Okazałe kamienice, pałace i gmachy użyteczności publicznej w samym sercu Krakowa zmieniają ostatnio właścicieli i mają dostać nowe życie. Czego możemy się spodziewać? Dalszego zalewu hoteli...
Do krakowskiego magistratu wpłynął wniosek o wydanie warunków zabudowy od inwestora, który kupił od banku Pekao SA modernistyczny gmach przy ul. Dunajewskiego 8. Budynek dawnego Banku Rolnego, wpisany w tym roku do rejestru zabytków, chce przebudować na hotel.
Urzędnicy zajmują się też teraz wnioskami dotyczącymi ul. Westerplatte 11. Mówią one o hotelu ze spa, restauracją w podziemiach i zewnętrznym basenem. Wyprowadziła się już stąd Wyższa Szkoła Europejska. Frontowy pałacyk z XIX w. to dawny dom fotografa Walerego Rzewuskiego (zapisał go miastu, z przeznaczeniem na szkołę fotograficzną); później był w nim m.in. konsulat sowiecki, a ostatnio uczelnia.
Dalej: polski deweloper J.W. Construction niezmiennie planuje urządzić hotel w kupionym przez siebie ogromnym, pięknym, zabytkowym gmachu PKO przy ul. Wielopole.
Niczego innego fachowcy od nieruchomości nie spodziewają się przy Rynku Głównym 47 (róg Floriańskiej), w kamienicy Margrabskiej. Tego pałacu przy Drodze Królewskiej pozbyło się niedawno Pekao SA, teraz jest własnością spółki „NRC” Stanisława Ryłki, producenta obuwia. Spółka nie informuje o swoich planach. Ale jest już wydane pozwolenie na przebudowę okien w parterze na witryny (restauracja?).
Ze św. Marka 37 wyniosło się Studium Języków Obcych Uniwersytetu Rolniczego. UR wiosną sprzedał budynek spółce Portfel Inwestycyjny. Będzie hotel.
Hotele zamiast mieszkańców
- Centrum się wyludnia, wyprowadzają się z niego uczelnie itp. Te zmiany będą postępować - mówi Krzysztof Bartuś, ekspert Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości. - Teraz najwięcej można zarobić na inwestycji hotelowej. Rynek jest cały czas nienasycony i zmieniania kamienic w hotele możemy się spodziewać jeszcze przez ok. 10 lat.
W 2018 r. w Krakowie działało 171 hoteli z ponad 11,3 tys. pokoi. W tym roku dołącza do nich 10 nowych z 840 pokojami, a projektowanych jest kilkakrotnie więcej! W latach 2015-19 powstało 40 hoteli i 3,5 tys. pokoi.
Obecnie hotele krakowskie przynoszą średnio 222 zł dziennie dochodu z każdego pokoju.
"Masakra dla budynków"
O przebudowy gmachów i kamienic na hotele zapytaliśmy wojewódzką konserwator zabytków. - Przyjęliśmy w moim urzędzie zasadę, że ograniczamy radykalne przebudowy. A najgorsze są pod tym względem właśnie przeróbki na hotele, bo trzeba np. wprowadzić dwa biegi schodów, windę itd. - odpowiada małopolska konserwator Monika Bogdanowska. - To jest masakra dla budynków. Oznacza de facto wymianę stropów, czyli wyprucie wszystkiego, co jest w środku, zostaje tylko skorupa. Owszem, są budynki, które takie metamorfozy zniosą, np. akademiki czy obiekty biurowe, ale w przypadku kamienic to po prostu rzeź - kwituje.
Zdaniem Moniki Bogdanowskiej w przypadku tak ważnych obiektów, jak gmach banku przy Wielopolu, Poczta Główna, Zakłady Tytoniowe, budynek dworca, miasto powinno być „aktywnym graczem, a nie biernym obserwatorem przymykającym oko na to, co się dzieje z zasobami budowlanymi”. Mają one bowiem prywatnych właścicieli, ale sposób, w jaki są użytkowane, nie jest obojętny dla miasta i mieszkańców.
Turystyka to nie wszystko. Czas na poważną dyskusję!
„Najazd” hoteli na centrum Krakowa uważa za bardzo niebezpieczne zjawisko dr Michał Wiśniewski z fundacji Instytut Architektury, historyk architektury.
- Kiedyś w centrum mieszkało 21 tys. osób, teraz jest ich kilkaset. Miasto zamieniło się w wydmuszkę. Po Rynku codziennie przechodzą tłumy, ale jeśli nastąpi tąpnięcie w turystyce, centrum stanie się pustym miejscem - ostrzega Michał Wiśniewski. - Na naszych oczach w ciągu dekady historyczne centrum Krakowa zamieniono w noclegownię i bar z alkoholem. Teraz duże publiczne budynki, które przez lata służyły mieszkańcom, będą zamieniane na hotele. Tak się zaczynał upadek Wenecji, gdzie pocztę główną zamieniono na sklep z odzieżą. To jest symptom, że miasto przestaje być potrzebne mieszkańcom, a staje się strefą rozrywki .
Michał Wiśniewski uważa, że obecna sytuacja wymaga pilnej dyskusji, zwłaszcza że turystyka nie jest najważniejszym elementem gospodarki Krakowa.
