https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Konie z Morskiego Oka przebadane. Są zdrowe

Łukasz Bobek
Weterynarz Marek Tischner badał konie kilka minut po tym, jak wyjechały z pełnym wozem na Włosienicę
Weterynarz Marek Tischner badał konie kilka minut po tym, jak wyjechały z pełnym wozem na Włosienicę Łukasz Bobek
Zadziwiająco dobrze wypadły tegoroczne badania koni, które wożą turystów na szlaku do Morskiego Oka. Zdaniem lekarza weterynarii, który w poniedziałek badał te zwierzęta, są one zdrowe i zadbane. Zanim jednak sezon wożenia turystów do Morskiego Oka rozpocznie się na dobre, tym zwierzętom, które pozytywnie przeszły badania, zostaną wszczepione czipy.

Badania koni, zgodnie z regulaminem przewożenia turystów na tym szlaku, zorganizował Tatrzański Park Narodowy. Zwierzęta oglądał Marek Tischner, lekarz weterynarii z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.

Badanie odbywało się na Włosienicy, czyli na górnym przystanku, dokąd dojeżdżają góralskie fasiągi z turystami. Konie po wywiezieniu pełnego wozu (14 osób), były oglądane przez lekarza weterynarii, a następnie badane. Wczoraj udało się przebadać 42 konie.

- Badamy tętno konia, oddechy, ruchy jelit. Oceniamy jak się konie ruszają, jakie mają kopyta - wylicza Marek Tischner. - Po licznych publikacjach w mediach spodziewałem się, że ich stan będzie o wiele gorszy. Jestem jednak bardzo mile zaskoczony. Zdarzył się nawet jeden przypadek, że badałem konia po raz drugi, bo wyglądał tak jakby dopiero co wyszedł ze stajni, a nie szedł z pełnym wozem pod górę.

Niektórym koniom wykonywano badania za pomocą holtera EKG. - Zwierzęta te szły z założonym rejestratorem, który tak jak tachometr w samochodzie, rejestruje tętno konia przy podejściu tak do góry, jak i na dół - mówi Maciej Jackowski, hippolog, który pomagał badać zwierzęta.

W trakcie wczorajszych badań, w odróżnieniu od tych sprzed roku, spokojnie zachowywali się także fiakrzy. - Badania trzeba przejść. Zgodnie z regulaminem, pod nadzorem Tatrzańskiego Parku Narodowego, a nie tak na dziko - mówi fiakier Jan Bafia. - Konie są zadbane. Dbamy o nie nawet lepiej jak o swoją żonę i dzieci - śmieje się góral.

W poniedziałek wszystkie konie pozytywnie przeszły badania. Teraz czeka je wizyta przedstawiciela Polskiego Związku Hodowców Koni, który wszczepi zwierzętom specjalne czipy. Za nadajniki zapłacą fiakrzy (50 zł sztuka), a pracownicy TPN dostaną czytniki, dzięki którym wyrywkowo na szlaku będą mogli sprawdzać, czy koń, który akurat ciągnie fasiąg, przeszedł badania, czy nie.

Wybieramy Superkota! Zobacz fantastyczne zdjęcia kotów i oddaj głos na najpiękniejszego!

Konkurs na najładniejsze zdjęcie matki z dzieckiem! Weź udział i zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 11

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Z
Zwierzak
Muszę się tu wtrącić ale czy nie można zastąpić konia czymś innym,jest tyle mechanizmów i dlaczego nie wezmą auta czy busa do tego typu transportowania ludzi nad Morskim Okiem???A rzeczywistość jest taka są to ludzie leniwi którzy se ułatwiają transport do Morskiego Oka bo "Bozia nóg nie dała"!!!Konie powinny na prostych drogach pracować....
j
ja sam
ZAKOPANE PRZEPRASZA ZA PANIĄ CZERSKĄ!!!
J
Ja
A i jeszcze posypywać śniegiem, a jak się skończył to lać zimną wodą z pobliskiego potoku...
Z
Zainteresowany
Konie jechały pod górę 50 do 55 minut (zapis z pulsometru), czyli dokładnie tyle ile w normalnym trybie pracy.
W tym przypadku to "cysto prowda".
Pan Jackowski nigdy i nigdzie nie postulował podniesienia dopuszczalnej normy obciążenia koni, lecz tylko stwierdził, że to które jest w tej chwili to około 1/2 możliwej do uciagniecia przez parę koni w tych konkretnych warunkach.
Nie mając pojęcia o przeprowadzonych badaniach, nie wypowiadaj się o nich drogi anonimie. I tu można dodać "tyz prowda".
Czasem warto pomyśleć przed wypisywaniem bezsensownych komentarzy.
s
skandal
przez to miały utrudnione stygniecie. A konie badał po 20 minutach od przyjechania, zatem nie WYSIŁKOWO !!
j
jak powiadał inny Tischner
wiekszosc koni jest "nowych" czyli poprzednie poszły do rzezni, Tam teraz na palcach mozna policzyc konie, które pracuja wiecej niz 1 sezon!!
Natomiast ekspert Jackowski chce zeby konie coagneły tam do CZTERECH TON a zatem na wozie bedzie siadać po 20 osób'
a c odo czasu przejazdu : wczoraj konie jechały ponad godzine w sezonie zapier..ą po ok 50o minut , jest GORACO a nie ok 20 stopni to wie warunki pracy ZMIENIAJA !!
w
wujek
Kaśka to ty.
ł
łoscypek
a te konie co jeżdżą po ZAKOPANEM to kto przebada ? a tych wozaków co to jeżdżą tymi zdrowymi konikami też powinno się przebadać , a wozy w których wożą turystów to ktoś sprawdził ich stan techniczny ? kolejna sprawa ktoś powinien się zająć tym że ta wozaki nie sprzątają po swoich koniach , to powinno się karać bardzo surowo !
z
zielonooka
Konie są stworzone genetycznie do tego, by pracować fizycznie, górale w swej twardej naturze od zarania pokochali te zwierzęta bo pozwalały im przeżyć w trudnych warunkach fizycznych, z dziada pradziada uczyli się postępować z tym zwierzętami. Przygodny turysta, który tylko raz albo dwa razy do roku obserwuje konia nie ma żadnego prawa by oceniać stan zdrowotny ani tego zwierzaka ani tym bardziej krytykować właściciela z prostej przyczyny-nie ma o tym zielonego pojęcia.

Pytanie do Pani turystki-przepraszam, a czy panie się nie poci?
Nie wie Pani jakie sankcje grożą wozakowi który naruszy regulamin ustalony przez TPN. Przeładowanie wozu nawet jednym turystą wiąże się przez wozaka z utratą licencji i automatycznie zakończeniem jazdy w Morskim Oku.
Rotacja fiakrów w Morskim Oku nie jest drastyczna, a wiec wskazuje to na to, że rygorystycznie przestrzegają regulamin, a ten artykuł jest wreszcie prawdą o stanie fizycznym koni w Morskim Oku. Nareszcie, brawo!!
t
turystka
wróciłam z gór i morskiego oka.. to co się tam dzieje to jakies NIEPOROZUMIENIE, nie zmieniło się NIC. konie ciągną po ok 20osób, spocone zasapane cieknie im piana , ledwo ciągną wozy.. leci z nich pot az zostawiają slady na drodze, oblepione białą pianą, na wozach rozbawieni ludzie, którzy mają z tego frajdę, jak 'byk' pisze na tablicach ze do 14 osób, włazi po 20.. wygląda to strasznie. idąc szlakiem co chwile robilismy docinki jak jechał wóz, jednak to nic nie daje, ludzie z wozów wyzywają i się z tego śmieją, a właściciele koni NIC z tą sytuacją nie robią. Na morskie oko szło się w niemilej atmosferze, widząc takie coś. odwracalismy głowe, nie moglismy patrzeć na sapiące konie, które w wyższych partiach nie mogly uciągnać wozów. wozy PRZEŁADOWANEEEEE ! w żadnym nie bylo 14 osób.. tylko po 18 i więcej plus np wózki z dziećmi..
k
koniarz
watpie czy pan wet M.T. jest kompetentnym weterynarzem zeby ocenial zdrowie jakichkolwiek zwierzat... mialem z nim osobisty kontakt podczas kiedy umieral pewien kon na kolke... slowa pana ,,wet'' M.T.:,, haha to nie kolka widzialem milion kolek'' - po czym kon po meczarniach padl na trzeci dzien od ,,diagnozy''... kon ponadto byl nawadniany mokrym przescieradlem (a raczej wyziebiony) a dozylnie byl podany lek irygacyjny,na ktorym bylo napisane: NIE PODAWAC DOZYLNIE... moze pan M. T. sie zmienil od tego czasu,ale jakos trudno mi w to uwierzyc... oby te konie z Morskiego Oka na prawde zdrowe byly...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska