

OSIEM PIĘKNYCH WIECZORÓW
Gdy 2 maja Wisła Kraków w pięknych i dramatycznych zarazem okolicznościach zdobywała Puchar Polski, wygrywając pod dogrywce z Pogonią Szczecin 2:1 i torując sobie tym samym drogę do europejskich pucharów, mało kto liczył, że pogra w nich aż do końca sierpnia. Dziesiąty zespół poprzedniego sezonu w I lidze był w stanie dotrzeć do ostatniej fazy przed ligową w rozgrywkach Ligi Konferencji. Malkontenci powiedzą zaraz, że po co Wiśle to było, skoro dostawała takie łomoty jak od Rapidu Wiedeń czy w pierwszym meczu z Cercle Brugge. A my powiemy, że to nawet mimo wyników były po prostu piękne wieczory, super przygoda dla „Białej Gwiazdy”, która jest w takim miejscu swojej historii, w jakim jest i jej start w europejskich rozgrywkach był po prostu wartością samą w sobie. Zresztą, kibice, którzy byli na tych meczach w Krakowie czy na wyjazdach chyba nie mają wątpliwości, że były to właśnie piękne wieczory. Tym bardziej po tym, jak Wisła zagrała na koniec tego wszystkiego w Brugii.

ZESPÓŁ, KTÓRY NIGDY SIĘ NIE PODDAJE
Było w tej przygodzie Wisły z europejskimi pucharami kilka trudnych momentów, ale to był zespół, który nigdy się nie poddawał. Nawet w najgorszej sytuacji starał się grać swoje. I to też jest kapitał, na którym można zbudować bardzo dużo. Już w rozgrywkach ligowych w Polsce. Bo skoro dało się z czołowym zespołem w Belgii, to da się z każdym w I lidze!

ZEBRANE DOŚWIADCZENIE PRZEZ PIŁKARZY
To nie jest tak, że Wisła sobie tylko w tych pucharach pograła. Osiem meczów w europejskich rozgrywkach to jest świetny kapitał, na którym można budować przyszłość wielu piłkarzy, jakich „Biała Gwiazda” ma dzisiaj w kadrze. Tym bardziej, że nie zapominajmy o tym, że cztery z nich wygrała. A to doświadczenie? To przede wszystkim cenna lekcja dla tych młodych, jak Olivier Sukiennicki, Piotr Starzyński, Patryk Gogół czy Mariusz Kutwa, ale też tych, którzy jeszcze dzisiaj mają nieco dalej do regularnego grania w pierwszym zespole, ale za moment mogą mieć znacznie bliżej, jeśli złapią i wykorzystają swoją szansę, by wspomnieć o Karolu Dziedzicu czy Kubie Wiśniewskim. Starsi też jednak mogli czegoś się nauczyć. Bo mądry, świadomy piłkarz jest w stanie poprawić się nawet po „trzydziestce”. Czy tak będzie? Tego dzisiaj nie wiemy, liga da odpowiedź, ale wiślacy dostali wyjątkową szansę na to, by to doświadczenie zebrać.