Krakowskie ulice stają się alejami snajperów jak z wojennych filmów. Wszystko dzięki łatwemu dostępowi do broni pneumatycznej i wiatrówek. Strzelcy zabawiają się, polując na przechodniów lub próbują wybić szybę sąsiadowi. Takie zabawy mogą jednak prowadzić do poważnego uszkodzenia ciała, np. utraty oka. Pociski, choć niewielkie, lecą z zawrotną prędkością.
Od początku roku policja odnotowała w Krakowie kilka przypadków strzelania z broni pneumatyczej. Cztery dni temu na ulicy Batorego padły strzały w kierunku bursy studenckiej. Snajper kupił wiatrówkę... na bazarze. Strzelał do tarczy i nie zauważył, że część pocisków wylatuje za okno.
W maju oddano strzały do mężczyzny idącego ul. Armii Krajowej. Policji udało się zatrzymać podejrzanego. Miał przy sobie pistolet-wiatrówkę kaliber 4,5 mm.
Na przełomie maja i czerwca nieznani sprawcy ostrzelali gimnazjum nr 37 na os. Złotego Wieku. W szybach okien znaleziono 30 otworów po pociskach. Policja ustaliła, że kilku uczniów ma okaleczone nogi. Zatrzymano czterech podejrzanych. Zajęła się nimi prokuratura i sąd.
Więcej w sobotnio-niedzielnym wydaniu "Gazety Krakowskiej"