Zabieg trwał pięć godzin. Była to tzw. replantacja: zespolono kości, naczynia tętnicze i naczynia żylne, nerwy oraz ścięgna palca. Operowały: dr Anna Chrapusta i młoda lekarka Karolina Małek. Podkreślają, że pan Piotr miał szczęście w nieszczęściu, bo został pierwszym pacjentem "ostrego dyżuru replantacyjnego", który wprowadzono w szpitalu im. Rydygiera od stycznia.
Do tej pory takie dyżury miały tylko trzy placówki w Polsce: w Trzebnicy, Szczecinie i Poznaniu. Dyżury prowadzone są z własnej inicjatywy lekarzy i z braku pieniędzy w szpitalach - tylko kilka razy w miesiącu. Ostry dyżur replantacyjny polega na tym, że chirurg ręki jest dostępny przez 24 godziny na dobę. Jeśli do małych powiatowych szpitali trafi pacjent, któremu można uratować odciętą dłoń lub palec, lekarze natychmiast kontaktują się z nim i zamawiają dla chorego śmigłowiec. Choć z tym akurat może być różnie - jak się przekonał 36-latek z Włocławka.
- Po wielkich i niezbyt przyjemnych przygodach trafiłem do Krakowa po ponad 22 godzinach od wypadku. Ale jestem pod wielkim wrażeniem profesjonalnej pracy lekarzy i pielęgniarek z "Rydygiera" - przyznaje Piotr Piętkowski. - Na stole operacyjnym leżałem już w 15 minut po przybyciu do szpitala.
Replantacyjny zabieg udaje się zazwyczaj, jeśli odbędzie się sześć godzin po wypadku. Panie chirurg z krakowskiego szpitala złamały stereotyp i udowodniły, że da się także po 22 godzinach! - Już w drugim dniu po operacji palec był ciepły, czyli zaczęła w nim krążyć krew - cieszy się mężczyzna.
Czeka go jeszcze długa rehabilitacja, także w Krakowie. Jest jednak dobrej myśli, że będzie mógł prowadzić normalny tryb życia, pracować. - Od samego początku upierałem się, by lekarze nie amputowali mi palca. Bo cały czas miałem przed sobą artykuł przeczytany kiedyś w internecie o krakowskim szpitalu i lekarzach, którzy ratują odcięte kończyny - opowiada Piotr Piętkowski.
Studniówki w Małopolsce 2013 [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!