Do wypadku doszło 23 lipca 2011 roku w rejonie Zazadniej, w stronę Wierchu Poroniec. W godzinach popołudniowych, około godz. 16, Robert K. jechał na swoim ścigaczu. Wybrał się na poobiednią przejażdżkę. Jak wspomina jego żona Katarzyna M.-K., mężczyzna jeździł ostrożnie i nie szarżował.
- Jeździł przecież dla przyjemności - mówi kobieta. Z zeznań świadków wynika, że motocyklista mijał po kolei auta. Chciał wyprzedzić niebieskiego busa, ale gdy znalazł się na lewym pasie, na wysokości tylnego narożnika busa, kierowca też zaczął wyprzedzanie auta jadącego przed nim. Ścigacz został uderzony. Maszyna poleciała do rowu, a motocyklista wyleciał metr do góry i uderzył w pionowy znak drogowy. Tymczasem bus, zamiast się zatrzymać, przyspieszył i uciekł z miejsca zdarzenia.
Żaden ze świadków nie zapamiętał rejestracji pojazdu, ani nie widział twarzy busiarza. Zapamiętano tylko kolor auta - ciemnoniebieski, ale nie granatowy. Nie wiadomo też, czy w busie były inne osoby. Na miejscu natychmiast pojawiła się straż pożarna, karetka. Przyleciał śmigłowiec TOPR. Ranny motocyklista został przewieziony do zakopiańskiego szpitala. Tam nieco ponad godzinę później zmarł. Miał bardzo poważne obrażenia wewnętrzne.
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!