W środowisku nauczycielskim wrze. Zdaniem pedagogów łączenie dwóch funkcji kierowniczych, choć prawo tego nie zakazuje, jest nieetyczne i... niemożliwe. A prezydent nie powinien pozwalać na takie działania. - To kpina - nie kryje oburzenia Andrzej Ujejski, prezes małopolskiego okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP). - Ten dyrektor powinien zwolnić się i zwrócić pieniądze. Jak w jednym czasie można wykonywać dwie prace? To nierealne! - dodaje prezes Ujejski.
Sporo wątpliwości co do solidnego wykonywania obowiązków na dwóch stanowiskach ma też Anna Kantorek, szefowa gimnazjum nr 3 w Krakowie. - Przemęczenie wcześniej czy później daje o sobie znać. Wtedy trudno zapanować nad sytuacją - komentuje dyr. Kantorek. Piotr Mika nie uważa, że jego obowiązki w dwóch placówkach kłócą się ze sobą. - Cierpi tylko zdrowie. Muszę wychodzić z domu wcześniej i później wracam - mówi. - Jak dzielę pracę? Jednego dnia jestem rano w gimnazjum, drugiego w liceum - odpowiada.
Żadnych kontrowersji w pełnieniu podwójnych funkcji kierowniczych nie widzi też Beata Adamus, szefowa XV LO. Tłumaczy, że Mika jest nauczycielem zatrudnionym w liceum na pół etatu. - Mam prawo swojego pracownika powołać na stanowisko wicedyrektora. Nie widzę w tym nic nadzwyczajnego - kwituje.
Witold Woźniak, prezes ZNP w Podgórzu, przypomina, że dyrektor szkoły ma nienormowany czas pracy. - Czyli pan Mika powinien być w szkole tyle, ile trzeba. Tymczasem sytuacja w gimnazjum jest bardzo nieciekawa - zauważa Woźniak.
Faktycznie, Gimnazjum nr 31 na Kozłówku przeżywa nie najlepsze chwile. W tym roku nie udało się utworzyć żadnego nowego oddziału. Podczas rekrutacji zgłosiło się tu zaledwie kilka osób, które były zainteresowane nauką w tej placówce. Totalna kompromitacja. - Gimnazjum schodzi na psy, a dyrektor bierze dwie pensje. To skandal, że władze miasta tolerują takie sytuacje! Sprawą powinien zająć się natychmiast kurator oświaty i wydział edukacji - słyszymy w kuluarach.
Dyrektor Mika zapewnia, że dla rodziców swoich uczniów jest dostępny przez cały czas - Znają mój numer telefonu, rozmawiamy także poza placówką - mówi. Do zarzutów, że taka sytuacja odbija się na rozwoju gimnazjum, nie chce się ustosunkować. Co na to władze miasta? Jan Żądło, dyrektor Wydziału Edukacji w krakowskim magistracie, również przyznaje, że łączenie dwóch dyrektorskich stanowisk jest kontrowersyjne, ale nie narusza prawa.
- Formalnych przeszkód nie ma - wyjaśnia Jan Żądło i zaznacza, że uważnie obserwuje dyrektora Mikę. - Wymagamy od niego pracy w pełnym wymiarze na stanowisku dyrektora, ma realizować wszystkie swoje zadania i musi być w pełni dyspozycyjny. W innym wypadku, będziemy interweniować - kwituje Żądło. I ostrzega, że nie będzie żadnej taryfy ulgowej dla dyrektora.
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu