Konie na trasie do Morskiego oka zostaną. Wojewoda małopolski mówi jasno
Wojewoda małopolski w poniedziałek wziął udział w posiedzeniu Komisji Budżetu Rady Powiatu Tatrzańskiego, które odbyło się w Starostwie Powiatowym w Zakopanem. Podczas posiedzenia został poruszony temat transportu konnego do Morskiego Oka. W spotkaniu wzięli udział starosta i wicestarosta tatrzański, radni powiatu, zastępca wójta gminy Bukowina Tatrzańska, przedstawiciele przewoźników oraz dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego.
- Ze strony rządu RP nie ma i nigdy nie będzie zgody na krzywdzenie zwierząt. Jednocześnie nie ma możliwości, aby w jakikolwiek sposób – w imię ideologii czy też spojrzenia wąskiej grupy ludzi – pozwolić na zniszczenie 150-letniej tradycji i krzywdzenie osób dbających i troszczących się o swoje zwierzęta. Mądry kompromis jest taki, w którym każda ze stron będzie musiała trochę ustąpić i przyjąć punkt widzenia strony drugiej – przekazał wojewoda małopolski Krzysztof Jan Klęczar.
Nawiązał tym samym do podpisania listu intencyjnego między dyrektorem Tatrzańskiego Parku Narodowego, starostą tatrzańskim, wójtem Gminy Bukowina Tatrzańska i przedstawicielami Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka z gminy Bukowina Tatrzańska. Do podpisania listu doszło 28 lutego. List dotyczy porozumienia w sprawie transportu elektrycznego na drodze do Morskiego Oka. Zgodnie z listem intencyjnym fiakrzy będą realizować przewozy kulturowe fasiągami na najbardziej płaskim odcinku - od Palenicy Białczańskiej do Wodogrzmotów Mickiewicza.
Urząd wojewódzki informuje, że „pełną trasę, od Palenicy Białczańskiej do Włosienicy, turyści będą mogli pokonać, korzystając z bezemisyjnego transportu elektrycznego”. Tymczasem, na konferencji prasowej 28 lutego, w której wzięła udział także minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, padły deklaracje, że busy będą kursowały od Wodogrzmotów Mickiewicza do Włosienicy.
Rozbieżne interesy. Potrzebny kompromis
- Państwo przewoźnicy najchętniej powiedzieliby: „zabrać tą całą elektrykę, konie mają jeździć całą trasą”. Strona druga życzyłaby sobie końca transportu konnego – tego, aby transport realizowany był tylko i wyłącznie busami elektrycznymi. Trzeba w tym wszystkim jednak zachować rozsądek. W mojej osobistej opinii mamy następujący kompromis. Pierwszy odcinek trasy będą obsługiwały tradycyjne przewozy konne. Na drugim, bardziej stromym, pojawią się elektryczne busy. Są one już zakupione, a ich obsługa ma być tak uregulowana, aby zadbać o interes rodzin, które żyją z transportu do Morskiego Oka. Taki kompromis jest pewnym punktem wyjścia – dodaje wojewoda małopolski.
- Stanowisko rządu jest takie, że nie ma możliwości całkowitej likwidacji transportu konnego, bo trzeba rozumieć potrzeby całości społeczeństwa. Jeśli ktoś ma potrzebę jeździć busem, to może z tej opcji korzystać na pewnym odcinku. Tak kompromis został wypracowany. Ale bardzo proszę jedną i drugą stronę, żebyśmy nie zepsuli tego, co zostało w trudzie wypracowane – podkreśla wojewoda Klęczar.
Według zapowiedzi dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego elektryczne busy mają wyjechać na trasę do Morskiego Oka pod koniec kwietnia.
