FLESZ - Etapy znoszenia obostrzeń
Dramatyczne zajście rozegrało się 17 września 2017 r. na ul. Morawińskiego, gdzie kilka osób spotkało się na imprezie pod chmurką i popijało alkohol. Jeden z uczestników biesiady 35-letni Gabriel J. zaczął robić wyrzuty koledze Adrianowi K., że niezbyt troskliwie opiekuje się swoją dziewczyną Pauliną. W żartach dał kumplowi miesiąc czasu, by jego partnerka zaczęła opływać w luksusy, bo inaczej, jak to zaznaczył Gabriel J., „ją porwie i zamknie w klatce”. Adrian K. zirytował się na słowa znajomego i doszło do drobnej szamotaniny panów, których rozdzielił jeden z uczestników imprezy.
Spór o Paulinę
Niespodziewanie na imprezie pojawili się stróże prawa, bo towarzystwo zachowywało się zbyt głośno, co przeszkadzało sąsiadom. Gdy funkcjonariusze policji odeszli, Gabriel J. znowu zaczął mówić o złych warunkach bytowych Pauliny, przechwalał się, że potrafi lepiej od kolegi zadbać o kobietę. Zdenerwowany Adrian K. zbliżył się do niego i biesiadnicy byli pewni, że spoliczkuje Gabriela J. On jednak był szybszy i sięgnął po nóż, którym chwilę wcześniej się bawił, i zadał jeden cios koledze w klatkę piersiową. Ranny aż usiadł z bólu i zaczął tamować krew z rany. Sprawca po zadaniu ciosu oddalił się, a Paulina G. wezwała na miejsce pogotowie. Przybyła też policja, ale funkcjonariuszom nie udało się odnaleźć noża, który posłużył do zranienia Adriana K.
Ranny trafił do szpitala, gdzie opatrzono mu ranę. Biegły medyk w opinii stwierdził, że cios był zadany z nieznaczną siłą i nie spowodował dużych obrażeń ciała, rana miała głębokość 4-5 cm i nie zagrażała życiu mężczyzny.
Gabriel J. nie przyznał się do próby zabójstwa, ale potwierdził przebieg wypadków. Zaprzeczył, by użył noża. Opowiadał, że doszło do scysji, podczas której z Adrianem K. mieli w rękach butelki, one się stłukły, gdy chciał odeprzeć cios kolegi i zapewne wtedy szkłem go zranił.
Nie było ataku butelką
Sąd Okręgowy w Krakowie wykluczył taki przebieg wypadków, na miejscu nie znaleziono butelek i kawałków szkła. Choć nie odkryto noża, to świadkowie potwierdzili, że widzieli go przed zajściem w rękach Gabriela J.
Mężczyzna był już karany za przestępstwa przeciwko mieniu i związane z narkotykami, biegli zauważyli, że ma ponadprzeciętną inteligencję oraz że słabo kontroluje swoje emocje. Zdaniem sądu oskarżony działał impulsywnie w czasie imprezy, nie planował ataku, sam sprowokował zajście i podgrzewał negatywne emocje u Adriana K. Nie można jednak było mówić o próbie zabójstwa czy ciężkim zranieniu pokrzywdzonego.
Wyrok skazujący
Sąd skazał go na trzy i pół roku więzienia za spowodowanie uszczerbku na zdrowiu Adrian K. i nakazał zapłatę 3 tys. zł pokrzywdzonemu. Prokurator w apelacji chciał surowszej kwalifikacji i 8 lat więzienia dla oskarżonego, obrona wnosiła o łagodniejsze potraktowanie mężczyzny, czyli kary półtora roku i 1000 zł zadośćuczynienia. Sąd Apelacyjny w Krakowie wyroku jednak nie zmienił, jest prawomocny.
