18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: koniec handlowego eldorado na Floriańskiej

Marta Paluch
Kiedy w Galerii Krakowskiej ogłoszono alarm bombowy i zamknięto ją, w sklepach przy Floriańskiej zaroiło się od klientów. Właściciele byli zachwyceni. Przypomniały im się dobre czasy, gdy nie mieli konkurencji przy dworcu. Ale w zwykłe dni handel na tej reprezentacyjnej ulicy niemal zamiera.

Piotr Skrzynecki marzył, żeby było na niej jak w najelegantszej stolicy Europy. Pod koniec lat 80. zorganizował na Floriańskiej "Noc Paryską". Sklepy i knajpy były otwarte, ulica kolorowa i rozśpiewana. Tłumy klientów kupowały, jadły i piły, artyści dawali występy w kolejnych lokalach. Szef Piwnicy pod Baranami ożywił szarą i zgrzebną wtedy ulicę na jedną noc. Chciał, żeby ta euforia trwała dłużej. Dziś jednak obroty większości sklepów na tej ulicy spadają o kilkadziesiąt procent. Dobrze zaś radzi sobie niewielu - m.in. drogie, ekskluzywne sklepy.

Alarm jak znalazł

7 lutego tego roku ekspedientki przy Floriańskiej nie wiedziały, w co ręce włożyć. Alarm bombowy w Galerii Krakowskiej spowodował, że wszyscy przyszli do nich. - Było tak gęsto od klientek, że nie widziałyśmy siebie nawzajem. Tak jak kiedyś - przyznaje Anna Bernacik, zastępca kierownika sklepu z odzieżą Orsay. W zwykłe dni sklep jest prawie pusty. Bernacik szacuje, że obroty w ciągu kilku ostatnich lat spadły o 40 proc. Dokładnie tak samo jest w innych punktach handlowych przy głównej ulicy Krakowa. - Wcześniej drzwi się nie zamykały - przyznaje Mariola Trębacz, od sześciu lat kasjerka w kantorze "Marek Łodziński" przy Floriańskiej. - Kiedyś przychodzili turyści z Polski i z zagranicy. A teraz przychodzą i pytają ... gdzie jest Galeria Krakowska. Obroty spadły nam w ciągu tych kilku lat o 30 procent. Najgorzej jest przed świętami. Teraz już nikt nie robi zakupów świątecznych na Floriańskiej.

Siedem wiraży w życiu Roberta Kubicy

Wtedy ubywa nam nawet połowa klientów - dodaje. Wtóruje jej Urszula Szczurowska, która od 11 lat prowadzi nieduży sklep monopolowy. - Ludzie wysiadają z pociągu czy autobusu i w galerii robią zakupy. Na naszą ulicę przychodzą potem, w drodze do Rynku. Rzadko wstępują do sklepów - mówi. Jej obroty w ciągu kilku lat spadły o 40 proc.
- Handel na naszej ulicy zamiera. To smutne, że zabija się rodzime rzemiosło - sumuje Barbara Ortyńska, właścicielka sklepu z kapeluszami "Panama", (istnieje przy Floriańskiej od 60 lat). - Mam o połowę mniej klientów - dodaje. Utrzymuję się dzięki świadczeniu specjalistycznych usług (np. renowacja kapeluszy), bo z samej sprzedaży byłoby to niemożliwe. Ale deklaruje, że zostanie na posterunku "jak długo się da".

Nie jest drożej

Wielu handlowców nie wyrabia finansowo. Czynsze przy Floriańskiej są wygórowane - 200-400 zł za metr. Czyli za przeciętny, 60-metrowy lokal trzeba zapłacić 12-24 tys. zł miesięcznie. I mimo spadku obrotów, kamienicznicy czynszów obniżać nie chcą. Na to nakłada się również przekonanie wielu osób, że na tej ulicy jest drożej niż gdzie indziej. Sprawdziliśmy. Wódka czysta kosztuje tu 21,50 zł, żołądkowa - 22,50 zł. Słodka bułka - 1,50 zł. Buty i ciuchy w sieciowych sklepach - tyle samo ile gdzie indziej. - Gdybym podniosła ceny, nikt by tu nie przyszedł - mówi Urszula Szczurowska.

Jednak wiele sklepów, które istniały od lat, już się wyniosło z Floriańskiej. W styczniu- Ravel, działający tu od lat 90. Kolejne punkty powstają i padają - tylko w zeszłym roku było ich co najmniej cztery. Nie ma już śladu po legendarnym barze mlecznym "Dworzanin". - Najgorzej mają pojedynczy właściciele. Sieci mogą sobie pozwolić na utrzymanie mniej dochodowego sklepu, za to na prestiżowej ulicy - mówi Anna Bernacik z Orsaya. Ale nawet jej firma zlikwidowała jeden z dwóch lokali przy Floriańskiej. Są jednak tacy, którzy nie tracą. Na spadek liczby klientów nie narzekają np. w sklepie z futrami i u optyka Voita, który istnieje tu od 1910 r. - Galeria nie jest dla nas konkurencją. Oferujemy drogie marki, nasze ceny zaczynają się od 600 zł. Masowy klient czasem tu trafi, ale raczej nic nie kupuje - mówi Dawid Dziwosz, sprzedawca.

Czy ci, którym wiedzie się gorzej, mogą liczyć na pomoc? - Branże chronione (np. zegarmistrze, złotnicy, bary mleczne) mają preferencyjne stawki czynszu w naszych lokalach - mówi Filip Szatanik, szef biura prasowego UMK. - Sęk w tym, że większość kamienic w centrum jest prywatna i na czynsz nie mamy wpływu. Wygląda więc na to, że lokalami, które się tu utrzymają, będą te drogie i specjalistyczne, podobnie jak jest na zachodzie Europy. - Szkoda, że znikają stare sklepy. Niestety, takie są nieubłagane prawa rynku - kwituje Szatanik.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: W Małopolsce kradnie się najchętniej niemieckie auta
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Korki w Krakowie - sprawdź mapę na żywo

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska