Różne opinie
Mieszkańcy ulicy Langera w Bochni, przy której stoi blok, gdzie mieszkała z ojcem Elżbieta J., są wstrząśnięci śmiercią starszego pana. Ale ich opinie na temat tej tragedii wcale nie są jednoznaczne.
Wielu nie może zrozumieć motywów, jakimi kierowała się Elżbieta J. zostawiając chorego ojca na pewną śmierć.- Przecież on wymagał opieki przez cały dzień, z racji swojego wieku, ale także dolegliwości, jakie miewał - powiedziała nam jedna z sąsiadek, prosząca o zachowanie anonimowości.
Inni trzymają stronę kobiety, twierdząc, że sama miała poważne problemy zdrowotne. Mówią, że nie dając sobie rady z opieką nad starszym ojcem, szukała pomocy w różnych bocheńskich instytucjach. Niestety bezskutecznie.
Czysty czy zaniedbany?
Tylko w tym roku u 85-letniego mężczyzny pogotowie interweniowało kilka razy. - Ostatni raz lekarz był tam 9 lutego - mówi Jarosław Kycia, dyrektor Szpitala Powiatowego w Bochni.
Po powrocie z tej wizyty lekarka zapisała w dokumentacji, że mężczyzna jest zaniedbany, głodny i spragniony. - O tej sytuacji wiedziało też Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Tarnowie, które informację miało przekazać do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bochni oraz na policję. Do MOPS-u informacja nie dotarła (9 lutego to niedziela, ośrodek wtedy nie pracuje), policja natomiast odwiedziła mężczyznę. Podczas tej wizyty funkcjonariusze nie zauważyli jednak nic niepokojącego: mężczyzna był czysto ubrany, miał jedzenie, w domu była jego córka. Jednym zdaniem: nie znaleziono podstaw do wszczęcia procedury "niebieskiej karty".
Zarzuty dla córki
Podstawy do zatrzymania kobiety na okres trzech miesięcy znalazła teraz prokuratura, która prowadzi postępowanie w sprawie śmierci 85-latka z ulicy Langera.
- Kobieta usłyszała zarzut porzucenia nieporadnego ojca, co doprowadziło go do śmierci, oraz pozbawienia go wolności na okres 16 dni - wylicza prok. Elżbieta Potoczek-Bara, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Z ustaleń śledczych faktycznie wynika, że pod koniec lutego kobieta wyjechała na 16 dni, pozostawiając ojca w mieszkaniu zamkniętym na klucz. O swoim wyjeździe nie powiadomiła ani pomocy społecznej, ani też swojego brata. Kobieta zostawiła ojcu niewielkie porcje jedzenia, nie była to jednak ilość wystarczająca na 16 dni.
Prokurator bada
Sprawa, którą zajmuje się prokuratura, na pewno nie jest jednoznaczna. Nieoficjalnie udało się nam ustalić, że Elżbieta J. także leczyła się na przewlekłe schorzenia. Nie jest też jasny cel jej wyjazdu. Śledczy ustalają, czy był to wyjazd wypoczynkowy czy zarobkowy.
Wyjaśniane jest także to, czy kobieta interweniowała w miejskich instytucjach prosząc o pomoc w opiece nad chorym ojcem.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+