Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kipi kasza: Pieskie życie

Dariusz Wieromiejczyk
Wszyscy pamiętamy zapewne dramatyczne obrazy towarzyszące ewakuacji żołnierzy amerykańskich z Afganistanu. Zdjęcia pokazujące ludzi uczepionych podwozi odlatujących samolotów, przerażone tłumy walczące o szansę ucieczki z kabulskiego lotniska – wszystko to do dziś przywoływane jest jako dowód kryzysu amerykańskiego supermocarstwa.

W cieniu tych dramatycznych wydarzeń znalazły się informacje, iż wojskowi niemieccy, w trakcie ewakuacji z Afganistanu swojego kontyngentu, zdołali wywieźć do ojczystego kraju 65 000 puszek piwa i setki butelek wina. Pamiętając o trunkach, zapomnieli zarazem o licznych pozostawionych w Afganistanie lokalnych pracownikach cywilnych i członkach ich rodzin, dla których nie znalazły się ani niemieckie wizy, ani bezcenne miejsce na pokładzie odlatujących samolotów.

W ostatnich tygodniach wspomnienia kabulskiej ewakuacji powróciły – tym razem w mediach brytyjskich. Okazało się bowiem, że jeden z ostatnich samolotów wylatujących z opanowanego już przez talibów Kabulu (lot miał miejsce 27 sierpnia 2021), wyczarterowany przez brytyjską organizację charytatywną Nowzad która zebrała na ten cel ponad 200 000 funtów, wywiózł z Afganistanu założyciela organizacji – byłego żołnierza brytyjskiego i celebrytę „ekologicznego” Paula „Pena” Farthinga, oraz przygotowane profesjonalnie do długiej i uciążliwej dla zwierząt podróży 94 psy i 68 kotów. Na pokładzie samolotu nie znajdował się ani jeden Afgańczyk czy Afganka. Ci mogli jeszcze poczekać. Uratowane spod tyranii talibów futrzaki pochodziły natomiast z funkcjonującego w Kabulu schroniska Nowzad, wielokrotnie opisywanego w brytyjskich mediach i hojnie wspieranego przez miłośników zwierząt. Misją schroniska, głoszoną na jego stronie internetowej było „wygranie tej wojny dla zwierząt”. Założone przez byłego sierżanta marines, wzięło swą nazwę od miasteczka Now Zad w prowincji Helmand. Zacytujmy stronę internetową Nowzad: „Brytyjscy marines, którzy przybyli do miasta w listopadzie 2006 roku, szybko zorientowali się, że nie tylko miejscowa ludność potrzebuje pomocy. Liczne bezdomne psy, które zapełniały ulice Now Zad znalazły teraz obrońcę, być może pierwszy raz w swoim życiu. Okazał się nim sierżant „Pen” Farthing”.

Tym, co przydaje dodatkowej pikanterii kabulskiej ewakuacji czworonogów jest fakt, że jak wynika z ujawnionej niedawno korespondencji wysokich urzędników brytyjskiego Foreign Office, jej sprawne przeprowadzenie mogło być zasługą samego Borisa Johnsona. Urzędnicy organizujący ewakuację powoływali się w swoich mediach na „autoryzację” operacji przez premiera i jego osobistą zgodę na akcję. Być może na taką decyzję miała wpływ małżonka polityka, Carrie Johnson, gorąco zaangażowana w inicjatywy wspierające dobrostan zwierząt i mająca z „Penem” Farthingiem licznych wspólnych przyjaciół.

Tylko w pierwszym półroczu 2021 roku w Afganistanie zginęło w wyniku aktów terroru 1659 osób cywilnych. Według najnowszych szacunków, głód zagraża w tym kraju około 20 milionom ludzi.

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kipi kasza: Pieskie życie - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska