Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klucze. Są policjantami, żeby pomagać. Uratowali dwie osoby

Katarzyna Ponikowska
Katarzyna Ponikowska
Starszy sierżant Rafał Kwaśniewski i starszy posterunkowy Maciej Hat uratowali dwie osoby. Mundurowi są zżyci ze społecznością lokalną i podkreślają, że ich praca to pomaganie innym.

- Nawet jeśli gdzieś tam w głowie pojawiły się wątpliwości, wahanie minęło, kiedy usłyszeliśmy krzyki. Wtedy już się nie zastanawialiśmy, czy czekać na strażaków - wspomina Rafał Kwaśniewski, który w piątek 31 lipca wraz z kolegą ratował dwóch mężczyzn z pożaru. Akcja przebiegła pomyślnie, choć jak wspominają funkcjonariusze, nie było łatwo. - Składaliśmy jednak policyjną przysięgę. Trzeba być więc konsekwentnym - dodaje Maciej Hat.

Było bardzo późno, ok. godz. 1 w nocy. Rafał Kwaśniewski i Maciej Hat byli akurat na patrolu w Kluczach. Dostali informację od dyżurnego, że na ul. Olkuskiej wybuchł pożar. Byli na miejscu w 3 minuty. - Znaliśmy ten pustostan i wiedzieliśmy, że mogą przebywać tam ludzie. I rzeczywiście usłyszeliśmy rozpaczliwy głos z góry - relacjonuje pan Maciej.
Nie czekając na przyjazd strażaków, ruszyli do akcji. Paliło się na piętrze, tam gdzie słychać było krzyki. Strop mógł runąć w każdej chwili. Przez wyłom w ścianie weszli do budynku. Jeden ze znalezionych tam mężczyzn, 49-letni pan Emil, spał. Policjanci go obudzili i szybko wyprowadzili na zewnątrz. Gorzej poszło z 40-letnim panem Pawłem, który wcześniej krzyczał. - Nie chciał wyjść, rozpaczał, że pali mu się cały dobytek. Musieliśmy go wyprowadzić siłą, nawet butów nie zdążył ubrać - opowiada Hat.

Poszkodowanym, poza drobnymi ranami, nic poważnego się nie stało. Po wyprowadzeniu mężczyzn na zewnątrz mundurowi wrócili do budynku, żeby sprawdzić, czy nie ma tam kogoś jeszcze. Dopiero wtedy na miejsce przybyła straż pożarna, która rozpoczęła gaszenie ognia.

Budynek przy ul. Olkuskiej od dawna stoi pusty. Korzystają z niego bezdomni. Mimo że po pożarze został zagrodzony przez nadzór budowlany, bo grozi zawaleniem, nadal można tam spotkać dzikich lokatorów.
Zajrzeliśmy do środka we wtorek. Pan Emil właśnie robił sobie kanapki z ogórkiem. Był zmieszany naszą wizytą. - A co tu opowiadać - wykręcał się. - Obudzili mnie i wyprowadzili. Sam chyba bym się nie obudził. Czy jestem im wdzięczny? Pewnie, że jestem. Inaczej mogłoby mnie już nie być na tym świecie - przyznał. Kolegi akurat nie było w pustostanie. Pojechał na skup złomu do Olkusza. Tym mężczyźni trudnią się na co dzień. - Znamy tych panów. Czasem aż ich szkoda. To nie są źli ludzie, nie kradną, nie naprzykrzają się, żyją z tego, co zbiorą - mówią policjanci. - Owszem, są alkoholikami. Piją bardzo dużo, ale nie w miejscach publicznych. Zwykle na uboczu, tak, żeby nikt nie widział - dodają.

Policjanci każdą taką osobę z terenu gminy znają z imienia, znają też ich historie. Pan Emil pochodzi ze Starego Sącza. Przyjechał do Klucz do Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Dobroczynnego. Ale nie spodobał mu się tamtejszy rygor. Za to bardzo spodobały mu się Klucze, więc został. Pan Paweł to urodzony kluczanin. W okolicy mówi się, że kiedyś ktoś wrobił go w jakiś kredyt i został z niczym. - Pracując w małej miejscowości, adresy interwencji się powtarzają. Powtarzają się też osoby. Jadąc na konkretne wezwania, często wiemy, czego się spodziewać - mówią moi rozmówcy.

Maciej Hat ma 24 lata. Pochodzi z Wolbromia. Pracuje w policji niedługo, bo rok i osiem miesięcy. Jako dziecko chciał być żołnierzem, ale uznał, że praca w wojsku jest niepewnym zajęciem. A że zawsze ciągnął go mundur, zdecydował się na pracę w policji. Studiował bezpieczeństwo narodowe na Uniwersytecie Jagiellońskim (wcześniej zdobył licencjat z politologii), kiedy pojawiła się okazja, żeby wstąpić do policji. Skorzystał. Rafał Kwaśniewski pochodzi z Osieka. W policji jest od czterech lat. Najpierw przez rok był w Krakowie, teraz jest w Kluczach. - Od małego o tym marzyłem - przyznaje Rafał.

Obaj bardzo lubią to, co robią. Mimo że płace nie są wysokie. I nie zawsze jest bezpiecznie. - W sylwestra mężczyzna chciał się pociąć nożem. Pomogła rozmowa. Trafił do zakładu psychiatrycznego. Ale nie obyło się bez kajdanek, próbował sobie przegryzać żyły na rękach - wspomina pan Maciej. Policjantów nie zniechęca też to, że policja czasem nie jest zbyt dobrze postrzegana przez społeczeństwo. - Niestety, ludzie nie dostrzegają, że policja się zmienia. Starsi policjanci odchodzą na emeryturę, w policji jest coraz więcej młodych, wykształconych ludzi, którzy chcą pomagać, a nie bić pałami po plecach - podkreśla Hat. - Jesteśmy blisko zżyci ze społecznością lokalną, znany ich problemy. Nieraz zdarza się tak, że policjant daje na interwencji komuś z własnej kieszeni parę groszy na bułkę - zauważa.

- Staramy się wykonywać naszą pracę solidnie, tym bardziej w czasach, kiedy każdy może nagrać nasze działanie komórką. Ale rzeczywiście, uderza w policję fala hejtu. Czasem ludzie czepiają się np. tego, że policjant nie miał czapki podczas interwencji. A czasem nawet nie ma czasu jej założyć - mówią policjanci. Prywatnie pan Rafał jest szczęśliwym mężem i tatą 3-letniej Basi. Odpoczywa przebywając z rodziną. Pan Maciej do bycia mężem dopiero się przymierza. Ma narzeczoną, która też zaczyna pracę w policji w Nowym Targu. Często do niej jeździ. Lubi też wędrówki po górach i historię najnowszą. Dużo czyta.

Komendant, Dariusz Dziwak jest dumny ze swoich ludzi. Przypomina, że policjanci z Klucz już raz uratowali człowieka z pożaru. W grudniu 2011 r. w Krzywopłotach. Zostali odznaczeni przez ministra za odwagę. - To wspaniałe, kiedy policjanci tak się angażują - mówi Dziwak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska