https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Jak z Domu im. Piłsudskiego zrobić prywatny folwark

Piotr Rąpalski
Dom im. Józefa Piłsudskiego w Krakowie
Dom im. Józefa Piłsudskiego w Krakowie fot. Anna Kaczmarz
Związek Legionistów Polskich chce zasiedzieć budynek, o który walczy z nim gmina

Związek Legionistów Polskich, któremu przewodzi komendant Krystian Waksmundzki, wystąpił do sądu z wnioskiem o zasiedzenie Domu im. Józefa Piłsudskiego przy Oleandrach. Waksmundzki argumentuje, że zajmuje budynek od 20 lat. Robi to jednak bezprawnie, bo zabytek formalnie należy do gminy. Miasto ma niestety problem z przejęciem domu. Od lat walczy o to w sądach, a nowy wniosek procesowy znów wydłuży ten spór. Nawet o kilka lat.

Urzędnicy nazywają działanie komendanta „grą na czas”. Tracą cierpliwość i zamierzają naliczyć ZLP kary za bezprawne korzystanie z nieruchomości. Te mogą iść w miliony złotych, ale raczej nie ma szans, by związek je zapłacił. Brakuje mu nawet na ogrzewanie sporego budynku.

Miasto chce niszczejący zabytek odzyskać, wyremontować i oddać do dyspozycji innym organizacjom patriotycznym. ZLP dalej będzie mógł tam prowadzić Muzeum Czynu Niepodległościowego - ale na normalnych zasadach. Dziś Waksmundzki wpuszcza do budynku tylko wybrane grupy osób.

- Tracę wiarę, że Dom Piłsudskiego wróci do miasta i krakowian do roku 2018, na 100. rocznicę odzyskania niepodległości. Pamięć o Oleandrach powoli zanika - komentuje Piotr Kalisz, sekretarz Obywatelskiego Komitetu na rzecz Oleandrów, który domaga się zakończenia sporu. Wcześniej liczono, że gmina odbierze ZLP budynek do roku 2014, na 100. rocznicę wymarszu słynnej I Kompanii Kadrowej z Oleandrów.

ZLP zajmuje budynek od lat 90. Początkowo współpracował z gminą, ale później zaczął panoszyć się w zabytku, traktując go jak swoją wyłączną własność. Gmina poszła do sądu w roku 2008. Nie pozwoliła Krystianowi Waksmundzkiemu przejąć nieruchomości w użytkowanie wieczyste. Dopiero jednak w 2012 roku ostatecznie udowodniła, że organizacja Krystiana Waksmundzkiego nie ma prawa do budynku, bo nie jest kontynuatorem historycznego związku legionistów z roku 1918.

Mając ten wyrok w ręku, gmina skierowała sprawę do sądu o wydanie nieruchomości, bo ZLP nie chciał się z niej wynieść dobrowolnie (mimo prób negocjacji). I ten proces urzędnicy wygrali, ale związek się odwołał i ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich... w 2015 roku sąd cofnął sprawę do I instancji, do ponownego rozpatrzenia.

Powód? Komendant stwierdził, że ZLP wydał na remonty i utrzymanie budynku ponad 20 mln zł i może domagać się od gminy zwrotu tych pieniędzy. Ale czy rzeczywiście je wydał? Ma to ustalić sąd. Proces trwa. Ekspertyzy biegłych i sprawdzanie rachunków znów przedłużają batalię o zabytek.

Po samym wyglądzie budynku takich nakładów nie widać. W środku pękają ściany, widać zacieki. Gmina w ostatnich latach musiała reperować fundamenty i dach nieruchomości. Z zewnątrz, bo ZLP utrudniał prace w środku. Trudno też miastu inwestować w coś, co zajmuje ktoś inny.

Tydzień temu odbyła się kolejna rozprawa o wydanie nieruchomości i dotycząca rzekomych kosztów poniesionych przez ZLP. Wezwano świadków, którzy mieli mówić o stanie technicznym budynku. Jednak sąd bezterminowo odroczył tę rozprawę, gdyż okazało się, że Waksmundzki złożył wniosek o zasiedzenie zabytku.

ZLP uważa, że ma prawo do zasiedzenia w tzw. dobrej wierze, bo przez 20 lat władał Domem Piłsudskiego nieprzerwanie i czuł się jego właścicielem. Faktycznie władał, ale bezprawnie i dobrze o tym wie po wyrokach sądu. Budynek można zasiedzieć też w „złej wierze”, wiedząc, że należy się komuś innemu. W tym wypadku przesłanki wydają się spełnione, ale na to trzeba już 30 lat.

- To działanie na zwłokę, by uniemożliwić odzyskanie tej nieruchomości przez najbliższe kilka lat - mówi Jan Machowski z biura prasowego krakowskiego magistratu. - Związek nie jest pewny swoich racji co do poniesionych nakładów, nie posiada istotnych dokumentów, na przykład faktur. Stara się uniknąć ostatecznej konfrontacji wobec braku argumentów.

Zadzwoniliśmy do Krystiana Waksmundzkiego, ale nie chciał komentować tej sprawy.

Komentarze 10

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

j
ja
spoko, juz zamachowcami, takimi jak ty, zajmuje sie prokurator.
Z
Zygfryd
Prawdziwy dziennikarz nie tylko opisałby stan rzeczy, ale zadał pytanie, dlaczego tak się dzieje. W Krakowie różne chodzą na ten temat słuchy. Niektóre interesujące. Trzeba tylko pokojarzyć pewne fakty i trochę się pobrudzić archiwalnym kurzem.
p
pił sud ski
A może skrzyknąć setkę silnych chłopa (lub 200 studentów;) i wykurzyć tych złodziei w czynie społecznym ???
K
Krakus
To w tej okolicy na terenie byłego basenu ma powstać teraz apartamentowiec ? Może lepiej jak miasto nie odzyska tej działki bo może czeka ja ten sam los ?
M
Mun
Przecież urzędnicy od lat kradną co tylko popadnie chwytając się wszelkich dostępnych sposobów. Winę oczywiście zwalając za kradzież na właściciela i motywując oczywiście jego dobrem i dobrem wspólnym, komunistycznym. Sprawa tego muzeum jest najlepszym tego przykładem o robieniu z Krakowa prywatnego folwarku Majchrowskiego i jeszcze zrzucaniu winy na właściciela. SKANDAL! Odwołać prezydenta jak najszybciej! Brawo Gibała! Majchrowski won!
a
andrus
Od wielu lat w Krakowie słychać o działaniach samozwańczego legionisty p. Waksmundzkiego. Zawłaszcza budynek bezprawnie i nic, żenujący przykład łamania prawa. Dlaczego władze miast nie przykładają się do załatwienia tego problemu ? Miasto ma opłacanych prawników więc do roboty.
v
vito
Jak to jest możliwe że nie można odzyskać?? Innych jak nie płacą to można wywalić w kilka dni jak nie płaci. Każdy inny zwykły człowiek, firma lub instytucja niepłacący traci lokal i tyle, co to za problem i zabawa ze starym wariatem, który w swojej historii miał już wielokrotnie oskarżenia o przywłaszczenie mienia. To że jemu się coś wydaje to nie znaczy że jest prawdą, a jak dalej będzie się mu coś wydawało to proponuje skierować na obserwacje psychiatryczną do Kobierzyna.
g
gniewko_syn_ryba
...
Oddaliście leniuchy polski przemysł to co wam szkodzi oddać jeszcze jakąś ruderę.
n
ntehy
i symbolem może być ten budynek, który jak tak dalej pójdzie rozleci się ku uciesze zainteresowanych stron. Polactwo-kłótnictwo od lat wygrywa w sądach, które wynagradzają kłótników przyznając im rację, odszkodowania, odwlekając egzekucję prawa wobec takich ludzi. Ja bym przede wszystkim tych sędziów za kudły chwycił i kazał podpisać że w dwa miesiące wydadzą wyrok. Jak nie to wynocha, świat się nie zatrzymuje żeby poczekać aż Pan Sędzia zbierze sobie milion kwitów na potwierdzenie swoich tez, oni działają jak sekretarki które tylko papierki do kupy zbierają, nie wykazując się niczym od siebie - sędzia ma brać odpowiedzialność i wydawać wyrok na podstawie własnego poczucia sprawiedliwości, a nie na podstawie MILIONA KWITÓW ! Powinniśmy poznać nazwiska tych sędziów, żaden Waksmundzki mnie nie interesuje bo wariatów w PL nie brakuje.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska