
Piotr Szczerba, motoparalotniarz z Woli Łużańskiej wrócił właśnie z podniebnej wyprawy nad zalew w Klimkówce. Akurat jezioro jest wypełnione do cofki w Uściu Gorlickim. Choć to zbiornik retencyjny, to zdarzały się lata, gdy można było wręcz chodzić po wyschniętym dnie, a cofka bardziej przypominała krajobraz na księżycu, niż zbiornik wodny

Piotr Szczerba, motoparalotniarz z Woli Łużańskiej wrócił właśnie z podniebnej wyprawy nad zalew w Klimkówce. Akurat jezioro jest wypełnione do cofki w Uściu Gorlickim. Choć to zbiornik retencyjny, to zdarzały się lata, gdy można było wręcz chodzić po wyschniętym dnie, a cofka bardziej przypominała krajobraz na księżycu, niż zbiornik wodny

Piotr Szczerba, motoparalotniarz z Woli Łużańskiej wrócił właśnie z podniebnej wyprawy nad zalew w Klimkówce. Akurat jezioro jest wypełnione do cofki w Uściu Gorlickim. Choć to zbiornik retencyjny, to zdarzały się lata, gdy można było wręcz chodzić po wyschniętym dnie, a cofka bardziej przypominała krajobraz na księżycu, niż zbiornik wodny

Piotr Szczerba, motoparalotniarz z Woli Łużańskiej wrócił właśnie z podniebnej wyprawy nad zalew w Klimkówce. Akurat jezioro jest wypełnione do cofki w Uściu Gorlickim. Choć to zbiornik retencyjny, to zdarzały się lata, gdy można było wręcz chodzić po wyschniętym dnie, a cofka bardziej przypominała krajobraz na księżycu, niż zbiornik wodny