Czytaj także:
Leszek W. to osoba znana wśród pseudokibiców Cracovii. W 2005 r. był z trzema kompanami ścigany listem gończym za brutalne pobicie 16-letniego kibica Wisły. Zaatakowany cudem uniknął śmierci. Leszek W. umknął do Irlandii i w 2006 r. wydano za nim ENA. Na tej podstawie został zatrzymany i sprowadzony do kraju. Przed krakowskim sądem usłyszał wyrok trzech lat więzienia w zawieszeniu na sześć lat.
Europejski Nakaz Aresztowania wobec mężczyzny został uchylony przez sąd w lipcu 2006 r. Jednak ku zdziwieniu Leszka W., rok później znowu został zatrzymany, w oparciu o już uchylony ENA! We wrześniu 2007 r. mężczyzna poleciał do pracy na Majorkę. Tam właśnie został aresztowany.
Leszka W. przewieziono do Madrytu i wsadzono do więzienia. Pozwolono mu jednak zadzwonić do żony, a kobieta zaalarmowała konsulat polski, Ministerstwo Sprawiedliwości i organy ścigania. Dopiero po tych interwencjach Prokuratura Okręgowa w Krakowie przesłała do Biura Wydziału Kryminalnego KGP wniosek o wycofanie międzynarodowych poszukiwań Leszka W.
Mężczyzna opuścił hiszpańskie więzienie po dziewięciu dniach. W konsulacie wydano mu tymczasowy paszport, za który musiał zapłacić 39 euro. Potem poleciał z powrotem na Majorkę - w dodatkowy bilet musiał zainwestować 137 euro.
W 2010 r. w krakowskim sądzie Leszek W. złożył wniosek o 45 tys. zadośćuczynienia i odszkodowania za bezprawne pozbawienie wolności. Właśnie zapadł prawomocny wyrok w tej sprawie. Sąd ostatecznie przyznał niesłusznie aresztowanemu 7,5 tys. zł, bo uznał za bezsprzeczne, że do uwięzienia mężczyzny za granicą doszło na skutek zaniechania krakowskiej Prokuratury Okręgowej.
Wydając wyrok o wysokości rekompensaty sąd wziął pod uwagę fakt naruszenia jego dobrego imienia i czci, pogorszenie stanu zdrowia, czas izolacji, zniweczenie możliwości zarobkowych, subiektywne odczucie krzywdy oraz to, że Leszek W. został zatrzymany bez podstawy prawnej, na skutek niedopełnienia obowiązków przez organy państwa, a konkretnie przez reprezentującego je oskarżyciela publicznego.
W uzasadnieniu wyroku sąd pisze też, że zatrzymanie i areszt były dla mężczyzny "dużym stresem i traumą", tym bardziej że nastąpiły na obcej ziemi, a Leszek W. nie znał języka.
Sąd nie uwierzył natomiast mężczyźnie, że w hiszpańskim areszcie został raniony nożem w twarz przez innego współwięźnia i od tej pory ma szpecące blizny.
Powiedział o tym dopiero po latach, a nie wspominał o obrażeniach, gdy wyrabiano mu tymczasowy paszport w Madrycie. Jako znaki szczególne wymienił wtedy tylko tatuaże na powiekach oczu. Blizn nie ma też na zdjęciach, które wyrabiał sobie do dowodu osobistego w 2010 r. Zdaniem sądu Leszek W. nie udowodnił też, że miał na Majorce pewną posadę i umowę o pracę. Nie przedstawił żadnego dokumentu na dowód swoich twierdzeń.
Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka krakowskiej prokuratury, mówi, że w tej sprawie nie prowadzono postępowania dyscyplinarnego, bo nie uznano, żeby jakiś prokurator popełnił rażący błąd. - Dlatego, że w tamtym czasie toczyły się spory kompetencyjne, czy to sąd, czy prokuratura ma odwoływać poszukiwania międzynarodowe. Dopiero po latach uznano, że jest to jednak w gestii prokuratury - tłumaczy Marcinkowska.
Wybieramy najlepszego piłkarza i trenera Małopolski! Weź udział w plebiscycie!
Konkurs dla matek i córek. Spróbuj swoich sił i zgarnij nagrody!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!