https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kłusownik na klęczkach prosił ich... o dyskrecję

Agnieszka Nigbor-Chmura
Pixabay/ jasongillman
W Czarnem w gminie Sękowa dwóch myśliwych zaniepokoił widok kruków kołujących przy lesie. Leżały tam świeże szczątki byka. Co ciekawe, szybko na miejscu pojawił się myśliwy, który miał przyznać się do skłusowania zwierzęcia i na klęczkach prosić o dyskrecję. Sprawę zgłoszono na policji w poniedziałek. We wtorek śledczy przeszukali mieszkanie mężczyzny i zabezpieczyli jego broń.

Dwóch myśliwych z Koła Łowieckiego Dzik twierdzi, że w piątek po południu w Czarnem w gminie Sękowa przyłapali młodego myśliwego z Koła Ryś, który wrócił w teren, by posprzątać resztki po skłusowanym byku. Myśliwi twierdzą, że na kolanach prosił, by sprawa została między nimi. W poniedziałek zgłoszenie trafiło do gorlickich policjantów.

Piątkowe popołudnie dla myśliwych z Dzika miało zakończyć się wspólnym polowaniem. Ojciec i syn od rana pracowali w terenie. Stawiali tam ambonę.

- To było między Jasionką a Radocyną Górną - mówi Roman Siokało, prezes KŁ Dzik, który sprawę zgłosił na policję. - Nasi myśliwi przemieszczali się w terenie. Przeszkodą okazał się remont drogi, pod którą umieszczano przepust. Czekali więc, aż będzie możliwość przejazdu - dodaje Siokało.

Czujne oko myśliwych szybko zareagowało na stado drapieżnych ptaków, kołujących w pobliżu lasu naprzeciw dawnej cerkwi, gdzie teraz jest tylko cmentarz.

- Podeszli około 200 metrów pod las i znaleźli tam resztki byka. Zwierzę pozbawione było głowy, więc kłusownik połasił się na trofeum, czyli poroże. Z tuszy wycięte było też niemal całe mięso - dodaje Siokało.

Gdy wydawało się, że spóźnili się, by złapać kłusownika na gorącym uczynku, usłyszeli nadjeżdżający samochód.

- Kierowca miał obrany cel, najpewniej przyjechał posprzątać to, co ze zwierzęcia zostało, być może zakopać resztki - dodaje Siokało.

Z relacji myśliwych wynika, że kłusownik przyznał się, iż to jego łup. Co więcej, miał upaść przed nimi na kolana, prosząc, by cała sprawa została tylko między nimi. Policji na miejsce nie wezwali, bo zwyczajnie nie ma tutaj zasięgu telefonii komórkowej. Sprawa szybko jednak dotarła do prezesa Siokały, a za jego pośrednictwem do śledczych. Informację o ujawnieniu kłusownika otrzymał też Wacław Grądalski, prezes Koła Łowieckiego Ryś, którego członkiem jest myśliwy podejrzewany o dopuszczenie się grabieży zwierzyny na terenie Ośrodka Hodowli Zwierząt Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego w Wołowcu.

Zgodnie z prawem łowieckim myśliwy może stracić członkostwo w PZŁ i zgodę na posiadanie broni. Za kłusownictwo grozi mu też do pięciu lat więzienia.

- Przypadek ten jest zbieżny z innymi aktami kłusownictwa na naszym terenie, do tego stopnia, że zwierzę zostało dokładnie w ten sam sposób „obrane” z mięsa, jak inne skłusowane - dodaje Grądalski.

Gdyby przypuszczenia myśliwych się potwierdziły, oznaczałoby to, że z głowy mają problem z człowiekiem, za wskazanie którego jeszcze w piątek ustanowili 7000 zł nagrody.

Gdy zamykaliśmy to wydanie, o sprawie nie wiedział Krzysztof Geras, kierownik wydziału OHZ w Zarządzie Głównym PZŁ w Warszawie, choć taka informacja powinna do Zarządu dotrzeć natychmiast.

To obowiązek kierownika OHZ w Wołowcu, którym jest Marek Myszkowski. Zapytaliśmy go, czy komukolwiek wydał zgodę na piątkowy pobyt w łowisku, a tym samym możliwość odbycia polowania. Bez tego każde wyjście z bronią jest bowiem kłusownictwem.

- Ostatni wpis w książce polowań pochodzi z 16 października, czyli z wtorku. W piątek w łowisku nikt nie miał zgody na polowanie - mówi.

Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy KPP w Gorlicach mówi, że śledczy dokonali oględzin resztek zwierzęcia i przeszukali dom wskazanego przez świadków mężczyzny. Zabezpieczyli też jego broń.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Wyniki wyborów samorządowych 2018: rekordowa frekwencja, sensacyjne wyniki, ciekawa II tura

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

C
Columbo
Każdy kij ma dwa końce . Oskarżony o kłusownictwo twierdzi że jest niewinny. To że przybył na miejsce zdażenia może również sugerować że to jego poprzednicy zabili zwierzę a jego chcą wrobić .....to tylko chipoteza albowiem sprawą zajmie się Sąd który zbada dowody . Żeby się nie okazało że myśliwi stali się zwierzyną . Nie oskarżamy nikogo przed wydaniem wyroku.
M
Marek
Robią co chcą i kiedy chcą i nikt nic nie widzi
A rączka rączkę myje
Jeżeli go ukarzą to na pewno się uspokoi w okolicy
R
Ryś
"złapali" ?? zastanów sie co piszesz. Dlatego teraz sytuacje mogą sie obrócić, i On bedzie sprzatął ale "WAS" te bezgrzeszne owieczki..
M
Mar
Najlepsze jest to że złapali syna Pana Marka M. który jest strażnikiem leśnym ;-) Czyli wszystko da się "posprzątać".
Pozdrawiam
R
Radek
Słowo przeciwko słowu, nietrudno sobie wyobrazić że mogło być odwrotnie, szczególnie że nie wezwano od razu policji,
Y
Yoker 75
W 2008 r mogłem i mialem możliwość zostać myśliwym.Ale gdy zobaczyłem jak wygląda to zamknięte społeczeństwo, zrezygnowałem!
Każdego dnia i nocy trzeba patrzeć im na ręce.
K
Ktoś
Bo najwięksi kłusownicy to ,"myśliwi", oraz byli "myśliwi" którzy wystąpili z PZŁ, a w dalszym ciągu polują, zalegalizujcie sobie łuki to "myśliwych" pojawi się więcej
L
Lew
Dzik zlapal Rysia ale Jelenowi to juz wszystko jedno...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska