kolejnym trenerem, który nie stawia na tego piłkarza. Zapytany czy Olejarka po prostu przegrywa rywalizację o miejsce w składzie, mówi: - Na tę chwilę tak to wygląda. Ja wiem, że każdy zawodnik liczy na to, żeby dostać zaufanie, dostać szansę, ale mamy dwudziestu paru ludzi w kadrze i to treningi pokazują kto, w jakiej jest dyspozycji. Mamy konkurencję na boku, jeśli chodzi o skrzydła i na tej pozycji numer „dziesięć”, bo czasami w meczach graliśmy z Łukaszem Zwolińskim i Rodado, więc tak naprawdę na tę chwilę przegrywa rywalizację. I stąd taka moja decyzja. Co będzie dalej, zobaczymy, bo różne rzeczy czasami się w życiu zdarzają i nie chciałbym tutaj przesądzać.
Wisła nie zaczęła dobrze sezonu ligowego, ale podobnie można powiedzieć o Ruchu Chorzów, który co prawda wygrał na inaugurację rozgrywek z Odrą Opole, ale później dwa razy zremisował u siebie ze Zniczem Pruszków i Pogonią Siedlce. O poniedziałkowym rywalu Kazimierz Moskal mówi: - Rzeczywiście, Ruch jeśli chodzi o kadrę, jest mocno w przebudowie. Myślę, że podobnie jak my. Jedna rzecz, która została, to trener. Został ten sam. Myślę, że jego pomysł na grę Ruchu nie zmienił się, natomiast to wszystko wymaga czasu. Trudno zatem jednoznacznie ocenić po trzech kolejkach to, w jakiej ktoś jest dyspozycji. Na pewno ta kadra tak mocno zmieniona musi mieć czas, żeby ze sobą popracować.
Wisła znów przystępuje do meczu ligowego po pucharowym. Tym razem jednak o nastawienie mentalne powinno być łatwiej, bo na trybunach zasiądzie ponad 20 tysięcy widzów. Atmosfera będzie zatem gorąca. Czy to pomoże drużynie „Białej Gwiazdy”? Moskal mówi: - Myślę, że tak. Grając u siebie przy dużej publiczności, to ma być atut po naszej stronie. Wiadomo, ze jesteśmy niezadowoleni z tych dwóch dotychczasowych spotkań w I lidze. Uważam, że przynajmniej jeden z nich powinniśmy wygrać. Ale w tak trudnych momentach ta pomoc czy wsparcie kibiców jest bardzo potrzebne. Ja liczę, że to właśnie będzie naszym atutem. Trudno sobie wyobrazić, żebyśmy odczuwali presję ze strony własnych kibiców, którzy przyjdą nas oglądać.
W związku z tym, że będzie to mecz przyjaźni pomiędzy kibicami, padło też pytanie do trenera Wisły czy lubi takie spotkania? Ten powiedział: - Jeśli chodzi o trybuny, fajnie jeśli mecz toczy się w przyjaznej atmosferze. Na pewno ta atmosfera na trybunach jest mile widziana, sympatyczna. Natomiast nie chciałbym, żeby to przeniosło się na murawę. Dla nas jest to bardzo ważny mecz, który gramy u siebie. Musi być dużo walki, determinacji, a ta przyjaźń może być okazana po meczu.
Dopytywany o przygotowania do meczu z Ruchem, a konkretnie czy więcej było w tym odpoczynku czy pracy, trener Wisły powiedział: - Tak naprawdę to nie ma czasu ani na odpoczynek, ani na trening, bo przy tym układzie gier do tego dochodzą podróże i trzeba zrobić wszystko, żeby wykorzystać trochę tego i trochę tego. Wczoraj trochę popracowaliśmy. Dzisiaj mamy rozruch, gdzie też będziemy chcieli coś zrobić. To pewnie nie będzie taki typowy rozruch jak w mikrocyklu cotygodniowym, ale cóż. Musimy się z tym pogodzić i do tego przyzwyczaić, bo tak to będzie jeszcze wyglądało przez jakiś czas.
Było o problemach w obronie, padło też pytanie o ofensywę. Konkretnie, co nie funkcjonowało w niej w Trnawie? Moskal odpowiedział: - Ja najbardziej żałuję, że był to drugi mecz z rzędu, gdy strzelamy pierwsi bramkę i nie potrafimy wykorzystać sytuacji, żeby zdobyć drugą i spokojnie ten mecz rozgrywać. Na pewno były takie okazje i mogliśmy tego dokonać zarówno w Pruszkowie jak i w Trnawie. Wiadomo, że nawet bramka na 2:0 nie gwarantuje jeszcze sukcesu, ale myślę, że dużo łatwiej wtedy się gra. Ta pewność, o której mówimy, w ten sposób może być właśnie zbudowana.
Wisła ma długą serię meczów ligowych, w których jej zawodnicy dostają czerwone kartki. Tak było w pięciu kolejnych spotkaniach. Moskal nie kryje, że rozmawiał o tym z zespołem: - Moje słowa były takie same jak na konferencji prasowej po tym meczu. Jest to odpowiedzialność, którą każdy musi wziąć na siebie. Te czerwone kartki czasami są różne. W tym ostatnim przypadku była to bezsensowna kartka. Nie chciałbym jednak wciąż poruszać tego tematu, żeby go zwyczajnie nie przywołać. Mam nadzieję, że ta seria dobiegnie do końca i będziemy grali w lidze pełne 90 minut jedenastu na jedenastu.
Padło też pytanie o Marcelo, jego potencjalny powrót do Wisły i wspomnienia trenera Kazimierza Moskala ze współpracy z tym zawodnikiem. Trener „Białej Gwiazdy” mówi na ten temat: - Ja z Marcelo pracowałem bardzo krótko, bo o ile pamiętam to w 2010 roku, kiedy przyszedłem do sztabu trenera Kasperczaka, Marcelo był jeszcze z nami. Pojechał na obóz do Barsinghausen i parę razy miałem okazję z nim indywidualnie pracować. Myślę, że od tego czasu upłynęło wiele wody w Wiśle i zawodnik też się zmienił. Co do tego czy jest taki temat, to ja o tym nie słyszałem, aczkolwiek wiem, że w klubie cały czas mówimy o tym, że w tej sytuacji, w której jesteśmy, musimy kogoś szukać.
Ostatnio kontrakt z Wisłą przedłużył Marc Carbo. Jak ważny to zawodnik dla trenera Moskala? O pomocniku szkoleniowiec mówi: - Jest to bardzo ważny zawodnik. Szczególnie w tym momencie, gdy wypadł nam kolejny podstawowy zawodnik, młodzieżowiec. Myślę tutaj o Kacprze Dudzie. Na pewno odczuwaliśmy brak Marca w meczach ligowych i całe szczęście, że ta kara dobiegła końca i będzie mógł jutro wystąpić. Z mojej strony na pewno jeden problem jest rozwiązany i można powiedzieć, że kamyk z serca spadł.
