Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Janusz Ś. miał zarzut namawiania do zabicia córki. Uniewinniony chce 100 tys. za areszt

Artur Drożdżak
archiwum Polskapresse
64-letni Janusz Ś., inżynier górnictwa, w sierpniu 2009 r. trafił do aresztu tymczasowego podejrzany o nakłanianie do zabicia córki. Joanna M. potajemnie nagrała dyktafonem rozmowę ojca ze znajomym.

- Mojej córki tak serdecznie nienawidzę, że życzę jej śmierci, zasługuje na śmierć. I to rychłą, natychmiastową. Udusić, zabić ją, to byłoby piękne - Janusz Ś. tak mówił do znajomego, słowa zostały zarejestrowane na taśmie. Sąd jednak oczyścił mężczyznę od winy. Uznał, że rozmowa pijanych mężczyzn nie mogła świadczyć, że planowali dokonanie poważnego przestępstwa.

Teraz niewinny Janusz Ś. domaga się od Skarbu Państwa pieniędzy za czteromiesięczny areszt. Na sali rozpraw opowiadał, że trafił do wieloosobowej celi, nie grypsował, więc od razu traktowano go "jako cwela". Zmuszano go do sprzątania, nie było dla niego miejsca przy stole. Nie mógł korzystać z łazienki, bo współwięźniowie kąpali się grupowo, a on tego nie chciał.

Stresujący areszt

Po wyjściu na wolność okazało się, że mężczyzna ma raka. - Zdaniem onkologa to skutek długotrwałego stresu, jakiemu byłem poddany i osłabienia układu odpornościowego - opowiadał Janusz Ś. By opuścić tymczasowy areszt, musiał wpłacić 100 tys. zł kaucji. Miał taką lokatę terminową na koncie, ale ją zlikwidował. Pieniądze odzyskał niedawno, lecz stracił odsetki.

Tłumaczenia w kurii

Po powrocie do domu okazało się, że jego mieszkanie w budynku przy ul. Smoleńsk, w którym jest też kościół, zostało zniszczone, niektóre sprzęty także, zniknęła część gotówki. Mężczyzna musiał tłumaczyć się w krakowskiej kurii, że jest niewinny, bo chciano się go pozbyć z kościelnego mieszkania.

Janusz Ś. przekonywał sąd, że choć jest uniewinniony, to stracił dobre imię u sąsiadów, którzy widzieli, jak niezbyt dyskretnie z mieszkania zabierała go policja. Także jeden z jego braci zerwał z nim wszelkie relacje. Z dziećmi, zwłaszcza z oskarżającą go córką, też już nie ma kontaktu.

Żal do prokuratury

Mężczyzna teraz leczy się psychiatrycznie i onkologicznie. Na sądowym korytarzu, pytany, do kogo ma największy żal, Janusz Ś. odpowiada, że do krakowskiej prokuratury.

- Bo moja sprawa nie powinna w ogóle trafić do sądu z aktem oskarżenia - nie kryje irytacji.

Sąd teraz będzie gromadził dokumentację lekarską mężczyzny i na tej podstawie biegli z Zakładu Medycyny Sądowej wydadzą kompleksową opinię na temat skutków jego pobytu w areszcie tymczasowym.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska