ŁKS II Łódź - Hutnik Kraków 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 Wzięch 5.
ŁKS II: Idasiak - Wszołek, Rozwandowicz, Ślęzak, Książek - Zając (46 Lipień), Pawłowski, Wzięch (26 Terlecki, 63 Grabowski), Kościuk, Coulibaly (84 Ikwuka) - Popławski (63 Siwek).
Hutnik: Damian Hoyo-Kowalski - Zięba (59 Kieliś), Daniel Hoyo-Kowalski, K. Głogowski (84 Tarasovs), Jania - Słomka, Semik (46 Szablowski), Misak (84 Rzepka), Urbańczyk, Wilak (77 Bełycz) - Kuzimski.
Sędziował: Maciej Kuropatwa (Katowice).
Żółte kartki: Ślęzak, Lipień, Wszołek, Książek - Wilak, Daniel Hoyo-Kowalski, Tarasovs.
Błąd w obronie kosztował ekipę Hutnika utratę bramki i porażkę
Hutnik miał świetną okazję w 2 min. Po składnej akcji i prostopadłym podaniu Macieja Urbańczyka sam przed bramkarzem rywali znalazł się Patrik Misak, ale uderzył niecelnie.
Gospodarze szybko odpowiedzieli golem, jak się okazało później - zwycięskim. W 5 min po rzucie rożnym Ksawery Semik pechowo zgrał piłkę prosto pod nogi Mateusza Wzięcha, który z 7 metrów trafił między rywalami do siatki przy bliższym słupku.
Już minutę później mógł być remis. Po kolejnym ciekawym rozegraniu Mateusz Kuzimski uderzył z bliska, ale prosto w Huberta Idasiaka. Następna wyborną okazja dla gości była w 40 min, po przechwycie i zagraniu Kuzimskiego podobną sytuację, jak wcześniej Misak, miał Filip Wilak, ale też przestrzelił.
Bramkarz rezerw ŁKS-u zatrzymał graczy Hutnika
Po przerwie krakowianie mieli kilka szans na przynajmniej wyrównanie. W 47 min uderzenia Wojciecha Słomki i Kamil Głogowskiego zostały zablokowane, a po chwili głową mógł zdobyć Daniel Hoyo-Kowalski. W 50 min groźnie głową uderzył Kuzimski - Idasiak obronił.
Drużyny poszły na wymianę ciosów - świetną okazję dla gospodarzy zmarnował Kacper Popławski (golkiper Hutnika sparował piłkę na rzut rożny). W 73 min odrobiny szczęścia i precyzji brakło Kuzimskiemu, z 6 m trafił w poprzeczkę, a dobitka wolejem Karola Szablowskiego została zablokowana. "Kuzim" próbował później z wolnego - Idasiak obronił, taki sam efekt był ich pojedynku w 90+1 min (strzał z bliska), a minutę później w następnej wybornej okazji uderzył źle.
Później do siatki trafił wreszcie Daniel Hoyo-Kowalski, ale był na wyraźnym spalonym i sędziowie gola nie zaliczyli.
