Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrowersje wokół zlotu samochodów w Ojcowskim Parku Narodowym. Hałas, spaliny. Czy to wszystko jest legalne?

Adam Lis
KPP Kraków
Od lat na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego odbywają się - czasami nawet kilkudniowe - zloty miłośników fanów motoryzacji. Ekolodzy zwracają uwagę, że to zagrożenie dla bobrów i płazów - te ostatnie często giną pod kołami aut. Kierowcy szybkich samochodów mają też czasami stwarzać niebezpieczeństwo dla innych uczestników ruchu: pędzą z niedozwoloną prędkością przez ostre zakręty, rozjeżdżają też pobocza, trawniki itp. Policja natomiast zwraca uwagę, że owszem: na publicznej drodze mundurowi interweniują, nakładają mandaty, ale jedna z imprez odbywa się na terenie prywatnym - tam mogą wkroczyć do akcji tylko w momencie, gdy ktoś zgłasza np. zakłócenie porządku.

FLESZ - Jak przygotować dzieci do powrotu do szkoły?

W Pieskowej Skale jak co roku spotkali się fani motoryzacji. Jak zwykle nie wszyscy zachowywali się zgodnie z przepisami. Policja czuwała nad bezpieczeństwem ruchu drogowego. Były kontrole, wykroczenia, mandaty, zatrzymane dowody rejestracyjne i wniosek do sądu o ukaranie kierowcy.

Podkom. Justyna Fil, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Krakowie, informuje, że ostatni zlot fanów motoryzacji to była impreza, organizowana przez prywatną firmę - na prywatnym terenie, w rejonie jednej z restauracji w Pieskowej Skale. Odbyła się pod koniec sierpnia. Wciąż głośno o niej w przestrzeni publicznej.

- Na imprezę zaproszeni zostali pracownicy tej firmy, zajmującej się tuningiem samochodów, natomiast faktycznie pojawiły się też osoby z zewnątrz, które niejednokrotnie łamały przepisy na drodze publicznej: parkowali auta w niedozwolonym miejscu czy „palili gumę”. Wówczas reagowaliśmy, pilnowaliśmy porządku. Natomiast jeżeli chodzi o teren prywatny, to jeśli dochodzi tam do zakłócenia porządku, i ktoś to zgłosi, to wtedy podejmujemy interwencję. Podczas ostatniego zlotu nie otrzymaliśmy zgłoszeń o zakłóceniu porządku na prywatnym terenie - dodaje oficer prasowy KPP w Krakowie.

Podkreśla, że gdyby impreza spełniała stosowne warunki, określone w Ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych, wówczas wymagałaby odpowiednich powiadomień i pozwoleń służb i instytucji. - Zatem funkcjonariusze drogówki zostaliby oddelegowani do jej zabezpieczenia - dodaje. Ta nie spełniała, gdyż m.in. nie uczestniczyło w niej ponad tysiąc osób.

To wszystko nie zmienia faktu, że przy okazji prywatnej imprezy, na publicznych drogach w okolicy pojawiło się dużo samochodów. Media pisały tak: „Zlot miłośników motoryzacji z udziałem około 400 uczestników odbył się w Pieskowej Skale na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego. To spotkanie wymusza intensywną pracę policji. Na miejsce zostały skierowane patrole Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Krakowie oraz podległych komisariatów, celem zapewnienia bezpieczeństwa w ruchu drogowym”.

A podkom. Justyna Fil relacjonowała: „Na tego typu zgromadzeniach, przy tak dużej liczbie pojazdów i osób, często dochodzi do popełniania wybryków chuligańskich, zakłóceń porządku publicznego oraz zagrożeń bezpieczeństwa w ruchu drogowym, poprzez parkowanie w miejscach niedozwolonych, przekraczanie dozwolonej prędkości, czy tzw. „palenie gumy” lub „strzelanie z układu wydechowego”.

I wyliczała: „W ramach trzydniowych działań policjanci przeprowadzili 93 kontrole pojazdów i ujawnili 49 wykroczeń. Wobec 36 osób, które dopuściły się tych przewinień, policjanci nałożyli mandaty karne, w jednym przypadku skierowali wniosek o ukaranie do sądu, a pozostałe osoby pouczyli. Mundurowi zatrzymali 12 dowodów rejestracyjnych, wobec ujawnienia nieprawidłowości w stanie technicznym kontrolowanych pojazdów. Ponadto kontrolowani przez policjantów kierowcy zostali poddani badaniu na trzeźwość - wszyscy byli trzeźwi”.

Nie jest tajemnicą, że w Pieskowej Skale miłośnicy szybkich samochodów niejednokrotnie - na drogach publicznych - zagrażają bezpieczeństwu zwierząt oraz ludzi. Zwraca na to uwagę Mariusz Waszkiewicz, prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody. - Byliśmy ostatnio świadkami nocnych wyścigów. To był czas, gdy obowiązywały rządowe ograniczenia w poruszaniu się, wprowadzone w wyniku epidemii koronawirusa. Kierowcy palili gumę, zgłosiliśmy sprawę na policję - mówi Waszkiewicz.

Koronawirus w Krakowie. Stolica Małopolski nie będzie już w ...

Dodaje, że ekolodzy dbają w Pieskowej Skale o bezpieczeństwo płazów i ich bezpieczną migrację. - Przenosimy je z jednego skraju drogi na drugi. Niestety, bez naszej pomocy często są rozjeżdżane przez samochody - dodaje Waszkiewicz. Zwraca uwagę, że nocne wyścigi w Pieskowej Skale to też zagrożenie dla samych kierowców. - Ścigający się tam samochodami upatrzyli sobie miejsce piekielnie niebezpieczne, droga jest kręta, niejednokrotnie widzieliśmy tam samochód w rowie, który pomagaliśmy z niego wyciągać - kwituje Waszkiewicz.

Tomasz Gierat, dyrektor Ojcowskiego Parku Narodowego, na terenie którego odbywał się zlot, przyznaje, że hałaśliwi miłośnicy czterech kółek sprawiają problemy na terenie parku, ale jego zdaniem pracownicy OPN nie mają narzędzi prawnych, którymi mogliby karać uciążliwych kierowców. - Karanie za zbyt szybką jazdę czy stwarzanie zagrożenia na drodze leży w gestii policji. My możemy karać za niszczenie przyrody, ale uczestnicy imprezy nie wjeżdżają na tereny parku. Wszystko odbywa się na drodze publicznej lub terenach prywatnych - mówi Tomasz Gierat.

Zdaniem szefa OPN największe szkody dla parku wywołuje hałas, który płoszy zwierzęta, i duże stężenie spalin.

Tomasz Gierat zapewnia, że strażnicy leśni współpracują z policją w zakresie wskazywania miejsc, w których co roku dochodzi do łamania prawa przez uczestników zlotu.

Po krótkim artykule w naszym serwisie internetowym na temat ostatniego zlotu samochodów, autorka tekstu zaczęła dostawać mnóstwo podejrzanych telefonów i smsów, w tym również wulgarnych. - Dzwoniły do mnie osoby, które były zainteresowane betoniarką, którą rzekomo wystawiłam na serwisie ogłoszeniowym. Były też telefony w sprawie innych ogłoszeń, których nie zamieszczałam. W ciągu dwóch dni odebrałam kilkadziesiąt telefonów i smsów, które bardzo mnie zaniepokoiły, w niektórych odnoszono się do mnie przekleństwami - dodaje dziennikarka.

Nie ukrywa ona, że czuje się zastraszana przez anonimowe osoby. Forma kontaktowania się z autorką tekstu przypomina groźby. Autorka tekstu jest w stałym kontakcie z policją w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska