https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kęty. Miasto chce pomóc siatkarzom Kęczanina, ale pod pewnymi warunkami. Będzie kompromis?

Jerzy Zaborski
Jarosław Macionczyk (z prawej) pod dwóch latach występów w Kęczaninie zdecydował się na występy w Warcie Zawiercie.
Jarosław Macionczyk (z prawej) pod dwóch latach występów w Kęczaninie zdecydował się na występy w Warcie Zawiercie. Fot. Jerzy Zaborski
Kęczanin Kęty sportowo utrzymał się w Krispol I lidze siatkarzy, wygrywając rywalizację play-out z Avią Świdnik (3:1), ale wciąż nie wiadomo, czy przystąpi do rozgrywek w nowym sezonie, choć termin zgłoszeń upłynął 15 maja.

W Kęczaninie trwa dopinanie budżetu. Brak środków wynikający z utraty największego sponsora uda się uzupełnić, więc kluczowe są rozmowy z miastem. Sportowym działaczom chodzi o to, żeby samorządowcy wrócili do wsparcia na poziomie ubiegłego roku, bo dotacja została zmniejszona o połowę.

Burmistrz Krzysztof Klęczar oraz miejscy radni podjęli rozmowy z działaczami. Doszło do spotkania obu stron. Burmistrz obiecał, że postara się poszukać środków, ale zmiany w budżecie wymagają zgody rady. - Otrzymaliśmy odpowiedź od burmistrza, że uda się znaleźć środki na przywrócenie dotacji na poziomie tej z ubiegłego roku. Jednak miasto postawiło nam kilka warunków – zdradza Marek Błasiak, prezes Kęczanina. - Jeden jest dla nas nie do zaakceptowania, czyli zmiana od nowego roku statusu klubu ze stowarzyszenia na spółkę. Powołanie sportowej spółki sprawi, że musielibyśmy w niej zatrudnić przynajmniej dwie osoby na pół etatu. W naszej trudnej sytuacji nie chcemy mnożyć kosztów. Staramy się je raczej ograniczać. Społecznie w spółce nikt nie będzie pracował, a teraz wiele razy musieliśmy liczyć na dobrą wolę ludzi. Jesteśmy zbyt małym klubem, żeby iść w spółkę. Jej powołanie nie jest też wymagane przez krajową centralę na szczeblu zaplecza ekstraklasy.

Prezes Błasiak przedstawił na piśmie swoje stanowisko burmistrzowi. Co będzie, jeśli nie odstąpi od pomysłu powołania spółki? - Być może zrezygnujemy z seniorskiej drużyny – analizuje prezes Błasiak.

- Powołanie spółki jest konieczne, żeby zasady wsparcia klubu ze środków publicznych były czytelne _– tłumaczy Krzysztof Klęczar, burmistrz Kęt. - _To nie jest tylko moje zdanie, ale wola całego samorządu. Przecież nikt nie mówi, że Kęczanin ma być sportową spółką akcyjną. Może być spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, dla której kapitał założycielski wynosi 5 tys. zł. Zatrudnienie księgowej do spółki nie będzie zbyt wielkim obciążeniem dla budżetu. Miasto wykupi udziały w spółce i wtedy finansowanie klubu będzie na zdrowych zasadach. Chcę uniknąć sytuacji, jaka miała miejsce za mojego poprzednika, który - kierując się interesem klubu – dołożył mu 150 tys. zł, łamiąc procedury prawne. Oczywiście RIO zakwestionowało zasady tego wsparcia. Poprzedni burmistrz odwołał się od tej decyzji do sądów. Są już jednak prawomocne wyroki, nakazujące klubowi zwrot tamtych pieniędzy. W rozdziale publicznych środków nie można iść na skróty. Wyciągamy rękę do klubu, chcąc mu pomóc, ale druga strona nie może nas stawiać pod ścianą.

Obie strony z pewnością spotkają się raz jeszcze. - Dla dobra klubu nie można przecież odwlekać ostatecznych ustaleń _– uważa burmistrz Klęczar. - _W trudnych sprawach trzeba czasem iść na pewne kompromisy. Jeśli klubowi działacze nie będą chcieli przyjąć naszych warunków, na pewno miasto nie będzie grabarzem pierwszoligowej siatkówki.

Tymczasem z kadry Kęczanina ubył najbardziej doświadczony Jarosław Macionczyk, przeszedł do Warty Zawiercie. - Na razie nie myślimy o kadrze, dopóki nie zapadną ostateczne decyzje odnośnie „być albo nie być” seniorskiej siatkówki – kończy Marek Błasiak.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

d
dżokej
Jaki trener taka drużyna, grają ogony w lidze, rok temu tylko dzięki zabiegom przy zielonym stoliku się utrzymali.
m
mat_ost
Co to znaczy nie do zaakceptowania ? Jak się nie podoba to dziękujemy sezon siatkarski kosztuje nas 600 000zł i nie mamy z tego nic żadnej promocji, przegrywają mecz za meczem az niemal nie wypadliby z I ligi a w dodatku przegrywają sparingi z IIgo ligowcami i co to ma byc za promocja miasta ? Sezon się skończyłto można zobaczyć jak "trenują". Pazernośc na pieniądze, tak można skomentować postawe ich trenera. Za te pieniądze możnaby zrobić o wiele więcej dobrych rzeczy niż finansowanie słabego I-ligowego zespołu którego mecze ogląda moze setka osób. Burmistrz mógł zlikwidować całą tą bandę ale poszedł im na kompromis a oni jeszcze narzekają, żenada ze strony trenera.
b
bench
Spółka tutaj nie ma nic do rzeczy. Przecież kluby które otrzymują dotacje i tak musza się rozliczyć z kazdej złotówki otrzymanej z budżetu
t
trudno
zaakceptować spółkę bo wtedy byłaby jasność w wydawaniu pieniędzy.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska