Uśmiechnięte twarze spoglądające z wysokości tablic ogłoszeniowych i słupów wciąż zachęcają do oddania na nie głosów. Choć od wyborów minął już ponad miesiąc, plakaty wyborcze zaśmiecają Kraków. Urzędnicy miejscy właśnie rozpoczęli naliczanie kar.
Zgodnie z kodeksem wyborczym, pełnomocnicy komitetów mają obowiązek w ciągu 30 dni od dnia głosowania usunąć wszelkie plakaty i inne materiały wyborcze. Wybory do rady miasta odbyły się 16 listopada. Termin usunięcia plakatów upłynął we wtorek. - Od środy prowadzimy kontrole i dokumentujemy wszelkie nieprawidłowości - zapewnia Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Lista miejsc, gdzie wiszą nielegalnie plakaty, zostanie przekazana poszczególnym komitetom wyborczym z żądaniem usunięcia wszystkich materiałów. Nie unikną one też kary. Za każdy metr kwadratowy z plakatami będzie trzeba zapłacić 24,7 złotych. Łącznie może to być nawet kilka tysięcy złotych. Ze znalezieniem wyborczych plakatów nie ma większych problemów. W Nowej Hucie do głosowania na siebie zachęca m.in. Stanisław Moryc (PO), na rondzie Młyńskim z plakatu spogląda Jadwiga Emilewicz (PiS), a na Wzgórzach Krzesławickich można spojrzeć w papierowe oczy Marka Hohenauera (PO).
- Obiecuję, że przypomnę kolegom o tym, że powinni usunąć wszystkie swoje plakaty - zapewnia Grzegorz Lipiec szef małopolskich struktur PO.
Podobne zapewnienia składa Adam Kalita, jeden z ludzi odpowiedzialnych za kampanię wyborczą PiS.
Walczyć z plakatami zamierza także Fundacja Stańczyka, która prowadzi program Przejrzysty Kraków. Właśnie rozpoczęła robienie zdjęć nielegalnych plakatów. Wszystkie fotografie mają trafić w tym tygodniu do urzędników.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!