MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kobiece serce i skarpetki ukochanego, czyli krótka instrukcja obsługi mężczyzny

Halina Gajda
Halina Gajda
fot. archiwum prywatne
O kobietach i ich sposobie patrzenia na świat rozmawiamy z Wacławem Bugno - konsultantem rozwoju osobistego z Gorlic. Podpowiada, jak wkroczyć na terytorium samca, aby go nie rozzłościć.

Aby być szczęśliwym z kobietą, trzeba ją bardzo kochać, ale w ogóle nie próbować zrozumieć - tak podobno myślą mężczyźni.
Szczęście, tak samo jak miłość czy bogactwo, jest stanem naszej duszy. Wszyscy je posiadamy, ale na różnym poziomie. Jeśli kogoś naprawdę kochasz - reszta świata nie ma znaczenia. Kochać to jednak nie zawsze znaczy być szczęśliwym. Szczęście to pełna akceptacja rzeczywistości wokół siebie. Kochanie to bezwarunkowa akceptacja osoby wzmocniona uczuciem. Aby umieć kochać kogoś prawdziwie, trzeba zacząć od siebie.

Kochać siebie - trąci egoizmem.
Egoizm pochodzi od „ego”. Ma wiele definicji, przyjmijmy, że jest to fałszywy obraz nas samych wytworzony na podstawie obcych opinii. Ego żywi się naszymi porażkami, działa wyłącznie dla siebie - jest naszym osobistym wrogiem. Właśnie dlatego ego skupia się na naszych wadach, kiedy stajemy przed lustrem. Pamięta wszystko, co może nam zaszkodzić, obgaduje nasz wygląd, podpowiada, dlaczego nam się uda, czego nie osiągniemy, na co nie zasługujemy. Wzbudza w nas każdy możliwy stres. Nazywanie kochania siebie egoizmem - to typowa sztuczka ego. W rzeczywistości kochanie siebie jest zaprzeczeniem ego, jest patrzeniem i odczuwaniem sercem z ominięciem umysłu.

W porządku. To jak, według Pana, kobieta ma się pokochać?
Praktycznie robię to na przykład tak. Stawiam kobietę przed lustrem i proszę: „Zapytaj siebie, co widzisz?”. Jej usłużne ego zwykle podpowiada, że jakąś zaniedbaną babę, za grubą tu i tam, z kiepską fryzurą, cellulitem, szafą niemodnych ciuchów, nieatrakcyjnym PESEL-em itp. „Wysłuchaj tego w spokoju i z dystansem, traktując słowa jako skierowane do kogoś innego, które nie dotyczą Ciebie. Jak już powie swoje - każ mu milczeć. Pamiętaj, że ego powie, jaka byłaś i będziesz, ale nie, jaka jesteś w tej sekundzie. Bo ego nie istnieje w czasie teraźniejszym. Kiedy ego milknie, wstaw w lustro osobę, którą kochasz najbardziej na świecie. I zapytaj tym razem swoje serce, co czuje. Nie spiesz się, pozwól sercu mówić. Kiedy już poczujesz się wspaniale w stanie miłości, zamień osobę w lustrze na siebie. Naciesz się tym widokiem i uczuciem i powiedz sobie: W tej chwili, tu i teraz, staję się najważniejszą, najwspanialszą i najbliższą sobie istotą, którą kocham i której jestem wierna aż do śmierci.”

To brzmi jak łamigłówka psychologiczna.
To nie jest łamigłówka, tylko ważny proces, który niesamowicie zmienia i wzmacnia naszą psychikę. Kochanie siebie to wstęp do poczucia szczęścia, a więc szczęśliwego życia. Szkoda, że tak często mylimy je ze zwykłą akceptacją siebie. „Kochasz siebie? Kocham, kocham. Lubisz siebie? Nie lubię siebie, ale akceptuję, bo tak piszą w podręcznikach”. Co by poczuła dziewczyna słysząc od chłopaka w łóżku: „akceptuję cię”? Czy to jest miłość? Przecież miłość może wszystko, może góry przenosić i zmieniać świat, akceptacja jest jedynie iluzją. Chcąc być naprawdę szczęśliwym, trzeba zacząć od pokochania siebie.

I kiedy ona się pokocha, to nie będzie się awanturowała o skarpetki pod fotelem albo pranie rzucone na środek łazienki?
Jest takie powiedzenie: Jeden lubi zapach róż, a drugiemu nogi śmierdzą (śmiech). Kobieta raczej woli róże…

I będzie się denerwowała o skarpetki...
Owszem, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że mówiąc o skarpetkach wkracza na teren mężczyzny - atakuje go. On, wojownik, woli wysłuchać wielu gorzkich słów, niż się poddać okazując słabość. I potrafi walczyć o tę swoją niezależność latami. Najciekawsze jest to, że wcale nie o skarpetki walczy (śmiech).

Uff. Wreszcie jesteśmy u sedna naszej rozmowy. Co ma robić kobieta, żeby ją mężczyzna zrozumiał?!
Mniej więcej to samo, co mężczyzna, aby być zrozumianym przez kobietę. Choć są pewne różnice. Podobno przed ślubem mężczyzna marzy, aby jego dama była taką samą całe życie. Kobieta, wręcz przeciwnie, już od dnia ślubu chce męża zmieniać po swojemu. Ani jednym, ani drugim to niestety się nie udaje. Natomiast w związku kobieta chce być jedyną i wyjątkową, a mężczyzna pragnie najbardziej, aby jego kobieta - dzięki niemu - była najszczęśliwsza na świecie.

Skoro mężczyzna chce, by była szczęśliwa, to niech sprząta skarpetki.
A co skarpetki mają wspólnego ze szczęściem?

To, że jak będą na swoim miejscu, to ona nie będzie musiała sprzątać. Jeden obowiązek mniej. Proste?
Gentelman raczej nie skojarzy skarpetek ze szczęściem swojej damy. Pomyśli raczej: ja chcę, żeby była w ciągłym błogostanie, a ona mi o jakichś skarpetkach opowiada. O co jej chodzi? Ma mnie, więc czego chce od moich skarpetek. Rozumiałby, gdyby to jej skarpetki rozrzucał, ale swoje? Przecież jest u siebie, a jeśli dodatkowo pamięta rozrzucane skarpetki ze swojego dzieciństwa, naprawdę nie rozumie problemu. To się męskiej logiki nie trzyma. A kobiecie kołacze się w głowie: jak mnie to wkurza, przecież na pewno wie, że lubię porządek, przecież na pewno domyśla się, że trzeba posprzątać, przecież na pewno... Gwarantuję, że nie na pewno.
[b]Ktoś powiedział, że kobiet nie sposób zrozumieć, a wychodzi na to, że faceci „w obsłudze” są jeszcze trudniejsi. W takim razie, co mam powiedzieć, żeby wreszcie posprzątał?

Możemy na przykład tak. Patrząc mu w oczy, łagodnie potwierdzić rzeczywistość: „Kochanie, chyba brudne skarpetki zalegają nam na środku pokoju”. Powiedzieć o swoich odczuciach: „kiedy tam leżą, zaczyna mnie boleć głowa i cierpię do rana”. Jeśli to nie wystarczy, musi paść konkretna komenda: „wrzuć je od razu do kosza na brudy, proszę”. Na koniec zaczarujmy przyszłość: „dziękuję, że dzięki tobie będę szczęśliwa, nie widząc ich na podłodze nigdy więcej”. Po takich słowach zwykle wstępują w nas, mężczyzn, nadludzkie siły - i dajemy radę skarpetkom...

I co? Ma się jeszcze rzucić na szyję, ucałować i podziękować?!
To nigdy nie zaszkodzi. A jeśli zdąży przed bólem głowy, to może dać od siebie jeszcze coś więcej (śmiech).

Wolę fochy. Albo ciche dni.
No cóż, można i tak. Warto wytaczać armaty na wróble? Można to załatwić łatwiej i bez wysiłku, wprowadzić „dobrą zmianę”, nowy sposób zachowania, nawyk, który posłuży wszystkim. Po co naszym życiem ma rządzić złośliwe ego, jeśli możemy rządzić się sami?

OK. A jak prośba o uszczęśliwienie przez posprzątanie nie przyniesie skutku?
Oczywiście, może się tak zdarzyć. W hierarchii poziomów neurolingwistycznych skarpetki są na najniższym poziomie - zachowań. Wyżej leżą m.in. nasze przekonania, tożsamość, duchowość… A każdy wyższy poziom wpływa na niższe, więc jeśli tam mamy różne problemy, mogą się one przenieść na niższe. Jeśli miesiącami wmawiamy mężowi, że jest taki czy owaki, on się przyzwyczaja i wreszcie się takim staje. Zastanówmy się więc dobrze, jak go nazywać. A jeśli w żaden sposób mężczyzna nie czyni partnerki szczęśliwą, to może czas na głębsze zmiany?

Wróćmy, zatem do kobiet. Czego chciałby im Pan życzyć?
Drogie Panie, życzę Wam rozbudzenia w sobie bogactwa radości, wolności, namiętności i apetytu na życie. Odwagi bycia sobą, otwartości na nowe wyzwania, doświadczenia i zaangażowania w życie. Pielęgnowania marzeń, aby mogły się szybko spełniać. Otwartości serc, ujarzmienia ego i pokochania siebie, aby móc kochać innych. Krótko mówiąc, szczęścia, a szczęście mieszka tylko w kochających sercach.

Panie o Panach i odwrotnie

Dariusz Surmacz, oficer prasowy PSP

Żona bardzo nie lubi, gdy przynoszę do domu zakupy i zostawiam je na stole. Zapowiadam, że zaraz wszystko odłożę na swoje miejsce i zajmuję się czymś innym. A jak się zdenerwuje na dobre? Próbuję ją udobruchać na wiele sposobów...

Katarzyna Tokarz, sołtyska Ropicy G.
Trzeba poruszyć struny ambicji: dla wszystkich masz czas, tylko nie dla nas. Do tego naburmuszona mina. Jak już dochodzi do spięcia, to mąż umyka z pola widzenia. Twierdzi, że czuje się bezpieczniejszy.

Włodzimierz Kario, stadnina Stara Cegielnia

Do spięć dochodzi, gdy nie zrobię czegoś, o co prosiła żona. Bywa że lista grzechów jest długa. Jak już naprawdę się zezłości, wtedy szybko obmyślam plan wspólnej wycieczki, konnej lub pieszej. To skutkuje.
Mariola Migdar, prezes SM Małopolska
Fochów nie umiem strzelać, więc ta metoda perswazji odpada. Stosuję chwyt: kochanie, nikt tak dobrze tego nie zrobi jak ty. Uśmiechnę się, pomrugam oczami. Mąż jest wniebowzięty, a ja mam, czego chciałam.

Jakub Diduch, muzyk
Jestem pedantem. Każda rzecz w domu ma swoje miejsce. I na tym tle bywa, że spieramy się z żoną, która ma lżejsze podejście do definicji porządku. Jak uzna, że przesadziłem, to lepiej jej zejść z drogi. Tsunami trudno zatrzymać.
Jadwiga Wójtowicz, radna powiatowa
Na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone. Mąż ma masę pomysłów na życie, na biznes, na rodzinę. Ja jestem od realizacji. Moja broń? Pytanie: kochanie, chcesz mieć rację, czy chcesz być szczęśliwym?

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska