Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kradzież przy ul. Królewskiej: straciła złoto i szmaragdy. Czy łup był wart milion?

Artur Drożdżak
Dariusz Gdesz
Nie pomogły dwa sejfy w mieszkaniu, drzwi zamykane na sześć zamków, alarm i kraty w oknach. Emerytowana lekarka, specjalistka od psychiatrii, straciła fortunę, gdy złodzieje obrabowali ją z kosztowności, czarnych pereł i szmaragdów. Sprawcy zostali właśnie skazani przez krakowski sąd. Leszek W. usłyszał wyrok trzech lat i ośmiu miesięcy więzienia, jego córka i wspólniczka dostała karę czterech i pół roku więzienia.

Czytaj także: Zaostrza się kibolska wojna na osiedlu Azory

Do kradzieży doszło pięć lat temu na ul. Królewskiej w Krakowie. Media okrzyknęły sprawę "skokiem stulecia", bo pokrzywdzona wyceniła precjoza na milion złotych. 73-letnia kobieta przez 40 lat była lekarzem w Jarosławiu (woj. podkarpackie), z czego 27 lat była ordynatorem oddziału psychiatrii. Potem przeniosła się do Krakowa, gdzie odziedziczyła spory majątek. Była nieufna wobec obcych i nikogo nieznajomego nie wpuszczała do mieszkania. Kiedy jednak 4 maja 2006 r. do drzwi zapukał mężczyzna i powiedział, że jest pracownikiem administracji, zaprosiła go do kuchni.

- Sprawdzamy kanalizację, bo sąsiedzi z wyższych pięter skarżą się, że im wybija nieczystości w łazienkach - tłumaczył. Towarzyszyła mu kobieta, która stanęła w drzwiach wejściowych. Mężczyzna w łazience sprawdził zawory hydrauliczne, spuścił wodę, coś zapisywał w grubym notatniku. Usiedli w kuchni, by napisać protokół pokontrolny, młoda kobieta stała drzwiach i zasłaniała ciałem widok na przedpokój, w którym zgasiła światło.

Gospodyni miała parę na oku, bo obawiała się, by jej nie okradli. Tego dnia rano pobrała ponad 15 tys. zł, by zapłacić notariuszowi i pieniądze położyła na fotelu w dużym pokoju. Gdy goście wyszli, wybiegła na zakupy, bo przygotowywała się do swoich imienin.

Kiedy wróciła po kilku godzinach, odłożyła kolczyki na swoje miejsce, do kredensu. Wtedy przeżyła szok, bo zobaczyła, że jej kolekcja wyparowała. Złodzieje pozostawili nietknięte mniej cenne egzemplarze. Zniknęły szmaragdy i czarne perły, wyroby ze złota, które trzymała jako pamiątki po rodzicach. Nie było śladów włamania, a przecież nikogo obcego nie wpuszczała do środka. Lekarka zgłosiła sprawę na policji, choć nie chciano jej wierzyć, że jej kolekcja miała taką wartość. - Milion złotych? Chyba się pani myli - dziwili się policjanci. Lekarka nie miała zamiaru polemizować, tylko przyniosła dokumenty świadczące o wycenach skradzionych przedmiotów.

Kilka tygodni później zatrzymano na granicy polsko-ukraińskiej Leszka W., po kilku dniach jego córkę Monikę. Postawiono im zarzut kradzieży kolekcji. - Musieli mieć wspólniczkę, którą wpuścili do środka i która okradła mnie, gdy zajmowałam się wizytą rzekomych fachowców - zeznała pokrzywdzona. 36-letnia Monika W. i 60-letni Leszek W. nie przyznawali się do winy. Lekarka nie wierzy, że odzyska swą kolekcję.

- Sama sobie jestem winna - potakuje. Przyznaje, że szmaragdy i czarne perły były miłością jej życia, dawały jej radość w trudnych czasach komunizmu. - Lubiłam je wyjmować z sejfu i patrzeć na nie kilka godzin. Kochałam je, jak się kocha coś najcenniejszego - wzdycha. Podczas procesu jeszcze raz oszacowano wartość kolekcji i biegły wycenił ją na 173 tys. zł. Taką też wartość wyrządzonej szkody przypisano oskarżonym w wyroku. Wyższa kara dla Moniki W. wynikała z tego, że odpowiadała przed sądem w recydywie.

Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię najpiękniejszych kandydatek!

Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska