Kęczanie mieli świadomość tego, że w Ostrołęce to gospodarze będą pod większą presją. Nie mieli już marginesu błędu, co potwierdziło się na parkiecie w premierowej odsłonie. Miejscowi od początku musieli gonić wynik. Od stanu 4:6, a następnie 5:9 zrobiło się 6:11 i trener Ostrołęki poprosił o czas.
Potem, po autowym ataku Faryny (9:14), miejscowy szkoleniowiec znowu skorzystał z przywileju porozmawiania z zespołem, ale niewiele to pomogło. Strata gospodarzy stale rosła (11:18, 13:21), więc zaczęli myśleć o kolejnej odsłonie.
Po zmianie stron, na pierwszą przerwę techniczną, miejscowi schodzili z prowadzeniem 8:7. - Nie był to nasz dobry okres, bo to mój zespół powinien prowadzić 8:5 – wściekał się Marek Błasiak, trener kęczan.
Potem zrobiło się 11:11 i kibice byli świadkami wymiany ciosów. Gospodarzom pod koniec udało się wypracować małą zaliczkę (21:19). Jednak gościom udało się doprowadzić do remisu 22:22, a później Szpyrka asem serwisowym dał kęczanom prowadzenie, którego nie oddali już do końca tej partii.
W trzecim secie, zwłaszcza na początku, nie było jeszcze łatwo. Notowano remis 7:7. Później, od stanu 8:11 zrobiło się 11:16 i wydawało się, że goście spokojnie „dowiozą” wynik.
Jednak miejscowi walczyli, doprowadzając do remisu 19:19. Nie udało im się złamać rywali, bo po chwili znowu tracili dwa punkty (19:21, 20:22), ale od stanu 21:24 trwało wyczekiwanie na przypieczętowanie przez kęczan utrzymania. Meczowy punkt zdobył Bogus.
- Dzisiaj cieszymy się ze sportowego sukcesu. Od jutra zabieramy się do pracy nad finansami na kolejny sezon – zdradza Marek Błasiak, trener i prezes kęczan, który ma świadomość, że „organizacyjny mecz” będzie trudniejszy od sportowego. - Jeśli nie uda nam się znaleźć środków na grę, na pewno drugi raz nie zdecydujemy się grać na zapleczu ekstraklasy na „wariackich papierach”, jak to było w tym sezonie.
Energa Omis Ostrołęka – KPS Kęty 0:3 (14:25, 25:27, 22:25)
Energa: Nowosielski, Cichocki, Szaniawski, Obermeler, Plizga, Faryna, Zalewski (libero) oraz Szwaradzki, Ostrowski.
KPS: Błasiak, Lewandowski, Bogus, Czubiński, Kluth, Tomczak, Ledwoń (libero) oraz Szpyrka, Chmielewski.