Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.
Tomasz Janikowski, mieszkaniec Krakowa, opisał sytuację jaką zauważył w zeszły wtorek rano na ulicach Stojałowskiego i Cechowej.
- Na zewnątrz śnieg i odwilż, ulice mokre i pełne błota pośniegowego, a służby drogowe prowadzą intensywne prace "naprawcze". Jeden z pracowników stara się zalać masą bitumiczną dziurę, w której jest więcej wody i błota niż tej masy - opisuje Czytelnik. - Wszędzie dookoła para powstająca w zetknięciu gorącej masy z taką ilością wody. Obraz świetny na film o tym, jak wywalić kasę do dziury, ale wziąć za to pieniądze.
Tomasz Janikowski zadzwonił do firmy SPEC DRÓG, prowadzącej prace, gdzie zapewniono go, że naprawy będą przeprowadzane w sposób należyty, według Czytelnika to jednak nie załatwia sprawy.
- Kto widząc, co się dzieje za oknem, oczekuje, że dziury będą suche, kto odbiera tak wykonane, spartaczone prace i kto za nie płaci? - pyta pan Tomasz. - Wiem, że ja i inni mieszkańcy. Zastanawiam się tylko, kiedy takie sytuacje zostaną wyeliminowane.
O takie, jak widoczna na fotografii, sytuacje zapytaliśmy przedstawicieli ZIKiT, który zleca łatanie dziur.
Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT, potwierdza, że prace wykonane w warunkach panującego mrozu lub znacznej wilgoci będą wymagały poprawy w niedługim czasie, jednak zaznacza, że jest to brane pod uwagę już na etapie planowania wydatków na utrzymanie krakowskich dróg.
- To tylko łatanie tymczasowe. Łaty zakładane w zimie, przy niskiej temperaturze, bez możliwości dobrego wysuszenia, wykonane masą z worka, a nie asfaltem zwykle rozsypują się po kilku tygodniach i są wtedy wymieniane na łatę docelową - mówi Michał Pyclik.
Koszt tymczasowego załatania jednego metra kwadratowego dziury wynosi 300 zł . Zakładając, że drogowcy musieliby wymienić wszystkie dotychczas założone łaty, oznaczałby wielkie wydatki. Jednak przedstawiciel ZIKiT uspokaja.
- Ponieważ jest to drogie rozwiązanie, łatamy tymczasowo tylko te ubytki, które stwarzają niebezpieczeństwo w ruchu ulicznym - mówi Michał Pyclik i dodaje: - Jakość wykonywanych prac, które zlecamy firmom zewnętrzym, jest wyrywkowo kontrolowana przez naszych pracowników.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+