Wisła - Legia 1:0 [WIDEO, ZDJĘCIA]
Po niedzielnym meczu wygranym przez krakowską drużynę, na ulicach miasta było spokojnie, jednak nie obyło się bez incydentu, z udziałem kibiców. Policja podjęła interwencję w stosunku do osób opuszczających stadion przed halą Wisły przy ul. Reymonta.
W opinii kibiców policja podjęła niepotrzebną, brutalną interwencję w stosunku do spokojnie idących kibiców. Jednym z dowodów jest film, nagrany przez świadka interwencji.
- "Na nagraniu widać jak funkcjonariusze atakują jedną osobę - nastolatek, obok w krzaki uciekają kilkunastoletnie dziewczęta, z kolei pod koniec filmiku widać atak funkcjonariusza na kamerzystę (co zresztą kończy nagranie)." - pisze członek zarządu Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków, w wiadomości przesłanej do naszej redakcji. - "Z posiadanych przez nas informacji i relacji naocznych świadków wynika, że interweniująca policja niejednokrotnie brutalnie traktowała przypadkowe osoby wracające po meczu do domów (m.in. wyciąganie z tłumu przypadkowego kibica i bicie go przez kilku funkcjonariuszy). Wciąż czekamy na więcej nagrań z tych zdarzeń."
Stowarzyszenie Kibiców Wisły poprosiło policję o wyjaśnienie powodów interwencji oraz jej zasadności. Chce także aby zajęto stanowisko w sprawie widocznego na nagraniu ataku na osobę, która dokumentowała zajście.
Jak na razie, policja nie odpowiedziała na zarzuty kibiców, choć analizą nagrania zajmie się wydział kontroli komendy miejskiej.
- Do stawianych zarzutów będziemy mogli odnieść się dopiero po wyjaśnieniu sprawy - mówi Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji. - Należy jednak podkreślić, że interwencja spowodowana była zachowaniem jednego z kibiców.
Według policji, zajście rozpoczęło się w momencie, kiedy funkcjonariusze chcieli wylegitymować jednego z mężczyzn, który spożywał alkohol w miejscu publicznym.
- W trakcie interwencji pojawiła się grupa kilkudziesięciu kibiców chcących "odbić" mężczyznę z rąk policjantów. Po chwili w stronę funkcjonariuszy zaczęto rzucać kamienie oraz butelki - mówi Mariusz Ciarka. - Aby uspokoić sytuację, w to miejsce wysłany został oddział ok. 90 policjantów, którzy rozpędzili tłum.
Przedstawiciele policji zaznaczają, że w trakcie całej akcji nie użyto siły. Nikt też nie został ranny. - Nie użyto pałek ani gazu łzawiącego. Uszkodzony został jeden radiowóz, a osiem osób zostało zatrzymanych - podsumowuje Ciarka. - Postawiono im zarzut naruszenia nietykalności funkcjonariusza, za co grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+